Polsce nie grozi recesja

Dziś sytuacja polskiej gospodarki wygląda lepiej niż w 2007 roku - mówi Lars Christensen, analityk Danske Banku

Publikacja: 06.08.2012 18:05

Polsce nie grozi recesja

Foto: materiały prasowe

Red

Rz: Polska gospodarka zwalnia, ekonomiści zaczynają wieszczyć recesję. Czy naprawdę mamy się czego obawiać?

Lars Christensen

: Jestem zaskoczony tym, jak negatywnie nastawiona stała się polska opinia publiczna w ciągu ostatniego roku. Miałem pewne obawy dotyczące perspektyw polskiej gospodarki, ale dziś sytuacja wygląda lepiej niż w 2007 r. Parę lat temu deficyt na rachunku obrotów bieżących sięgał 8 proc. PKB, zauważalne były początki bańki na rynku nieruchomości. To, co stało się później, można nazwać zdrową korektą. Szczęśliwie w 2009 r. doszło do sporych cięć podatkowych. Nie miało to nic wspólnego z kryzysem, ale okazało się, że zostało przeprowadzone w najlepszym możliwym czasie. Osłabienie złotego także dobrze wpłynęło na ogólną sytuację. Polska zakończyła 2009 r. z dodatnim wskaźnikiem wzrostu gospodarczego właśnie dlatego, że złoty był słaby. Dziś nie ma powodu, by straszyć recesją. Jednocześnie ciężko być optymistą w związku z sytuacją w Europie. To, że ta sytuacja wpłynie także na polską gospodarkę, jest nieuniknione.

Jak dalej może się rozwinąć kryzys w Europie?

Jestem mocno zaniepokojony kompletnym brakiem działań politycznych – zarówno Komisji Europejskiej, jak EBC i poszczególnych krajów UE. EBC jest zdecydowanie zbyt niechętny rozluźnianiu polityki monetarnej. Mamy w UE kłopoty z długami i finansami publicznymi, ale problemy te stają się jeszcze poważniejsze przez brak wzrostu gospodarczego. A wzrostu nie można długo stymulować wyłącznie polityką fiskalną.

Jakie reformy są dziś najistotniejsze?

Mam dużo uznania dla obecnego rządu, ale niekontrolowany wzrost wydatków publicznych jest jego porażką.

Konieczne są reformy długofalowo wspierające wzrost. Polska boryka się z wieloma fundamentalnymi kwestiami dotyczącymi wzrostu – już teraz problemem staje się demografia. Każdy, kto prowadzi działalność w Polsce, zderza się z niesprawnym sektorem publicznym, biurokracją i korupcją. Rząd Donalda Tuska zbierał pochwały za wolnorynkową retorykę, ale musi wprowadzić więcej fundamentalnych reform. Za 10–15 lat Polska może osiągnąć wzrost gospodarczy w skali zarówno 4–5 proc., jak i 1–2 proc. ze względu na złą sytuację demograficzną. Wtedy stan finansów publicznych będzie dużo gorszy niż teraz. Nie martwię się najbliższą przyszłością – Polska radzi sobie całkiem dobrze w europejskim otoczeniu, mimo że to otoczenie jest okropne. Duże problemy pojawią się za 10–15 lat, kiedy zasób siły roboczej zacznie się kurczyć.

Czy działania rządu mające na celu konsolidację fiskalną i zmniejszenie deficytu sektora finansów wystarczą?

To na pewno dobry początek, ale reformy muszą być kontynuowane. Każdy polityk wie, że nie zostanie wybrany w następnych wyborach za zrobienie czegoś, co przyniesie skutki dopiero za 20 lat. Myślę, że to jest coś, czego Polska mogłaby nauczyć się od Danii – duńscy decydenci mają długofalowe spojrzenie na takie kwestie jak finanse publiczne, które w Polsce są przedmiotem politycznych przepychanek. Chyba nikt nie pamięta już planu Hausnera. W Danii stało się standardem, że od kolejnych rządów oczekuje się planów nie tylko na najbliższe kilka, ale i kilkanaście lat. Różnica polega na tym, że Dania byłaby w stanie przez najbliższą dekadę utrzymać 1–2-proc. tempo wzrostu wydatków bez podkopywania finansów publicznych. Polska zmierzałaby wtedy ku bankructwu. Jeżeli chcemy zapewnić stabilność finansów publicznych, Polska musi podtrzymać wzrost PKB na poziomie 4–5 proc.

Czy w związku ze słabnącą koniunkturą RPP powinna obniżyć stopy procentowe?

Luzowanie polityki pieniężnej jest w Polsce nieuniknioną konsekwencją tego, co się dzieje w Europie. Polski wzrost gospodarczy słabnie, złoty jest wciąż dość silny. Tegoroczne podwyższanie stóp było błędem. Pierwsza obniżka może nastąpić przed listopadem, nie ma powodu, by to przeciągać. W ciągu przyszłego roku może dojść do obniżenia stóp aż do poziomu poniżej 4 proc.

Polscy ekonomiści nie spodziewają się szybkiego cięcia.

Wiele nieprzewidzianych czynników może przyczynić się do zmiany sytuacji ekonomicznej i należy być na to przygotowanym – mieć skonsolidowane finanse publiczne i elastyczną politykę monetarną. Muszę powiedzieć, że jestem dość spokojny w kwestii ogólnego zarządzania polityką ekonomiczną w Polsce. Duet Marka Belki i Jacka Rostowskiego nie jest najgorszym, na jaki mogliście trafić.

—rozmawiała Matylda Tamborska

CV

Lars Christensen jest analitykiem i szefem działu badań rynków wschodzących Danske Banku w Kopenhadze. Wcześniej pracował jako analityk w duńskim Ministerstwie Gospodarki. Absolwent studiów ekonomicznych Uniwersytetu w Kopenhadze. Jest autorem książki „Milton Friedman – pragmatyczny rewolucjonista" i współautorem pracy „Ekonomia i imigracja w Skandynawii".

Rz: Polska gospodarka zwalnia, ekonomiści zaczynają wieszczyć recesję. Czy naprawdę mamy się czego obawiać?

Lars Christensen

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację