Rz: W wartym miliardy złotych przetargu Eurocopter startuje z trudnej pozycji, konkurenci mają w Polsce zakłady, zatrudniają w Mielcu i Świdniku tysiące ludzi.
Moim zdaniem jesteśmy w lepszej sytuacji. Jeśli polska armia zdecyduje się na nasz śmigłowiec Caracal, technologie Eurocoptera trafią do Polski. A jeśli my angażujemy się w przemysłowy projekt, to na długie lata, jak np. obecnie w Brazylii. Ten przetarg będzie katalizatorem strategicznych decyzji całej lotniczo-zbrojeniowej grupy EADS o otwarciu się na sojuszniczy kraj i rozpoczęcia poważnej współpracy technologicznej wykraczającej poza zamówienia śmigłowcowe.
Jaki macie inwestycyjny plan na dziś?
Na pewno zbudujemy metodą green field fabrykę montażu końcowego helikopterów na terenie Wojskowych Zakładów Lotniczych w Łodzi, WZL wyposażymy też w kompetencje produkcyjne i serwisowe śmigłowcowych silników Turbomeca. Przekażemy niezbędne technologie i przygotujemy polskich specjalistów. Obliczamy, że projekt współpracy przemysłowej już na początkowym etapie zapewni ok. 500 miejsc pracy. Chcemy też włączyć polskie firmy w naszą globalną sieć dostaw.
Przed laty jako szef projektu współtworzył pan caracala. Czym się różni od maszyn konkurencji?