[b]"Rz":[/b] Jak udało się skłonić Eureko do ustalenia minimalnej ceny dla inwestorów instytucjonalnych w ofercie PZU poniżej minimum zawartego w ugodzie z ubiegłego roku, czyli 292,5 zł? Eureko mogło w takiej sytuacji skorzystać z prawa weta i na rok wstrzymać debiut giełdowy spółki...
[b]Aleksander Grad:[/b] Na starcie mieliśmy z Eureko sprzeczne interesy. Oni, wychodząc z akcjonariatu, chcieli sprzedać akcje jak najdrożej. My za to, jako Skarb Państwa, za taką cenę, by w ich miejsce weszli nowi inwestorzy, zwłaszcza indywidualni. Nie mogliśmy pozwolić, by ceny były niebotyczne, bo nie byłoby chętnych. Stąd spory o wycenę, które trwały do ostatniej chwili. Z naszej strony sprzedaż dotyczy niecałych 5 proc. akcji, a pozostałe to akcje Eureko. Mamy opcję, że jeśli będzie odpowiednia sytuacja na rynku, to możemy jeszcze sprzedać kolejne do 5 proc. akcji. Sądzę, że kluczem w rozmowach był bardzo jasny cel, jaki sobie postawiliśmy, czyli powszechność oferty. To jest możliwe dzięki znacznemu zaangażowaniu inwestorów indywidualnych.
[b]Jeśli przyjrzymy się analizom banków zaangażowanych przy ofercie, np. Deutsche Banku, widać, że cena walorów ich zdaniem mogłaby wynosić nawet 383 zł. A więc maksymalna kapitalizacja mogła przekraczać 33 mld zł wobec ceny, którą pan ustalił, dającej 27 mld zł wartości rynkowej PZU. Jakiej ceny oczekiwało Eureko? [/b]
Tego powiedzieć nie możemy, ale wyceny banków inwestycyjnych na pewno pokazują skalę różnicy między ustaloną przez nas ceną maksymalną a tą, jaką banki brały pod uwagę. Ostatecznie udało się zastosować taką wycenę, która jest po myśli polskich inwestorów. Zabezpieczyliśmy naszą pozycję negocjacyjną poprzez ograniczenie czasu na podjęcie decyzji o wecie. W umowie określiliśmy, że będzie to tylko sześć godzin, od godz. 18 do 24 (15 kwietnia). To był bardzo krótki czas i zagraliśmy va banque. Z drugiej strony Eureko mogło z weta skorzystać tylko raz, a potem Skarb Państwa miałby znacznie silniejszą pozycję. Były też inne powody, ale kuchni zdradzać nie mogę. Ważne jest też dla nas, że Eureko, schodząc poniżej 13 proc. w kapitale spółki, dzięki sprzedaży dodatkowych 3 proc. udziałów, traci szereg uprawnień, takich jak choćby własny członek rady nadzorczej. Istotną rzeczą jest też to, że my jako Skarb decydujemy o alokacji akcji, czyli podziale między inwestorów, nawet akcji sprzedawanych przez Eureko. Oczywiście z zastrzeżeniem, że decyzje nie mogą ograniczać przychodów z oferty.
[wyimek]Kryzys pokazał, że udział państwa w firmach w pewnych warunkach może być stabilizujący[/wyimek]