Reklama
Rozwiń

Wykluczeni pójdą do lichwiarzy

- Z punktu widzenia wielu inwestorów sytuacja gospodarcza Polski wygląda bardzo optymistycznie. Wczytują się w makroekonomiczne dane pokazujące, że udaje nam się przejść przez światowy kryzys finansowy w miarę suchą stopą. I kupują naszą walutę oraz akcje - pisze Jakub Kurasz

Publikacja: 04.03.2010 20:23

Optymizm inwestorów jednak niekoniecznie się przekłada na polską rzeczywistość. Gdy spojrzeć na sytuację z bliska, widać, że firmy wciąż tną koszty, spada realne wynagrodzenie, a bezrobocie rośnie. Sięga już 13 proc., co oznacza, że bez pracy jest 2,1 mln Polaków.

[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2010/03/04/wykluczeni-pojda-do-lichwiarzy/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Jeśli sytuacja się nie polepszy, to jeszcze więcej osób wpadnie w spiralę zadłużenia. A to będą złe wieści nie tylko dla tych, którzy wzięli kredyt, i dla tych, którzy go udzielili, ale dla całej gospodarki – bo wiara w jej rychłe ożywienie opiera się też na potencjalnym wzroście konsumpcji.

Dziś ponad 1,7 mln Polaków zalega z płatnością zobowiązań powyżej 60 dni. A statystyczny dłużnik z tej grupy ma do spłacenia bankom, firmom pożyczkowym i telekomunikacyjnym niemal 10 tys. zł. I dopóki bezrobocie nie zacznie spadać – a firmy zaczną zatrudniać nowych pracowników nie wcześniej niż w 2011 roku – niestety, długi mieszkańców Polski będą rosły.

Z tego powodu banki odprawiają z kwitkiem wielu niepewnych klientów. Już ograniczyły kredyty ratalne i gotówkowe, a nowe restrykcyjne zasady oceny zdolności kredytowej narzucone przez nadzór finansowy dają im tylko pretekst, by zupełnie odwrócić się do części Polaków plecami.

Reklama
Reklama

Rośnie więc liczba osób wykluczonych poza oficjalny system – tych, którzy nie mają pracy, mają za to do spłacenia raty i zaległe rachunki za gaz, elektryczność, telefon... Ci ludzie, jeśli nie dostaną kredytu w banku, pójdą do działających na pograniczu prawa firm lichwiarskich. Łatwiej pożyczających pieniądze, ale potem bardziej brutalnie domagających się zwrotu rat z nieprzyzwoicie wysokimi odsetkami.

Nie ma co się oszukiwać i mamić dodatnim wzrostem PKB. Mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarki. Dobrze byłoby, gdyby nie zapomniał o tym Jacek Rostowski, gdy będzie w piątek w Londynie odbierał prestiżową nagrodę dla najlepszego w Europie ministra finansów.

Optymizm inwestorów jednak niekoniecznie się przekłada na polską rzeczywistość. Gdy spojrzeć na sytuację z bliska, widać, że firmy wciąż tną koszty, spada realne wynagrodzenie, a bezrobocie rośnie. Sięga już 13 proc., co oznacza, że bez pracy jest 2,1 mln Polaków.

[b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2010/03/04/wykluczeni-pojda-do-lichwiarzy/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Ukraina po 3,5 roku wojny: wiatr wieje w oczy, pomoc wygasa, a planu B brak
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Panika nad wyschniętą kałużą
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Opinie Ekonomiczne
Jak zasypać Rów Mariański deficytu finansów publicznych w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Cud zielonej wyspy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama