Brak zaufania w biznesie to nie tylko wyższe koszty funkcjonowania firm i konieczność poszukiwania zabezpieczeń. To także utracone okazje i szanse na zdecydowane przyspieszenie rozwoju. Przeliczalne na złotówki, a nawet miliardy złotych. Naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oszacowali już w 2015 r., że brak zaufania między firmami kosztował polską gospodarkę 281 mld zł. Po dziesięciu latach powtórzyli badanie. Wzrost jest zatrważający: koszt braku zaufania wynosi już 974 mld zł.
I nie ma perspektyw poprawy, bo przedsiębiorcy i my wszyscy żyjemy w świecie, w którym wzajemna nieufność, wręcz wrogość, stały się nowym standardem, a nawet czymś w rodzaju religii. Z niepokojem obserwujemy, jak w krajowej polityce zwalczające się sekty podporządkowały wszystkie swoje działania krótkoterminowej taktyce mającej rzucić rywala na łopatki w najbliższych wyborach. A że polskie nieszczęście polega na tym, że wybory przytrafiają się nam niemal co roku, najrzadziej co dwa lata, wszystko jest już kampanią wyborczą, w ramach której główne organy władzy zajmują się wzajemnym kopaniem po kostkach.
Złe sygnały dla obywateli
Jak można mieć zaufanie do partnera biznesowego, gdy nie można ufać wymiarowi sprawiedliwości, że w rozsądnym terminie rozstrzygnie ewentualny spór. A potem okaże się, że sędzia jednak nie jest sędzią? Jak można mieć zaufanie do współobywatela, gdy na samych szczytach państwa od lat jest ono nadużywane? Trybunał Konstytucyjny stał się atrapą, niedługo będzie obchodził 10-lecie śmierci klinicznej.
W Trybunale Stanu zaś, elicie elit skonstruowanej do sądzenia nadużyć władzy, dochodzi do nadużycia i kapturowa trójka eliminuje z orzekania 2/3 składu? Unicestwienie kolejnych konstytucyjnych instytucji to ponury sygnał dla obywateli, nie tylko przedsiębiorców, że państwo polskie powoli obumiera, a niepewność jutra jest coraz większa.