Od prawie dwóch tygodni zespół polskich konsulów pracuje w Mariupolu nad sprowadzeniem do kraju osób polskiego pochodzenia, które wyrażą taką chęć i posiadają lub spełniają kryteria do posiadania Karty Polaka. To ciąg dalszy przeprowadzonej w styczniu ewakuacji 178 osób polskiego pochodzenia z Donbasu. Tym razem akcja realizowana jest w mniej ekstremalnych warunkach.
Do kraju przodków
Styczniowa ewakuacja obejmowała osoby znajdujące się na terenach kontrolowanych przez separatystów i mieszkających w rejonach, gdzie trwały regularne działania wojenne. Ratowaliśmy ich przed bezpośrednim zagrożeniem życia i zdrowia. Staliśmy przed wyzwaniem zapewnienia bezpiecznego sposobu opuszczenia terenów kontrolowanych przez separatystów, co się dzięki naszym wysiłkom i współpracy z partnerami ukraińskimi w pełni udało.
Tym razem wyciągamy rękę do Polaków mieszkających w pobliżu rejonu konfliktu, ale znajdujących się na terenach kontrolowanych przez Ukrainę. Dochodziło na nich do incydentów – w tym styczniowego ataku rakietowego na Mariupol – ale pod względem wojskowym sytuacja jest tam stabilna, działa administracja i infrastruktura, co potwierdzają miejscowe władze, przedstawiciele organizacji polonijnych i struktur Kościoła katolickiego. Także obserwatorzy OBWE przyznają, że w ostatnich tygodniach liczba incydentów zbrojnych na tych terenach spadła – w niektórych dniach do zera – a zawieszenie broni pomiędzy stronami konfliktu jest generalnie respektowane.
Wyciągamy jednak rękę do rodaków, mając świadomość ich niepewności i trudnej sytuacji w regionie. Wraz z MSW i innymi resortami pracujemy nad programem adaptacyjnym, który pozwoli im nie tylko wrócić, ale także odnaleźć się w kraju przodków. To kompleksowe działanie, dlatego musi być dobrze przygotowane. Warto przypomnieć, że ewakuacja z Donbasu zakończyła się sukcesem, bo po trwającym pół roku programie adaptacyjnym wszyscy jego uczestnicy otrzymali propozycje pracy i zamieszkania w konkretnych miastach i gminach. Niektórzy (jak uciekinierka z Ługańska Larysa Semenowa osiadła w Koszalinie) mają już własne mieszkania, podjęli pracę i dobrze odnajdują się w polskiej rzeczywistości. Warto podkreślić, że nie byłoby to możliwe bez modelowej współpracy z samorządami.