Aktualizacja: 05.04.2017 22:31 Publikacja: 05.04.2017 21:47
Anita Błaszczak
Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała
Nie brano pod uwagę faktu, że spora część Polaków zakładała firmy z konieczności – uciekając przed bezrobociem, a nie dla większych zarobków. Wprawdzie mogli zawiesić działalność poza sezonem albo w okresie gorszej koniunktury, ale nie w każdej firmie takie zawieszenie na określony czas było możliwe.
Z perspektywy Warszawy i dużych miast może się to wydawać mało prawdopodobne, że jakiś mały biznes zarabia mniej, niż wynosi składka na ZUS. Jednak podróżując po kraju, zastanawiałam się, z czego żyją właściciele małych sklepików czy niewielkie zakłady usługowe. Jedynym rozwiązaniem była dla nich działalność w szarej strefie. Dobrze więc, że obiecywany w 2015 r. projekt określany niekiedy jako „500+ dla firm" w końcu wejdzie w życie. Można mieć wprawdzie wątpliwości, czy spowoduje on ogromną falę wypływania z szarej strefy (przynajmniej nie od razu), ale na pewno ułatwi życie tym drobnym przedsiębiorcom, którzy np. jako kontrahenci dużych podmiotów nie bardzo mogli coś ukrywać. ZUS-owa ulga da im trochę oddechu i może pomóc rozwinąć skrzydła. Powinna być też zachętą do startu w biznesie dla młodych ludzi bez zaplecza finansowego oraz dla kobiet, które niechętnie dokładają do firmy z rodzinnej kasy. Sami przedsiębiorcy (poprzez Pracodawców RP) zwracają uwagę, że przydałby się kolejny krok – składka obliczana nie od przychodów, ale od dochodów firmy. Co będzie jednak z emeryturami z tych niskich składek? I tak będą większe niż te z szarej strefy. A więcej firm mniej obłożonych daninami to też szanse na szybszy rozwój gospodarki, bez którego emerytur i tak nie będzie.
GUS opublikował właśnie dane na temat stanu polskiej gospodarki w II kwartale. I nie są to wcale dane bardzo optymistyczne, choć na pierwszy rzut oka mogą się takie wydawać.
Raty kredytów wyższe nawet o połowę? Choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza nie jest dziś wysokie, nie jest on jednak niemożliwy.
Homo oeconomicus zaczął być prezentowany jako „bezduszna" i „agresywna" maszyna do kalkulowania kosztów i korzyści, działająca wedle zasady, że ekonomiczny cel, czyli maksymalizacja własnych korzyści, uświęca środki.
Nikt od 20 lat tak bardzo nie nakręcił wzrostu cen w Polsce, jak pandemia pod rękę z lekceważącą inflację Radą Polityki Pieniężnej.
Bank zachęca rodziców do wprowadzenia swoich dzieci w świat finansów. W prezencie można otrzymać 200 zł dla dziecka oraz voucher na 100 zł dla siebie.
Analiza skutków rządów 50 populistycznych liderów, w różnych okresach i krajach, wykazała, że ich ambitne plany kończą się nieodmiennie trwałym spowolnieniem wzrostu.
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Współcześnie SLAPP przybierają coraz bardziej agresywne, a jednocześnie zawoalowane formy. Tym większe znacznie ma więc właściwe zakresowo wdrożenie unijnej dyrektywy w tej sprawie.
To, co niszczy demokrację, to nie wielość i różnorodność opinii, w tym niedorzecznych, ale ujednolicanie opinii publicznej. Proponowane przez Radę Ministrów karanie za „myślozbrodnie” to znak rozpoznawczy rozwiązań antydemokratycznych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas