[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/13/rzad-utrzyma-zaufanie-jesli-podejmie-reformy/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Przede wszystkim dlatego, że już od dawna właśnie taki poziom deficytu dla naszego kraju prognozowały. Dla ekonomistów nie liczy się zresztą to, co nasz rząd zapisze w ustawie jako dziurę budżetową, ale to, ile wyniesie cały deficyt sektora finansów publicznych. A ten w 2010 r. będzie tylko nieco wyższy od tegorocznego – przewidywania rządu mówią o różnicy 1 pkt proc. Z tego też powodu po ogłoszeniu poziomu deficytu przekraczającego 52 mld zł nie obserwowaliśmy żadnych nerwowych reakcji rynków finansowych.

Co więcej, wielu analityków podkreślało, że lepsze dla kraju będzie zwiększenie nakładów rządu – zwłaszcza na publiczne inwestycje – niż sztuczne zaciskanie pasa.

Znacznie ważniejsze z punktu widzenia oceny i utrzymania wiarygodności naszego kraju jest pokazanie jasnego i zdecydowanego planu uzdrawiania finansów publicznych i ograniczania w kolejnych latach deficytu całego sektora. Wysoki deficyt na 2010 r. jest już faktem, z którym wszyscy się pogodzili. Teraz rząd musi przekonać społeczeństwo i międzynarodowe instytucje, że będzie potrafił utrzymać go w ryzach, a dzięki spodziewanemu ożywieniu gospodarczemu na świecie szybko się go pozbyć. Na razie otrzymał kredyt zaufania, który – miejmy nadzieję – pozwoli nam w miarę tanio pożyczać pieniądze na międzynarodowych rynkach. Oby przez brak wiarygodnego planu reform i stanowczych działań go nie stracił.