Resort wybrał wczoraj niemiecki koncern RWE do wyłącznych rozmów o zakupie akcji poznańskiej firmy energetycznej.
Wybór był ograniczony, bo jedynym konkurentem Niemców był fundusz inwestycyjny. A ministerstwo od początku przetargu zakładało, że nowym właścicielem Enei może być tylko inwestor branżowy. Według „Financial Times Deutschland” RWE może zapłacić 2,3 mld dolarów, czyli 6,84 mld zł za pakiet akcji poznańskiej spółki. To kwota zaledwie o 276 mln zł wyższa od tej, jaką resort skarbu mógłby uzyskać, pozbywając się wczoraj akcji na warszawskiej giełdzie.
[wyimek]6,57 mld zł wart był wczoraj na giełdzie pakiet akcji Enei, który chce sprzedać skarb[/wyimek]
Dla ministra skarbu to wyjątkowo niekomfortowa sytuacja, zwłaszcza że jeszcze kilka dni temu przedstawiciele resortu mówili o sprzedaży Enei z dużą premią, czyli znacznie drożej, niż wynikałoby to z wyceny giełdowej. Koncern RWE zaoferował tylko 4-proc. premię, podczas gdy eksperci wskazywali, iż powinna ona wynosić minimum 20 proc. Ze względu na znaczenie Enei na polskim rynku pakiet Skarbu Państwa wyceniano nawet na 10 mld zł. Zdaniem byłego ministra skarbu Jacka Sochy Aleksander Grad ma podstawy, by nie tylko podjąć rozmowy z RWE, ale nawet by sfinalizować transakcję, choć to jedyna oferta branżowa. – Minister ma dwa ważne punkty odniesienia – wycenę giełdową Enei i wycenę przygotowaną przez firmę doradczą – wyjaśnia Jacek Socha. – Powinien uzyskać premię za oddanie kontroli nad firmą, ale w obecnej sytuacji negocjacje nie będą łatwe.
Niemiecki koncern stać na zapłacenie wyższej kwoty, zwłaszcza że kilka miesięcy temu zgodził się zapłacić 9,3 mld euro za firmę Essent. Niemcy jednak zdają sobie sprawę z przewagi negocjacyjnej, jaką mają teraz. Minister Aleksander Grad działa pod presją czasu. Wpływy z prywatyzacji Enei, która ma być najważniejszą transakcją w tym roku, mają zasilić budżet jeszcze przed końcem grudnia.