W latach 70. XX wieku grupa polskich ekonomistów – m.in. Leszek Balcerowicz, Władysław Balicki, Janusz Beksiak, Urszula Grzelońska, Jan Lipiński, Adam Lipowski, Stanisław Nowacki i Krzysztof Porwit – opisywała zjawisko, które nazwano w literaturze światowej moral hazard, czyli pokusa nadużycia. Polegało ono np. na tym, że – w socjalizmie, czyli w gospodarce tzw. planowej – duże przedsiębiorstwa państwowe nie dawały się skutecznie regulować, ponieważ wykorzystywały przewagę informacyjną nad organami rządowymi (tzw. asymetrię informacji) i praktycznie mogły bezkarnie realizować swoje marnotrawne „strategie rozwojowe”.
Materiał na Nagrodę Nobla
Opis tego zjawiska w światowej literaturze przyniósł wiele Nagród Nobla w dziedzinie ekonomii. Niestety, nie znalazł się wśród laureatów żaden polski ekonomista (chyba że pochwalimy się absolwentem prawa Uniwersytetu Warszawskiego Leonidem Hurwiczem wzbogacającym jednak statystyki USA). Wielka to szkoda, ponieważ mieliśmy w Polsce przed 1989 rokiem nadmiar „bogactwa materiału badawczego” dotyczącego zjawiska moral hazard, dobrze opracowanego teoretycznie, i była wielka szansa na Nobla dla wspomnianych wyżej ekonomistów, choć na pewno nie wymarzona.
Śledząc współczesne praktyki polskich „państwowych monopoli”, ostatnio coraz drastyczniej odkrywane i nagłaśniane, można ulec wrażeniu, że znów pojawia się (nie) wymarzona szansa dla polskiej ekonomii opisania zjawiska, które może zrobić furorę w światowej literaturze. Aż prosi się, by je nazwać (aluzyjnie lub nie) oiliness hazard, czyli pokusa wazeliniarstwa.
Polega ono na realizacji przez duże polskie przedsiębiorstwa – kontrolowane przez państwo i mające często pozycje monopolistyczne lub dominujące na rynku – działań, które nie służą dobrze ani interesom firmy, ani gospodarce, ale mają na celu przypodobanie się politykom.
To, że w ramach oiliness hazard działania państwowych monopoli mogą się podobać jednym politykom mniej, a innym bardziej, ma drugorzędne znaczenie. Bardziej istotne jest to, że najważniejsi politycy nie muszą się martwić zjawiskiem asymetrii informacji, jak to było w przypadku moral hazard, ponieważ ich zadowolenie, czyli – jak to mówią ekonomiści – ich funkcje użyteczności, są maksymalizowane.