Stalowy król

Dopiął największą fuzję w historii branży. Dzięki połączeniu z Arcelorem kierowany przez niego gigant zapewnił sobie całkowitą dominację w sektorze stalowym Dzięki połączeniu z Arcelorem kierowany przez niego gigant zapewnił sobie całkowitą dominację w sektorze stalowym

Publikacja: 14.11.2007 00:08

Stalowy król

Foto: Rzeczpospolita

Drugi etap jednego z największych przejęć w światowym biznesie zakończył się wczoraj. Akcjonariusze Arcelora w zamian za akcje europejskiego koncernu otrzymali udziały Arcelora Mittala, który od 13 listopada notowany jest na giełdach w Nowym Jorku, Amsterdamie, Brukseli, Paryżu, Luksemburgu, Barcelonie, Madrycie, Bilbao i Walencji. Transakcja, która przez wiele miesięcy elektryzowała nie tylko branżę stalową, miała ostatecznie wartość 38 mld dolarów.

Przejęcie przez Mittal Steel europejskiego giganta było dla konkurentów hinduskiego biznesmena ważną lekcją. Kiedy na początku ubiegłego roku Mittal ogłosił chęć połączenia z europejskim koncernem, przeciwni byli właściwie wszyscy. Od zarządu i akcjonariuszy samego Arcelora po najwyższe władze kilku europejskich krajów, m.in. Francji i Hiszpanii, gdzie Arcelor prowadzi rozległe interesy. – Wroga oferta ze strony Mittal Steel wymaga co najmniej równie wrogiej reakcji – grzmiał Jean-Claude Juncker, premier Luksemburga, gdzie Arcelor ma swoją główną siedzibę (władze połączonego Arcelora Mittala pozostały zresztą w Luksemburgu, co było ukłonem w stronę przejmowanej firmy). Protestowały też związki zawodowe obawiające się drastycznych cięć w zatrudnieniu. Mittal spokojnie poprawiał składane oferty, rozmawiał, przekonywał. I wygrał kilkumiesięczną wojnę, która zapewniła jego firmie absolutną dominację na stalowym rynku.

Połączone moce produkcyjne Arcelora Mittala to prawie 120 mln ton stali rocznie (drugi pod względem wielkości japoński Nippon Steel może wyprodukować prawie cztery razy mniej).

Sukces zapewnił Mittalowi tytuł człowieka roku dziennika „Financial Times”. „W biznesie najważniejsi są ludzie. Musisz pokazać pracownikom, że pracują w przyzwoitej firmie i są częścią zespołu. I pamiętać, że zawsze istnieją możliwości poprawienia działania spółki” – mówił Lakshmi Mittal w wywiadzie dla „FT”.

Urodził się 57 lat temu w wiosce w północno-zachodnich Indiach. Karierę biznesową rozpoczynał na początku lat 70., już po przeprowadzce do Kalkuty, w należącej do jego ojca Mohana Lal Mittala niewielkiej hucie. Po kilku latach powstała spółka Ispat (co w języku hindi oznacza stal) – pierwsze samodzielne przedsięwzięcie Mittala. Można powiedzieć, że światową ekspansję miał we krwi – Ispat nie zaczynała działalności w Indiach, ale w Indonezji.

Prawdziwy sukces w biznesie odniósł dlatego, że jako pierwszy zauważył konieczność konsolidacji branży stalowej. Imperium zbudował, przejmując i wyprowadzając na prostą huty w złej kondycji finansowej. Podobnie było z Polskimi Hutami Stali kupionymi cztery lata temu.

Taka strategia przyniosła mu sukces biznesowy i majątek szacowany przez „Forbesa” na 32 mld dol., z którego potrafi korzystać. Ma prywatny odrzutowiec, ogromny jacht, a jego londyński dom kosztował 128 mln dol. Kilkadziesiąt milionów dolarów wydał na kilkudniowe wesele córki w Wersalu. Plotka głosi, że śladem innych znanych biznesmenów zamierza kupić któryś z angielskich klubów piłkarskich.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację