Po pierwsze mieliśmy swój własny kryzys, który zmienił Siemensa od wewnątrz. Dokonaliśmy głębokich cięć kosztów, doszły do tego zmiany kulturowe. Ale i wcześniej, zanim ujawniły się nasze wewnętrzne kłopoty, zwiększaliśmy wydajność w naszych zakładach. Dzięki temu struktura kosztowa Siemensa poprawiła się. Mieliśmy jasną strategię stworzenia ukierunkowanego i zbilansowanego portfela zamówień. Dzięki temu mogliśmy stać się liderem na rynku tzw zielonej energii. W ubiegłym roku zwiększył się on o 11 procent i dzisiaj stanowi ponad 30 procent wszystkich naszych zamówień.
[b]Kolejne rządy na świecie informują mówią, że skończą z subsydiowanie produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Nie obawia się pan, że uderzy to w wasz biznes?[/b]
Dzięki subsydiowanym projektom produkcji energii ze źródeł odnawialnych mamy zamówienia wartości 4 mld euro. W porównaniu z całym portfelem — 89 mld euro, to niewiele. Liczymy jednak, że ten udział będzie wzrastał. Nie wierzę również, że dostęp do pieniędzy z pakietów stymulacyjnych, które były przeznaczone na ten cel zostanie zamknięty. Chociażby w Chinach wdrażane są ogromne programy, podobnie jest w Stanach Zjednoczonych. I z tego zamierzamy korzystać, ale nie liczę, że ta dziedzina stanie się dla nas podstawową.
[b] Znane jest pana powiedzenie, że „nie wolno zmarnować dobrego kryzysu”. Co pan zmienił w firmie w czasie tych dwóch kryzysów — waszego własnego i światowego załamania finansów?[/b]
W samej firmie nie zajęło nam to dużo czasu, mieliśmy jasno wyznaczone cele, dzięki którym Siemens zmienił się nie do poznania. [b]Jak można zmienić w krótkim czasie firmę, która ma 163 lata, zatrudnia ponad 400 tysięcy pracowników, a wiele osób pracuje tam od rozpoczęcia kariery zawodowej?[/b]
Pomaga nam to, że zawsze byliśmy innowacyjnym liderem na rynku. Pierwszy elektryczny samochód zbudowaliśmy w 1905 roku. W 1973 gotowy był nasz szybki pociąg rozwijający prędkość ponad 200 km/godz. Dzisiaj mówimy o inteligentnych przyłączach. Zawsze byliśmy postrzegani jako innowacyjna firma inżynieryjna i tak już zostało. Gdyby kryzys finansowy przyszedł w momencie, gdy firma nie miała żadnych kłopotów, pracownicy nie zrozumieliby konieczności zmian. Ale było tak, że nasz wewnętrzny kryzys przyszedł, zanim ujawnił się światowy. Kiedy doszło do zapaści w gospodarce światowej, Siemens był już odpowiednio wzmocniony i żadna rewolucja nie była nam potrzebna.