László Andor - Polska dobrze radzi sobie z dotacjami z EFS

W nowym budżecie będzie więcej pieniędzy na projekty społeczne – mówi László Andor, komisarz UE ds. zatrudnienia, spraw społecznych i włączenia społecznego w rozmowie z „Rz”

Publikacja: 06.10.2011 08:00

László Andor - Polska dobrze radzi sobie z dotacjami z EFS

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Wiele osób w Polsce uważa, że dotacje z Unii Europejskiej powinniśmy wydawać przede wszystkim na inwestycje w infrastrukturę, a nie „bawić się" w mało efektywne projekty społeczne. Co by pan im odpowiedział?

W przypadku budowy autostrad czy linii kolejowych polski rząd ma dużo więcej możliwości finansowania niż w przypadku projektów społecznych. Budowę sieci transportowych można sfinansować na wiele sposobów np. przy pomocy środków z Europejskiego Banku Inwestycyjnego czy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Od tego jest też partnerstwo publiczno-prywatne. Inwestycje infrastrukturalne nie powinny być postrzegane jako prezent od Unii, ale jako przedsięwzięcia o charakterze ekonomicznym. Nie powinniście polegać tylko na dotacjach. Przy projektach społecznych jest znacznie mniej alternatyw. A są to pieniądze np. na reformowanie systemu edukacji czy rozwój publicznych służb zatrudnienia. Trzeba to rozróżnić. Głęboko wierzę, że spadek wydatków z Europejskiego Funduszu Społecznego przez ostatnie dwie dekady musi być odwrócony, bo wyzwania związane z zatrudnieniem i sprawami społecznymi są dużo większe niż choćby 10 lat temu.

A jak pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego są wydawane w Grecji?

Grecja ma wiele trudności, ale główne czynniki słabości tego kraju czyli brak zdolności administracyjnej oraz niestabilność fiskalna, która wiąże się ze współfinansowaniem projektów unijnych, wpływają też na słabe wykorzystanie środków z EFS. W efekcie planowanie i realizacja projektów społecznych jest dalece opóźniona. Dlatego w Grecji działa już specjalny zespół, któremu przewodzi Horst Reichenbach, który ma pomóc temu państwu w uporaniu się z problemami. Jednym z głównych zadań zespołu jest przyspieszenie wykorzystania środków z funduszy strukturalnych, w tym z EFS.

Uda się obronić Grecję przed bankructwem?

Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej przedstawiając w ubiegłym tygodniu raport o stanie Unii Europejskiej głośno i z pasją potwierdził, że Grecja pozostanie członkiem strefy euro i że musimy tak zarządzać unią monetarną, aby chronić również jej najsłabszych członków. Oczywiście, aby to zrobić musimy wzmocnić koordynację polityczną. To główne wyzwanie. Potrzebne są szybkie i zdecydowane kroki na poziomie całej Unii Europejskiej. Jesteśmy na nie gotowi, co oznacza, że Grecja znajdzie drogę wyjścia z obecnej sytuacji.

Grecja to przypadek szczególny, ale i w innych krajach starej Unii efekty projektów finansowanych z EFS nie są chyba zadowalające?

Doświadczenia są różne. W niektórych krajach problemem jest szybkość wykorzystania pieniędzy, ale nie jest to typowe dla starych krajów. W części państw problemem jest jakość projektów.

Jak na tym tle wypada Polska i inni nowi członkowie UE?

Polska radzi sobie całkiem dobrze. Realizujecie projekty dobrej jakości. Zadowalająca jest też szybkość wykorzystania pieniędzy. Nie jest natomiast tajemnicą, że najsłabiej radzą sobie najmłodsi członkowie Wspólnoty.

Bułgaria i Rumunia?

Tak, szczególnie ta ostatnia. Rumunom już pomagamy. Dwa tygodnie temu powołano tam ministra ds. funduszy europejskich. Został nim Leonard Orban były komisarz UE ds. wielojęzyczności. Rozmawiałem już z nim o zwiększeniu liczby unijnych projektów.

A pańskie Węgry?

Przydałoby się przyspieszenie. Nowy rząd sprawujący władzę od ubiegłego roku postanowił zmienić wiele priorytetów. To zaowocowało spowolnieniem wykorzystania środków unijnych. Poprosiłem nową ekipę, aby poważnie podeszła do harmonogramów, choć oczywiście Węgry nie stoją, tak jak Rumunia, w obliczu potencjalnej utraty środków z UE. Inne kraje też nie są w sytuacji Rumunii, ale muszą uczynić wszystko, aby się w niej nie znaleźć.

Jak pieniądze z EFS wpływają aktualnie na unijny rynek pracy?

Ostatnie dane wskazują, że od 10 do 20 proc. osób, które przeszły szkolenia finansowane z EFS znalazło pracę w okresie pół roku po ich zakończeniu. Te wskaźniki są relatywnie niskie, ale nie wynika to z jakości szkoleń czy z tego, że pomoc z EFS jest nieprzydatna. Mamy kryzys i w okresie recesji nie ma zapotrzebowania na pracowników. Nie oznacza to jednak, że marnujemy czas i pieniądze, bo na pewno za rok czy dwa, gdy nadejdzie ożywienie, wykorzystanie tych pieniędzy zaowocuje wzrostem zatrudnienia.

Komisja Europejska zaproponowała, aby więcej, bo aż 25 proc. pieniędzy z polityki spójności na lata 2014-2020 stanowiły środki z EFS. Skąd ten wzrost?

Komisja stawia na realizację strategii „Europa 2020". Ze wszystkimi państwami uzgodniliśmy bardzo ambitne cele. Jednym z nich jest podniesienie zatrudnienia we wszystkich krajach UE. Z ambitnymi celami muszą współgrać mocne instrumenty finansowe. Chodzi o zapewnienie odpowiednich środków na edukację, zatrudnienie, badania i rozwój oraz sprawy społeczne. Wzrost zatrudnienia to także główne wyzwanie dla Polski.

Czy to oznacza, że każde z państw po 2013 r. dostanie więcej pieniędzy na projekty społeczne?

Proponujemy, aby środki były adekwatne do poziomu rozwoju poszczególnych państw i regionów. Oznacza to, że udział środków z EFS w ogólnej puli pieniędzy na politykę spójności wzrośnie w porównaniu do obecnego okresu. Jednak to władze krajowe i regionalne zdecydują o konkretnych priorytetach, bo wiedzą najlepiej, na co potrzebne są te pieniądze.

No właśnie na co? Z czym przede wszystkim Unia chce się uporać po 2013 r. za pomocą środków z EFS?

Musimy rozróżnić co jest najbardziej palącą kwestią w okresie kryzysu i co będzie najważniejszym problemem najbliższych siedmiu lat, na które planujemy unijny budżet. Teraz głównym problemem jest bezrobocie wśród ludzi młodych. Brakuje im perspektyw i mija zbyt długi czas od skończenia przez nich nauki do podjęcia pierwszej pracy.

Jak w Hiszpanii...

Jak w Hiszpanii, która jest najjaskrawszym przykładem, ale też jak w krajach bałtyckich, szczególnie na Litwie i Łotwie. To także problem Słowacji. Nawet w państwach gdzie statystyki krajowe wyglądają nieźle są regiony, w których sytuacja młodych jest bardzo kiepska. To również problem jakości etatów, które młodzi mogą zająć. Według mnie kwestia ta nie będzie jednak najważniejsza w dłuższym okresie. Będzie nią, znane każdemu z krajów Unii, starzenie się społeczeństwa i problem wydłużenia okresu aktywności zawodowej. Żyjemy dłużej niż 40 lat temu i musimy dłużej utrzymywać pracowników na rynku pracy. To wymaga znaczących nakładów. Wiedza osób starszych może być aktualizowana. Pozostając przy swoich profesjach możemy nabywać nowe umiejętności choćby z zakresu technologii komunikacyjnych i informatycznych. Musimy też wspierać samozatrudnienie, a ono wymaga nie tylko kompetencji, szkoleń, ale i finansowania. Stąd schematy pomocy dla mikroprzedsiębiorstw. Potrzeba wiele pieniędzy i instrumentów, aby uzyskać efekt aktywnego starzenia się. To będzie nasz wspólny cel poczynając od przyszłego roku, który będzie właśnie europejskim rokiem aktywnego starzenia się.

CV

László Andor, komisarz Unii Europejskiej ds. zatrudnienia, spraw społecznych i włączenia społecznego (od lutego 2010 r.). Ekonomista węgierski. Profesor na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Corvinusa w Budapeszcie. W latach 2005-2010 członek rady dyrektorów w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Wcześniej doradca w biurze premiera Węgier.

Wiele osób w Polsce uważa, że dotacje z Unii Europejskiej powinniśmy wydawać przede wszystkim na inwestycje w infrastrukturę, a nie „bawić się" w mało efektywne projekty społeczne. Co by pan im odpowiedział?

W przypadku budowy autostrad czy linii kolejowych polski rząd ma dużo więcej możliwości finansowania niż w przypadku projektów społecznych. Budowę sieci transportowych można sfinansować na wiele sposobów np. przy pomocy środków z Europejskiego Banku Inwestycyjnego czy Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Od tego jest też partnerstwo publiczno-prywatne. Inwestycje infrastrukturalne nie powinny być postrzegane jako prezent od Unii, ale jako przedsięwzięcia o charakterze ekonomicznym. Nie powinniście polegać tylko na dotacjach. Przy projektach społecznych jest znacznie mniej alternatyw. A są to pieniądze np. na reformowanie systemu edukacji czy rozwój publicznych służb zatrudnienia. Trzeba to rozróżnić. Głęboko wierzę, że spadek wydatków z Europejskiego Funduszu Społecznego przez ostatnie dwie dekady musi być odwrócony, bo wyzwania związane z zatrudnieniem i sprawami społecznymi są dużo większe niż choćby 10 lat temu.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację