Przed nami powódź w gospodarce

- Doświadczamy największego kryzysu finansowego w czasach powojennych. Dywersyfikacja ryzyka nie działa, gdy załamują się wszystkie rynki - mówi Zbigniew Jagiełło, prezes Pioneer Pekao Investments

Publikacja: 02.04.2009 04:47

Zbigniew Jagiełło z branżą funduszy inwestycyjnych związany jest od 1995 r. Funkcję prezesa Pioneer

Zbigniew Jagiełło z branżą funduszy inwestycyjnych związany jest od 1995 r. Funkcję prezesa Pioneer Pekao TFI piastuje od momentu jego powstania, czyli od lipca 2001 r.

Foto: PARKIET

[b]Rz: Uda się w tym roku powstrzymać ucieczkę Polaków z funduszy inwestycyjnych? [/b]

[b]Zbigniew Jagiełło:[/b] Wszystko zależy od zachowania się rynku kapitałowego oraz realnej gospodarki.

[b]A jaki jest pana scenariusz na 2009 rok? [/b]

Nadal zakładamy, że indeksy na giełdzie pod koniec roku będą na mniej więcej takim poziomie, z jakim rozpoczęły ten rok. Ale i z wahaniami plus minus 10 proc. po drodze. Niektórzy już teraz, po kilku tygodniach dobrej koniunktury, ogłaszają koniec bessy. Ale ja nie mogę tego powiedzieć z całą odpowiedzialnością, choć wydaje się, że najgorsze na giełdzie mamy już za sobą.

[b]W realnej gospodarce też? [/b]

Niestety jeszcze nie. Myślę, że kluczowy będzie II i III kwartał. Można spodziewać się dużej fali zwolnień i upadków firm, nie tylko wśród spółek giełdowych, bo tych jest stosunkowo mało. Szczerze mówiąc, na razie kryzys obchodzi się z nami dosyć łagodnie, jeszcze nie widać upustu krwi w gospodarce.

[b]Do jakiego poziomu musiałoby wzrosnąć bezrobocie, by mówić o takich nastrojach w gospodarce? [/b]

W Europie kryzys pojawił się w połowie ubiegłego roku, do nas przychodzi z opóźnieniem. Ale już jest i niszczy gospodarkę – na jesieni bezrobocie może sięgnąć powyżej 15 proc. Wśród zwolnionych znajdą się ci, którzy winą za kryzys obarczą rząd. Będą domagać się pracy. Ich zachowania będą się radykalizować.

[b]Spodziewa się pan niepokojów społecznych wywołanych sytuacją ekonomiczną? [/b]

Może do nich w jakimś stopniu dojść. Trzeba jednak pamiętać, że pretensje wyłącznie do rządu, że mamy kryzys, są bezpodstawne. Ale ważne jest, z jaką determinacją gabinet Donalda Tuska z nim walczy. Można z tej walki wyjść zwycięsko albo polec na bezowocnych próbach przekonywania społeczeństwa, że mamy zdrowe fundamenty. Obecna sytuacja jest jak powódź. Wiemy, że idzie wielka fala i że nie da się jej uniknąć.

[b]Ale można się przygotować. [/b]

No właśnie. We Wrocławiu podczas powodzi tysiąclecia w 1997 r. nastąpiła wielka mobilizacja władz samorządowych i mieszkańców. Wiadomo było, że nie da się jej zatrzymać, ale się do niej mocno przygotowywano. Oczywiście nie dało się całkowicie ochronić miasta, jednak bez tej wspólnej walki byłoby znacznie gorzej. Mieszkańcy Wrocławia, w sensie psychologicznym, wyszli z tej sytuacji zwycięsko.

[b]W czasach powodzi gospodarczej o powrocie klientów do funduszy inwestycyjnych nie ma co marzyć? [/b]

Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że rok 2009 pod względem wzrostu aktywów w funduszach inwestycyjnych jest rokiem straconym. Co prawda giełda ostatnio rośnie, ale gospodarka leci ostro w dół. Nastroje w społeczeństwie będą się pogarszać. Strach nie jest zachętą do inwestowania.

[b]Polacy sparzyli się na funduszach inwestycyjnych. Teraz wybierają lokaty bankowe. Może ta awersja zostanie nam już na długie lata? [/b]

W minionym roku aktywa funduszy inwestycyjnych topniały w o wiele szybszym tempie niż liczba tzw. otwartych rejestrów. Można z tego na przykład wnioskować , że pieniądze z funduszy wycofywali przede wszystkim bogatsi klienci. Ale ja skłaniam się do innego wytłumaczenia – klienci zostawiali sobie furtkę, także psychiczną, by kiedyś powrócić do inwestowania. Choć nie będzie to jutro.

[b]To kiedy zacznie się powrót? [/b]

Gdy gospodarka zacznie odbijać. Oczekujemy, że aktywa funduszy mogą się podwoić do 140 mld zł w 2012 r. o ile jako kraj wykorzystamy różnego rodzaju szanse. Nasza gospodarka ma stabilne fundamenty do dalszego rozwoju, mamy do wykorzystania grube miliardy euro unijnych funduszy, chcemy wejść do strefy euro, a w 2012 r. organizujemy piłkarskie mistrzostwa Europy. To daje dobre perspektywy.

[b]Spodziewa się pan dużych ruchów na rynku TFI? Upadku prywatnych towarzystw, fuzji, przejęć? W okresie boomu powstało sporo nowych podmiotów? [/b]

Jeśli firma nie ma zgromadzonych zbyt dużych aktywów, nie osiąga rentowności i nie ma perspektyw, musi wycofać się z biznesu. Ale ja kibicuję naszej konkurencji, bo jest dobra dla rozwoju tego rynku.

[b]Jakiego typu fundusze przyniosą w tym roku najwyższe stopy zwrotu? [/b]

Zawsze odpowiadam tak samo: każdy musi dopasować swoją strategię do oczekiwań i indywidualnego profilu ryzyka. U mnie akceptacja ryzyka jest dosyć wysoka, co doprowadziło w minionym roku do poważnego uszczuplenia oszczędności. I trzeba sobie zdać sprawę, że ryzyko w przypadku funduszy inwestycyjnych zawsze istnieje. Doświadczamy największego kryzysu finansowego od czasów powojennych. Dywersyfikacja nie działa, gdy załamują się wszystkie rynki.

[b]Jaką strategię na trudny 2009 r. ma Pioneer Pekao TFI? [/b]

Z punktu widzenia klientów nie przewidujemy rewolucji. Będziemy dostosowywać się do sytuacji, część funduszy, którymi zainteresowanie jest małe, zostanie połączona, inne lekko zmodyfikujemy.

[b]To wystarczy, by zatrzymać spadek aktywów i odpływ klientów? Może obniżycie opłaty za zarządzanie? [/b]

Umorzenia jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych nie są jakąś nadzwyczajną rzeczą. To naturalny proces. Natomiast skala umorzeń w minionym roku to klęska żywiołowa, można było tylko minimalizować straty.

Co do opłat, one sukcesywnie maleją. W funduszach obligacji są już na takim poziomie jak w przypadku funduszy rynków wschodzących zarejestrowanych w Luksemburgu, który jest dla całej Europy punktem odniesienia. W funduszach akcji rzeczywiście w Polsce opłaty są wyższe, ale to rezultat m.in. kosztów związanych ze strukturą sprzedaży i obsługi klienta. W Polsce to TFI ponoszą największe koszty.

[b]W ubiegłym roku Pioneer Pekao TFI traciło najbardziej. Przez wiele miesięcy zajmowało ostatnie miejsca pod względem stopy zwrotu. [/b]

Nie mogę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z wyników, bo to nieprawda. Musimy się poprawić. Naszym priorytetem na ten rok jest uplasowanie się powyżej średniej rynkowej. To spore wyzwanie, bo zupełnie inaczej wygląda zarządzanie funduszem, w którym jest kilkanaście milionów, a zupełnie inaczej wartym kilkaset milionów złotych, jak jest w naszym przypadku.

[b]Co zrobiliście, by poprawić wyniki? [/b]

Od lipca nowy zarządzający portfelem akcji Sebastian Bogusławski przebudowuje jego strukturę. Rynek jest trudny, bo mało płynny. Trochę to trwa, bo nasze aktywa wciąż są największe na rynku. Od lutego mamy też nowego wiceprezesa ds. inwestycji Ryszarda Trepczyńskiego.

[b]Eksperci mają wątpliwości, czy to wystarczy. A nowy wiceprezes nie jest licencjonowanym doradcą. [/b]

Jeśli są tacy mądrzy, chętnie ich zatrudnię.

[b]Nie lubi pan słuchać rynku? [/b]

Kryzys przyniósł nam jeszcze jedno nieoczekiwane zjawisko – wiarygodność legend i guru finansowych legła w gruzach. Wielkie firmy, które doradzały innym, co mają robić, same zbankrutowały. Nieomylność największych inwestorów okazała się mitem. No może poza Warrenem Buffettem, chociaż i on popełniał błędy. Nawet światowej sławy doradcy nie zawsze mają rację.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację