Szczyt G20 z perspektywy Polski

- Liderzy G20 muszą zadbać o to, aby zaufanie pomiędzy krajami nie zostało nadszarpnięte poprzez egoistyczne i nieskoordynowane działania protekcjonistyczne – pisze Cezary Wójcik, były szef Biura ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP

Publikacja: 02.04.2009 05:26

Szczyt G20 z perspektywy Polski

Foto: Fotorzepa

Red

Kryzys ukazał wszystkie słabości gospodarki światowej. Jeden z komentatorów ujął to tak: „Kiedy nastąpił odpływ, okazało się, że wszyscy jesteśmy nadzy”. Stojąc po kostki w wodzie z otwartymi ze zdumienia i strachu ustami, zgadzają się, że światowa architektura finansowa wymaga reformy. Ale kierunki i szczegóły zmian pozostają otwarte. Będą przedmiotem dyskusji na dzisiejszym szczycie przywódców państw G20 reprezentujących niemal 80 proc. światowego PKB. Polska nie będzie bezpośrednio uczestniczyć w tym spotkaniu, ale niewątpliwie jest zainteresowana przebiegiem i wynikiem obrad. Ustalenia z Londynu będą miały zasięg globalny, a wiele dotyczyć będzie spraw bezpośrednio dotykających naszych gospodarczych interesów.

[srodtytul]Wspólne działania[/srodtytul]

Jednym z najważniejszych punktów obrad będzie problem koordynacji działań zmierzających do ustabilizowania gospodarki światowej. USA i Wielka Brytania nawołują do zwiększonego impulsu fiskalnego ze strony krajów UE i gospodarek wschodzących, argumentując, że brak koordynacji działań może mieć negatywne efekty zewnętrzne: dla poszczególnych rządów korzystna może być swoista jazda na gapę, tzn. poleganie na ekspansji fiskalnej za granicą i ograniczanie wzrostu własnego długu publicznego, w wyniku czego globalny impuls fiskalny może być mniejszy, niż tego wymaga stan gospodarki światowej. Kraje UE, w szczególności Niemcy i Francja, wskazują, że zrobiły niemal tyle samo co USA i Wielka Brytania. Tym samym oczy kierują się w stronę gospodarek wschodzących. Te muszą podkreślić, że problem jest ściśle związany z koniecznością reformy globalnego systemu zarządzania płynnością, bez której niemożliwe będzie skuteczne zarządzanie obecnym kryzysem, ale także zapobieżenie podobnym zaburzeniom w przyszłości.

[wyimek]Pozycje negocjacyjne powoli się krystalizują. USA i Wielka Brytania chcą większego impulsu fiskalnego, Europa kontynentalna – większych regulacji systemu finansowego[/wyimek]

Paradoks obecnej fazy kryzysu polega na tym, że globalny kapitał płynie szerokim strumieniem do krajów, w których kryzys miał swoje źródło. Co gorsza, inwestorzy przestają dostrzegać różnice pomiędzy poszczególnymi krajami. Kraje Europy Wschodniej zostały wrzucone do jednego worka, chociaż region ten już od dłuższego czasu nie stanowi sensownej kategorii ekonomicznej. Tu znajdują się np. dwa kraje strefy euro, Słowenia i Słowacja, charakteryzujące się wysoką dyscypliną fiskalną, pomiędzy którymi leżą Węgry, gdzie nieodpowiedzialna polityka doprowadziła do nadmiernych deficytów fiskalnych.

Nieco wyżej leży Polska, która charakteryzuje się stabilnymi długoterminowymi fundamentami i jest jedną z ostatnich wysp dodatniego wzrostu gospodarczego w UE.

Gdy inwestorzy stają się ślepi na te różnice, nawet kraje mające silne długookresowe fundamenty są karane zmniejszonym zaufaniem. Zwiększone trudności w dostępie do międzynarodowych rynków krajów o zdrowych co do zasady fundamentach zmniejsza ich możliwości prowadzenia aktywnej polityki gospodarczej, zarówno fiskalnej, jak i pieniężnej. To więc, co na pierwszy rzut oka może wyglądać na jazdę na gapę, jest w istocie niedoskonałością rynku.

[srodtytul]Zmiany konieczne[/srodtytul]

Reforma globalnego systemu zarządzania płynnością powinna mieć na celu wyeliminowanie lub przynajmniej ograniczenie tej niedoskonałości. Jednym z punktów obrad na szczycie G20 będzie zwiększenie zasobów finansowych Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ta sprawa jest już raczej przesądzona, a do ustalenia pozostaje kwestia dokładnej skali zastrzyku finansowego dla tej organizacji. Z punktu widzenia takich krajów jak Polska istotne byłoby to, aby wzrost finansowania powiązany został z reformą instrumentów kredytowych MFW. W szczególności, aby oprócz poprawy funkcjonowania standardowych linii kredytowych dla krajów potrzebujących pomocy stworzone zostało specjalne okienko płynnościowe przeznaczone dla gospodarek wschodzących charakteryzujących się silnymi fundamentami gospodarczymi.

[wyimek]Paradoks obecnej fazy kryzysu polega na tym, że globalny kapitał płynie teraz szerokim strumieniem do krajów, w których kryzys miał swoje źródło[/wyimek]

Zakwalifikowanie poszczególnych krajów do korzystania z takiego okienka następowałoby na podstawie pozytywnej oceny ich fundamentów gospodarczych. Co istotne, okienko miałoby charakter zapobiegawczy, tzn. poszczególne kraje miałyby do niego dostęp bez konieczności faktycznego wykorzystywania zgromadzonych tam środków. Stworzenie nowego źródła płynności byłoby realizacją znanej rekomendacji starożytnego stratega wojennego Sun Tzu: „Akumuluj siłę, starając się, aby nie doszło do ostatecznego starcia”.

Już samo zakwalifikowanie się kraju do takiego okienka MFW byłoby sygnałem pozwalający rynkom na lepsze zróżnicowanie pomiędzy poszczególnymi gospodarkami. Tak zreformowany system zarządzania płynnością (powiązany być może także ze zwiększeniem roli SDR – specjalnych praw ciągnienia – jako źródła płynności międzynarodowej) byłby jednocześnie odpowiedzią na problem tzw. globalnych nierównowag, który uznawany jest przez wielu ekspertów za jedną z praprzyczyn obecnego kryzysu. Słabości dotychczasowych rozwiązań zmusiły bowiem wiele krajów wschodzących do poszukiwania alternatywnych mechanizmów ubezpieczenia się przed ryzykiem kryzysu, w postaci nadwyżek na rachunkach obrotów bieżących i akumulacji oficjalnych rezerw walutowych.

Ambicje liderów G20 będą także skierowane na stworzenie regulacyjnych i instytucjonalnych warunków dla zapewnienia długoterminowej stabilności gospodarki światowej. W tym kontekście jedną z kluczowych spraw jest problem zakresu i stopnia umiędzynarodowienia nadzoru nad rynkami finansowymi. Kwestia zakresu dotyczy głównie tego, w jakim stopniu regulacjom poddane zostać powinny instytucje pozabankowe (na przykład fundusze hedgingowe) czy tzw. raje podatkowe. Z punktu widzenia krajów wschodzących szczególnie istotna jest kwestia umiędzynarodowienia nadzoru, w tym w szczególności problematyka rozgraniczenia kompetencji nadzoru kraju, z którego pochodzi dana grupa finansowa, i kraju, w którym grupa ta posiada swoje spółki zależne.

W przypadku Polski sprawa ta jest niezwykle ważna ze względu na bardzo duży udział kapitału zagranicznego w krajowym sektorze bankowym. Z globalnej perspektywy wyraźnie widać niedoskonałości obecnej sytuacji, w której międzynarodowe grupy kapitałowe podlegają krajowym instytucjom nadzorczym. Zachęca to do arbitrażu regulacyjnego i znacznie utrudnia efektywną kontrolę i regulację międzynarodowych podmiotów. Jednakże zmiany dotychczas obowiązujących rozwiązań mogą prowadzić do znacznego ograniczenia kompetencji nadzorczych poszczególnych krajów, w tym głównie gospodarek wschodzących.

Trudno byłoby im zaakceptować sytuację, w której międzynarodowy organ nadzoru miałby udzielać zgody na przesunięcie kapitału w obrębie grupy finansowej z jednego kraju do drugiego. Dlatego ustalenia w Londynie ograniczą się raczej do reformy niektórych mechanizmów przepływu informacji pomiędzy instytucjami nadzorczymi i harmonizacji regulacji – nie należy na pewno oczekiwać utworzenia ponadnarodowej instytucji nadzorczej.

Szczególnie palącą dziś kwestią jest wzmocnienie legitymizacji najważniejszych platform międzynarodowej współpracy finansowej, zwłaszcza poprzez zwiększenie prawa głosu gospodarek wschodzących, odzwierciedlający ich wzrastający udział w tworzeniu światowego dochodu.

[srodtytul]Komu na czym zależy[/srodtytul]

Już samo przesunięcie głównego nurtu dyskusji z G7/8 do G20 ma wymiar symboliczny. Ale sama grupa G20 cierpi na problem deficytu legitymizacji. Kryteria doboru członków G20 nie były przejrzyste. Na przykład kraje ASEAN na szczycie w Londynie reprezentować będzie Indonezja, pomimo że Tajlandia jest gospodarką od niej większą. Iran nie będzie uczestniczył w spotkaniu, choć posiada większą gospodarkę od Argentyny. Fakt, że o udziale w G20 nie decyduje tylko poziom PKB, stwarza dla Polski przestrzeń do starań o włączenie się do tej grupy, na przykład poprzez promowanie idei rotacji.

Pomijając jednak kwestię G20, niezwykle istotne jest także wzmocnienie legitymizacji najważniejszych organizacji międzynarodowych, w tym zwłaszcza MFW i BŚ, a także instytucji z nimi związanych, jak chociażby Forum Stabilności Finansowej. Skuteczne tworzenie nowych instrumentów zarządzania gospodarką światową nie będzie możliwe, jeżeli organizacje te nadal będą uważane za polityczne ramię USA i najbogatszych krajów Europy. Brak wiarygodności to brak zaufania i bariera dla współpracy.

Pozycje negocjacyjne powoli się więc krystalizują. USA, wspierane przez Wielką Brytanię, to większy impuls fiskalny, Europa – więcej regulacji systemu finansowego, a gospodarki wschodzące, w tym Chiny – reforma systemu zarządzania płynnością międzynarodową. Sprzeczne interesy sprawiają, że nie będziemy świadkami rewolucyjnych rozwiązań. Są jednak też sprawy wspólne. Liderzy G20 muszą niewątpliwie zadbać o to, aby zaufanie pomiędzy krajami nie zostało nadszarpnięte poprzez egoistyczne i nieskoordynowane działania protekcjonistyczne. Powinni pamiętać, że te same kanały, przez które przesyłane są dzisiaj zaburzenia finansowe, były do tej pory wykorzystywane do transferu dobrobytu. Naprawa tych kanałów, a nie ich zamknięcie, może nam wszystkim pomóc w tym, abyśmy z kryzysowego odpływu wyszli wzmocnieni i lepiej zahartowani.

[i]Autor jest pracownikiem INE PAN i SGH. W latach 2007 – 2008 był dyrektorem Biura ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP[/i]

Kryzys ukazał wszystkie słabości gospodarki światowej. Jeden z komentatorów ujął to tak: „Kiedy nastąpił odpływ, okazało się, że wszyscy jesteśmy nadzy”. Stojąc po kostki w wodzie z otwartymi ze zdumienia i strachu ustami, zgadzają się, że światowa architektura finansowa wymaga reformy. Ale kierunki i szczegóły zmian pozostają otwarte. Będą przedmiotem dyskusji na dzisiejszym szczycie przywódców państw G20 reprezentujących niemal 80 proc. światowego PKB. Polska nie będzie bezpośrednio uczestniczyć w tym spotkaniu, ale niewątpliwie jest zainteresowana przebiegiem i wynikiem obrad. Ustalenia z Londynu będą miały zasięg globalny, a wiele dotyczyć będzie spraw bezpośrednio dotykających naszych gospodarczych interesów.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację