[b]Od jakiego wzrostu PKB zaczyna się ten najgorszy raz?[/b]
Musiałby to być spadek w okolice wyników z lat 2001 – 2002, czyli 1 – 2 proc.
[b]A pana prognoza wzrostu gospodarczego na przyszły rok?[/b]
Między 3,8 a 4,1 proc.
[b]Prezes NBP ocenia, że kryzys na rynkach może spowodować także przesunięcie terminu naszego wejścia do systemu ERM2, czyli przedsionka strefy euro.[/b]
Nie sądzę, aby takie przesunięcie było nieuchronne. Dziś problemem nie jest procedura końcowa przyjęcia euro, tylko wybranie momentu wejścia do systemu ERM2. Ministerstwo Finansów mówi o przełomie I i II kw. 2009 r. i ja się z tym zgadzam, tylko pod jednym warunkiem: do tego czasu rynki finansowe i kursy walut się uspokoją. Wejście do ERM2 zakłada stabilizację kursu na poziomie parytetowym z pewnymi dopuszczalnymi odchyleniami. Kiedy kurs każdego dnia chodzi góra dół po kilka procent, to jest to zadanie niemal niewykonalne i bardzo kosztowne.
[b]Na koniec pierwszego półrocza zapanuje spokój?[/b]
Uspokojenie rynków to perspektywa końca tego roku. Jeżeli dodamy do tego kilkumiesięczny margines bezpieczeństwa, to rządowy harmonogram wejścia do ERM2 jest jak najbardziej zasadny.
[b]Ekonomiści twierdzą, że wejście do strefy euro w 2012 r. jest niemożliwe ze względu na polityczną niechęć do zmiany konstytucji.[/b]
Zgadzam się z tymi opiniami. Dobrze by było, żeby przed wejściem do ERM2 były rozwiązane wszystkie kwestie polityczno-prawne.
[b]Wobec tego, jeżeli nie będzie politycznej zgody co do tego, by załatwić sprawy legislacyjne, to powinniśmy wejście do strefy euro odłożyć?[/b]
Tak, ja przynajmniej bardzo bym się wahał. Jest bowiem duże ryzyko, że wtedy – bez zmian w konstytucji, a już przy naszej obecności w systemie ERM2 – z dużą częstotliwością będzie wybuchał spór polityczny dotyczący zasadności przyjęcia euro. To będzie wpływało na kurs walutowy i ustabilizowanie kursu stanie się zadaniem niewykonalnym. A wtedy nie będziemy spełniali kryteriów.
[b]Jak się czuje jastrząb w dobie kryzysu i spowolnienia? Jest pan nadal za podwyżką stóp procentowych?[/b]
Nie, już nie. Przechodzę do obozu opowiadającego się za stabilizacją stopy na pewien okres.
[b]Jastrząb ze spiłowanymi szponami?[/b]
Nie. Jastrząb, który patrzy na to, co się dzieje. Niezależnie od tego, jak widzimy przyszłą inflację, jesteśmy w okresie poważnego rozchwiania rynków. W takiej sytuacji powiedzenie, że wchodzimy w fazę, w której stopy nie będą przez jakiś czas zmieniane, jest czynnikiem stabilizującym. Kiedy banki centralne krajów zachodnich obniżały stopy procentowe, nie zrobił tego nikt w Europie Środkowo-Wschodniej. Stało się tak z prostej przyczyny – z troski o kurs walutowy. Wydaje się także, iż jest to moment, w którym odpowiednio wysokie stopy powinny pomóc bankom w oferowaniu atrakcyjnych lokat oszczędnościowych.
[b]To może w RPP nie ma już jastrzębi?[/b]
W Radzie zaczyna się kształtować ciekawy konsensus w celu stabilizacji stóp. Rzadko był taki jednolity front.
[b]Do końca roku więc stabilizacja, czyli stopy bez zmian?[/b]
Tak. Do końca roku liczę na stabilizację na rynkach finansowych. W styczniu 2009 r. mamy nową projekcję inflacji. Na początku roku mamy też przeszacowanie koszyka inflacyjnego.
[b]A obniżka wiosną przyszłego roku?[/b]
Nie wykluczałbym tego. Styczeń będzie dobrym momentem do oceny przyszłości, bo będziemy znali nową projekcję NBP.
W marcu, kwietniu będzie nowy koszyk inflacyjny i tym samym możliwość lepszej oceny ukształtowanego poziomu inflacji.
[ramka][b]Fragmenty rozmowy dziś w Radiu PIN[/b][/ramka]