Płaca minimalna budzi emocje

Ustalanie płacy minimalnej nie może być populistyczną licytacją, kto da więcej. W rzetelnej dyskusji o jej podwyższaniu nie można mówić tylko o tym, kto na tym skorzysta, ale też o tym, ?kto na tym może stracić – piszą ekonomiści Plus Banku.

Publikacja: 18.07.2014 07:00

Wiktor Wojciechowski

Wiktor Wojciechowski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Red

Zgodnie z ustawą najniższe wynagrodzenie w 2015 r. powinno wzrosnąć z 1680 zł do 1731 zł. Rząd zaproponował podwyższenie płacy minimalnej do 1750 zł, z kolei związkowcy domagają się, aby wzrosła do blisko 1800 zł. To zresztą ich plan minimum, bo najchętniej podnieśliby w przyszłym roku płacę minimalną do 2000 zł, czyli mniej więcej do połowy średniego wynagrodzenia w gospodarce.

Stracą biedne regiony

Propozycję podwyżki płacy minimalnej premier Donald Tusk uzasadnił tym, że coraz więcej osób powinno korzystać z tego, że przełamaliśmy w Polsce zagrożenie kryzysowe. Poprawa koniunktury jest faktem, ale nie jest to wystarczający argument, aby dekretować wyższy od wymaganego ustawą wzrost najniższych wynagrodzeń. Ożywieniu gospodarczemu w Polsce towarzyszy wprawdzie poprawa sytuacji na rynku pracy, ale stopa bezrobocia jest wciąż dwucyfrowa.

Doświadczenie pokazuje, że zbyt wysoka płaca minimalna hamuje powstawanie nowych miejsc pracy zwłaszcza w małych firmach, w regionach, które są relatywnie słabo rozwinięte gospodarczo, wśród osób młodych oraz pracowników o niskich kwalifikacjach zawodowych. Wyższa płaca minimalna zniechęca pracodawców do legalnego zatrudniania pracowników, a zatem wpycha część osób w szarą strefę. Wyższa płaca minimalna wzmacnia także bodźce pracodawców do stosowania umów cywilnoprawnych zamiast kodeksowych umów o pracę.

Zbyt szybki wzrost płacy minimalnej w Polsce najsilniej odczują drobni przedsiębiorcy oraz bezrobotni, którym będzie wówczas trudniej znaleźć legalną pracę. Dzisiaj co druga osoba zarejestrowana w urzędzie pracy nie ukończyła 35 lat. Połowa bezrobotnych ma wykształcenie co najwyżej zasadnicze zawodowe. Dla porównania, osoby z wykształceniem wyższym stanowią tylko 10 proc. bezrobotnych ogółem.

W najbardziej rozwiniętych miastach i regionach Polski płaca minimalna nie ma znaczącego wpływu na wielkość popytu na pracę, bo przeciętny poziom wynagrodzeń jest tam i tak wysoki. Gorzej jest natomiast w słabo rozwiniętych województwach, w których jednolity dla całego kraju poziom płacy minimalnej stanowi już wysoki odsetek przeciętnych płac. Przykładowo, w województwie mazowieckim relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia w przemyśle wynosi 36 proc., a w województwie warmińsko-mazurskim 50 proc.

Jeszcze wyższa relacja płacy minimalnej do średnich wynagrodzeń występuje w niektórych branżach usługowych i niskowydajnych sekcjach przemysłu. W handlu detalicznym i gastronomii płaca minimalna przekracza 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, z kolei w produkcji odzieży to aż ponad 70 proc. średnich uposażeń. Powyższe dane dotyczą firm zatrudniających co najmniej dziesięć osób. W mniejszych przedsiębiorstwach, zatrudniających tylko kilku pracowników wynagradzanie na poziomie płacy minimalnej jest jeszcze częstsze.

Zbyt szybki wzrost płacy minimalnej w Polsce najsilniej odczują drobni przedsiębiorcy oraz bezrobotni, którym będzie trudniej znaleźć legalną pracę

Według GUS w 2012 r. odsetek pracujących za płacę minimalną w mikroprzedsiębiorstwach wynosił blisko 60 proc. wobec jedynie 4 proc. w firmach zatrudniających co najmniej dziesięć osób. Wysoka płaca minimalna będzie hamować wzrost legalnego popytu na pracę właśnie w tych najmniejszych firmach, działających w regionach i branżach, gdzie przeciętny poziom wynagrodzeń jest istotnie niższy od średniej krajowej.

Za wysokie minimum

Wbrew powszechnej opinii płaca minimalna w Polsce nie jest niska. Według danych Eurostatu wynosi obecnie 387 euro i jest najwyższa w porównaniu ze wszystkimi krajami naszego regionu. Przykładowo, płaca minimalna na Słowacji jest niższa niż w Polsce o 10 proc., na Litwie o 25 proc., a w Bułgarii i Rumunii o ponad 50 proc. Uwzględniając różnice w sile nabywczej, płaca minimalna w Polsce  jest o połowę wyższa niż w Czechach i krajach nadbałtyckich i jednocześnie tylko o około 10 proc. niższa niż w Hiszpanii i Grecji.

Według OECD w 2012 r. (ostatnie porównywalne dane) płaca minimalna w Polsce stanowiła 38 proc. przeciętnego wynagrodzenia, czyli tyle samo, ile ta relacja wynosiła przeciętnie w krajach należących do tej organizacji. Wyraźnie niższą niż w Polsce relację płacy minimalnej do przeciętnych wynagrodzeń odnotowywano jednak w Rumunia (31 proc.), w Czechach (30 proc.), Estonii (30 proc.), a także w Grecji (27 proc.).

Na drugim końcu tej skali znajdowały się z kolei Francja i Słowenia, gdzie płaca minimalna przewyższała 48 proc. przeciętnych uposażeń. To proste zestawienie pokazuje, że ustawowy cel podwyższenia płacy minimalnej w Polsce do połowy średniego wynagrodzenia jest bardzo radykalny. Gdyby został szybko osiągnięty – tak jak proponują nasi związkowcy – relacja płacy minimalnej do średnich wynagrodzeń byłaby w Polsce najwyższa w całej UE.

Zwolennicy radykalnego podwyższenia płacy minimalnej w Polsce powołują się często na konwencję Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) z 1970 r., która rekomenduje, aby w poszczególnych krajach najniższe wynagrodzenie odpowiadało połowie przeciętnego wynagrodzenia. Po ponad 40 latach MOP chyba przestał już identyfikować się z tą propozycją. W 2012 r. organizacja ta opublikowała raport przygotowany wspólnie z OECD, MFW i Bankiem Światowym, w którym czytamy, że utrzymywanie płacy minimalnej pomiędzy 30 a 40 proc. mediany wynagrodzeń pozwala ograniczyć biedę przy jednoczesnym utrzymaniu popytu na pracę. Gdy jednak płaca minimalna przewyższa 40 proc. mediany, znacząco rośnie ryzyko, że koszty redukcji zatrudnienia, zwłaszcza osób młodych i o niskich kwalifikacjach zawodowych, będą znacząco przewyższać uzyskiwane korzyści.

Mediana wynagrodzeń, poniżej i powyżej którego zarabia dokładnie połowa wszystkich zatrudnionych, jest chyba lepszym miernikiem wysokości płacy minimalnej niż odnoszenie jej wysokości do średniej płacy. OECD podaje, że w 2012 r. w Polsce najniższe wynagrodzenie stanowiło 47 proc. mediany płac, a zatem powyżej „neutralnego" poziomu określonego przez MOP.

Zagrożenie dla młodych

W Europie najwyższą relację płacy minimalnej do mediany wynagrodzeń ma Francja (61,5 proc.). Wysokie bezrobocie wśród młodzieży we Francji doskonale pokazuje, jak wysoka płaca minimalna (9,4 euro/godz.) dewastuje tamtejszy rynek pracy osób młodych i pracowników o niskich kwalifikacjach. Ten marazm widać jeszcze mocniej, gdy porównamy Francję np. z Niemcami, gdzie płaca minimalna była dotychczas w elastyczny sposób negocjowana na poziomie poszczególnych sektorów gospodarki. We Francji stopa bezrobocia osób do 24 roku życia przekracza obecnie 25 proc. i jest blisko trzykrotnie wyższa niż wśród osób powyżej 25. roku życia. Dla porównania, w Niemczech stopa bezrobocia osób młodych wynosi zaledwie 8 proc. i jest tylko 1,5-krotnie wyższa niż wśród osób w starszych grupach wiekowych.

Niewątpliwie istotną przyczyną tych różnic jest nastawiony na praktykę system edukacji zawodowej w Niemczech, którego brakuje we Francji. Duże znaczenie ma też zróżnicowanie płacy minimalnej. W ostatnich latach w Niemczech ponad połowa osób do 24 roku życia o niskich kwalifikacjach była zatrudniona za stawki niższe od płacy minimalnej we Francji. To sprzyjało wzrostowi zatrudnienia młodych Niemców i jednocześnie wpychało w bezrobocie młodych Francuzów. Dzięki niskiej płacy minimalnej młodzi Niemcy mieli większe możliwości szybkiego podejmowania pracy i zdobywania praktyki zawodowej. Minimalizowanie ryzyka długotrwałego bezrobocia absolwentów jest chyba najlepszym sposobem wyrównywania życiowych szans młodzieży pochodzącej z różnych rodzin i kończącej różne szkoły.

Dobra sytuacja na rynku pracy w Niemczech może się jednak szybko skończyć. Od przyszłego roku rząd Angeli Merkel postanowił wprowadzić ustawową płacę minimalną na poziomie 8,5 euro za godzinę, czyli około połowy mediany wynagrodzeń. Dzisiaj w zachodnich landach za niższe stawki pracuje ok. 12 proc. Niemców, a we wschodnich ponad 20 proc. Nie trzeba pogłębionych analiz, aby przewidzieć, że tak wysoka płaca minimalna będzie hamować powstawanie nowych miejsc pracy. Niemieccy pracodawcy szacują, że pracę może stracić nawet 600 tys. osób, głównie słabo wykształconych pracowników zatrudnionych obecnie w landach wschodnich. Forsująca wprowadzenie tej ustawy koalicyjna SPD jest głucha na argumenty pracodawców. A szkoda, bo w ten sposób zaprzepaści część sukcesu w zwiększaniu zatrudnienia, jaki dekadę temu rozpoczęły w Niemczech reformy Gerharda Schroedera.

Jeśli w Polsce chcemy notować szybki i trwały wzrost zatrudnienia, musimy usuwać wszelkie bariery, które hamują popyt na pracę. W ostatnich latach notowaliśmy relatywnie szybki wzrost gospodarczy m.in. dlatego, że firmy trzymały w ryzach dynamikę wynagrodzeń. Zbyt szybki wzrost płacy minimalnej może zahamować obecną poprawę na rynku pracy.

Zgodnie z ustawą najniższe wynagrodzenie w 2015 r. powinno wzrosnąć z 1680 zł do 1731 zł. Rząd zaproponował podwyższenie płacy minimalnej do 1750 zł, z kolei związkowcy domagają się, aby wzrosła do blisko 1800 zł. To zresztą ich plan minimum, bo najchętniej podnieśliby w przyszłym roku płacę minimalną do 2000 zł, czyli mniej więcej do połowy średniego wynagrodzenia w gospodarce.

Stracą biedne regiony

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację