Są w ekonomii twierdzenia teoretyczne, których logice niewiele można zarzucić. Należy do nich koncepcja renty demograficznej. Według niej społeczeństwa młode, z wysokim odsetkiem ludności w wieku produkcyjnym, rozwijają się szybko, a w miarę starzenia się populacji wzrost ów wygasa. Zgodnie z tą teorią renta demograficzna była jednym z czynników szybkiego rozwoju Polski w ostatnim dwudziestoleciu. Natomiast nieuchronne powiększanie się liczby seniorów w najbliższych latach zamieni zieloną wyspę w co najwyżej szarawy półwysep.
Z mądrymi teoriami jest tylko jeden kłopot – nie zawsze sprawdzają się w praktyce. I to zarówno w skali światowej, jak i na naszym podwórku.
Najniższy odsetek ludzi w wieku emerytalnym występuje bowiem w krajach afrykańskich, które ani pod względem poziomu, ani dynamiki wzrostu PKB nie należą do światowej czołówki. Natomiast listę społeczeństw najstarszych otwierają: Monako (odsetek ludności w wieku emerytalnym 26,9 proc.), Japonia (22,9), Niemcy (20,6), Włochy (20,3), Szwecja (19,7) oraz Austria (18,2 proc.). I akurat te kraje mają wysoki poziom PKB oraz przyzwoite tempo wzrostu (odnotujmy tu przebudzenie Japonii, która wychodzi z recesji mając w kwartałach pięcioprocentowy wzrost produkcji).
Polska na tym tle jest dość młoda (48. pozycja w świecie pod względem starości z odsetkiem seniorów wynoszącym 13,8 proc.). Mimo to tempo wzrostu w naszym kraju gaśnie i nie jest już dużo wyższe niż w wymienionych krajach.
Wytłumaczenie tej pozornej sprzeczności między teorią a empirią jest dość proste. Rozwój zależy nie tylko od zasobów siły roboczej, ale także od jej aktywności, zasobów kapitałowych i struktury gospodarki. Społeczeństwa stare, ale pełne rześkich staruszków – a takie jest społeczeństwo niemieckie, w których odsetek pracujących mężczyzn w wieku 60 – 64 lata przez ostatnie dziesięć lat niemal się podwoił (z 28 do 52 proc.), a odsetek pracujących kobiet wzrósł w tym czasie aż trzykrotnie (z 12 do 36 proc.) – mogą sobie lekceważyć negatywną rentę demograficzną. Oczywiście, jeżeli mają dość kapitału, aby tworzyć miejsca pracy zwłaszcza w dominujących dzisiaj usługach, gdzie aktywność zawodowa nie wymaga takich sił fizycznych jak w górnictwie czy hutnictwie.