Czeka nas teraz długie hamowanie

- Jesteśmy świadkami ratowania banków na niespotykaną skalę. Miejmy nadzieję, że okaże się to skuteczne. Występują tu jednak dwa zagrożenia - mówi Andrzej Sławiński, profesor SGH w Warszawie, członek Rady Polityki Pieniężnej

Publikacja: 20.10.2008 01:44

Andrzej Sławiński jest profesorem SGH w Warszawie. Specjalista od rynków finansowych i polityki pien

Andrzej Sławiński jest profesorem SGH w Warszawie. Specjalista od rynków finansowych i polityki pieniężnej, opisuje m.in. funkcjonowanie rynków instrumentów pochodnych i kryzysy walutowe w gospodarkach wschodzących. Od 2004 r. członek Rady Polityki Pieniężnej. Członek Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN, Komitetu Nauk o Finansach PAN oraz Rady Naukowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego

Foto: Rzeczpospolita, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

[b]Rz: Jak głęboka będzie recesja w rozwiniętych gospodarkach?[/b]

[b]Andrzej Sławiński:[/b] Prognozy jeszcze do niedawna zakładały, że ożywienie koniunktury w krajach wysoko rozwiniętych zacznie się już w drugim kwartale 2009 r. Teraz prognozy uległy zmianie. Przewiduje się, że hamowanie gospodarki światowej będzie długie. Ostatnia intensyfikacja pomocy kapitałowej rządów dla banków jest walką o to, by recesja w krajach wysoko rozwiniętych była płytka.

Z tego punktu widzenia obecna sytuacja jest podobna do tej, jaka była w Japonii na początku lat 90., gdy pękły tam bańki spekulacyjne na rynku akcji i nieruchomości, a w japońskich bankach pojawiły się ogromne straty. Tamtejszy rząd dokapitalizował banki, a Bank Japonii zasilał je masowo, by utrzymać płynność. Wtedy świat mówił, że Japonia powinna była pozwolić upaść zagrożonym bankom, by uzdrowić sytuację i szybciej wyjść z kryzysu. Teraz widać, że Japonia dobrze postąpiła, ratując je, dzięki czemu recesja była płytka. Wprawdzie późniejszy wzrost gospodarczy był powolny, ale miało to już inne przyczyny. Starzejące się, przestraszone kryzysem japońskie społeczeństwo zaczęło więcej oszczędzać, a mniej wydawać.

[b]Czy punkt zwrotny kryzysu jest już za nami? Czy mogła nim być zmasowana akcja rządów i banków centralnych, które ratują instytucje finansowe?[/b]

Jesteśmy świadkami ratowania banków na niespotykaną skalę. Miejmy nadzieję, że okaże się to skuteczne. Występują tu jednak dwa zagrożenia. Jedno z nich związane jest z tym, że banki – uciekając w płynność – wciąż masowo wyprzedają aktywa. Spadają więc ceny także dobrych papierów, w tym papierów hipotecznych będących efektem sekurytyzacji prawidłowo udzielonych kredytów. Współczesna rachunkowość wymaga jednak, by wartość aktywów była księgowana zgodnie z ich aktualną rynkową wartością. Powoduje to, że dopóki ceny na rynkach finansowych spadają, nawet dobre aktywa przynoszą bankom straty. Drugie zagrożenie, poważniejsze, wynika stąd, że może wystąpić negatywne sprzężenie zwrotne pomiędzy kryzysem bankowym i recesją gospodarczą. Rosnące bezrobocie może sprawić, że te kredyty hipoteczne, które banki traktują dzisiaj jako w pełni spłacalne, mogą się stać kredytami niespłacalnymi.

[b]Spowolnienie gospodarki potrwa do 2010 roku czy nawet dłużej?[/b]

To wszystko dopiero się zaczyna, ale zagrożenia są na tyle poważne, że na ponowne ożywienie w gospodarce światowej możemy poczekać dłużej, niż wcześniej oczekiwano. Sytuacja jest pod kilkoma względami gorsza niż w trakcie recesji lat 2001 – 2003. Różnica wynika nie tylko stąd, że obecnej recesji towarzyszy ostry kryzys bankowy, którego wpływ na gospodarkę na razie trudno jest ocenić. W latach 2001 – 2003 przyczyną recesji było „tylko” załamanie na giełdach. Teraz jest nią załamanie na rynkach budowlanych, co ma zawsze większe reperkusje dla koniunktury, a pamiętajmy, że spadki cen domów są zazwyczaj długotrwałe. W latach 2001 – 2003 recesja dotknęła najpierw Stany Zjednoczone, a dopiero po kilku kwartałach Europę. To amortyzowało jej ostrość. Teraz może się zacząć równocześnie w wielu krajach, co może wywołać niekorzystne sprzężenia zwrotne. A część gospodarek europejskich, takich jak włoska i portugalska, wejdzie w recesję już osłabiona wcześniejszą długoletnią stagnacją.

[b]Zgadza się pan ze stwierdzeniem, że po tym kryzysie świat nie będzie już taki sam?[/b]

Kończy się pewna epoka, chociaż głosy mówiące o zmierzchu liberalnej gospodarki rynkowej są przesadne. Jestem finansistą i widzę to bardziej prozaicznie. Przez ostanie trzy dekady wierzono, że banki nauczyły się dobrze zarządzać ryzykiem, więc można było znacznie zliberalizować nadzór finansowy. Rzeczywistość okazała się inna. Mimo rzeczywistego postępu w metodach zarządzania ryzykiem wciąż aktualna okazała się hipoteza niestabilności systemu finansowego Hymana Minsky’ego. Długi okres względnego spokoju skłonił banki do podejmowania coraz większego, a w końcu nadmiernego ryzyka. Trzeba więc pogodzić się z tym, że mechanizm rynkowy ma zdolność do samoregulacji z wyjątkiem rynku ryzyka.

[wyimek]Z płynnością jest jak z powietrzem. Dopiero gdy zaczęło jej brakować, banki boleśnie odczuły, jak jest ważna. Trudno się więc dziwić, że teraz niechętnie ją sobie pożyczają [/wyimek]

[b]Patrząc na nasze podwórko, na ile pomoże bankom uruchomienie przez NBP transakcji swapowych? [/b]

Swapy walutowe są niezbędne do zarządzania strukturą walutową bilansów banków. Nie jest winą naszych instytucji finansowych, że zamarły obroty na globalnym rynku swapów walutowych. Tym bardziej trzeba było im pomóc. Transakcje swapowe NBP nie mogą być jednak doskonałym substytutem międzynarodowego rynku, na którym obroty były duże i pozwalały bankom w Polsce i w wielu innych krajach na dużą łatwość zarządzania strukturą walutową bilansów. Robimy jednak pod tym względem to, co inne banki centralne.

[b]Ale pośród swapów wymienionych w informacji NBP jest mowa tylko o euro i dolarach. [/b]

Proszę pamiętać, że to były tylko początkowe operacje.

[b]A co z problemem niechęci banków do pożyczania sobie wzajemnie także i złotych? [/b]

Z płynnością jest jak z powietrzem. Dopiero gdy zaczęło jej brakować, banki boleśnie odczuły, jak jest ważna. Trudno się dziwić, że teraz niechętnie ją sobie pożyczają. Jednak w przeciwieństwie do sytuacji w wielu innych krajach międzybankowy rynek pieniężny w Polsce jeszcze działa. Umożliwia bankom krótki, jednodniowy oddech, skoro transakcje zawierane są już tylko na rynku overnight. Dlatego NBP uruchomił transakcje repo, umożliwiające bankom zaciąganie pożyczek na okresy do trzech miesięcy, które stawały się stopniowo niedostępne na rynku.

[b]Czy myśli pan, że będzie potrzeba zastosowania jakichś innych rozwiązań do poprawy sytuacji?[/b]

Niechęć banków do podejmowania ryzyka ma swoje główne źródło w ogólnym kryzysie zaufania w światowym sektorze bankowym. Zmieni się to zasadniczo dopiero wraz ze stabilizowaniem się sytuacji na rynku globalnym. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy podejmowali kolejnych kroków, które pomogą zarządzać płynnością naszym bankom.

[b]Co pan sądzi o ostatnich danych gospodarczych?[/b]

Jesteśmy w specyficznej sytuacji, gdy nawet najświeższe dane są już trochę historyczne. Dotychczas myślano, że ekspres szybkiego wzrostu naszej gospodarki bez większych trudności „przejedzie” przez krótki i płytki okres spowolnienia w gospodarce światowej, ledwo co wyhamowując. Jeśli jednak recesja w Unii Europejskiej będzie rzeczywiście znacznie dłuższa niż do niedawna prognozowano, to i nas czeka dłuższe hamowanie. Zmienia to wymowę bieżących danych. Jeszcze miesiąc temu obecne dane o tempie wzrostu płac byłyby niepokojące z punktu widzenia zagrożeń inflacyjnych. Dzisiaj można zakładać, że tempo wzrostu płac stosunkowo niedługo zwolni do poziomu 6 – 7 proc., który jest neutralny z punktu widzenia banku centralnego, ponieważ stanowi to, z grubsza biorąc, sumę tempa wzrostu wydajności i wysokości celu inflacyjnego.

[b]Jaka będzie w tej sytuacji polityka pieniężna RPP? [/b]

Prowadzi się ją w ten sposób, że bank centralny stopniowo dostosowuje stopy procentowe do zmieniających się prognoz. Obawiam się, że w tej chwili, gdy prognozy na całym świecie są nieustannie rewidowane, to jest wszystko, co można powiedzieć o naszej przyszłej polityce pieniężnej.

[b]Rz: Jak głęboka będzie recesja w rozwiniętych gospodarkach?[/b]

[b]Andrzej Sławiński:[/b] Prognozy jeszcze do niedawna zakładały, że ożywienie koniunktury w krajach wysoko rozwiniętych zacznie się już w drugim kwartale 2009 r. Teraz prognozy uległy zmianie. Przewiduje się, że hamowanie gospodarki światowej będzie długie. Ostatnia intensyfikacja pomocy kapitałowej rządów dla banków jest walką o to, by recesja w krajach wysoko rozwiniętych była płytka.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację