I choć wszystko odbyło się zgodnie z przewidywaniami – nowy prezydent Wiktor Janukowycz jest co najmniej prorosyjski – trudno wyjść z zaskoczenia jak łatwo Ukraina zaprzepaściła ostatnie kilka lat starań, by być bliżej zachodu Europy i wyjść z cienia oraz strefy wpływów rosyjskiego niedźwiedzia.
Bo co właściwie oznacza rosyjska baza na Krymie? Przede wszystkim to, że Ukraina ma nikłe szanse na wejście do NATO. Trudno wyobrazić sobie, by sojusz był tolerancyjny dla faktu stacjonowania do 2042 roku (sic!) obcych wojsk na terytorium państwa członkowskiego.
Po podpisaniu wczorajszego porozumienia, prezydenci obu krajów - Janukowycz i Miedwiediew – podkreślali gospodarczy aspekt porozumienia. Na tańszym gazie Ukraina „ma” zaoszczędzić 40 mld dol. Innymi słowy Kijów „przehandlował” swoją polityczną przyszłość. Nawet jeśli cena wydaje się komuś przyzwoita.
Niespodziewanie Kościół odwołał zgodę na pochowania szefa IPN Janusza Kurtyki w tzw. Panteonie Narodowym w kościele Świętych Piotr i Pawła. Pogrzeb miał odbyć się w piątek. Jak można przeczytać w „Gazecie Wyborczej” za anonimowym rozmówcą: „Fundacja Panteonu przekonała kardynała, że mają tam być pochowani ludzie, którzy swoją działalnością rozsławili Polskę na świecie. Bez względu na zasługi Janusza Kurtyki, nie wpisuje się on w ten nurt”.
Nawet jeśli argument jest trafny, trzeba było go jednak uwzględnić przy podejmowaniu decyzji. Stwierdzenie, że zmarły nie zasługuje na pochówek tam, gdzie uznano, że powinien spocząć, jest skandaliczne.