Konieczne europrzyspieszenie

Aby spełnić rządowy plan wejścia do euro w 2012 r., przy obecnej sytuacji na rynkach, ostatnim momentem na zainicjowanie procedury wejścia do ERM2, poprzedzającego przyjęcie euro, jest luty 2009 r. - ocenia Cezary Wójcik, b. szef Biura ds. Integracji ze strefą euro w NBP

Publikacja: 21.01.2009 03:07

Dr Cezary Wójcik jest pracownikiem naukowym PAN i SGH. Był pracownikiem Europejskiego Banku Centraln

Dr Cezary Wójcik jest pracownikiem naukowym PAN i SGH. Był pracownikiem Europejskiego Banku Centralnego i Narodowego Banku Austrii. W latach 2004-2006 był członkiem Rady Makroekonomicznej i doradcą Ministra Finansów. Ostatnio pełnił funkcję Dyrektora Biura ds. Integracji ze Strefą Euro NBP.

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

[b]Czy wejście do ERM2 w pierwszej połowie tego roku jest realne, czy wejście w ciągu najbliższych miesięcy umożliwi nam dotrzymanie 2012 roku jako daty przystąpienia do strefy euro?[/b]

[b]Cezary Wójcik:[/b] Z technicznego punktu widzenia ciągle jest to możliwe, ale czasu jest coraz mniej, bo trzeba byłoby wejść do ERM2 w kwietniu, lub najpóźniej w pierwszych dniach maja. Wynika to z faktu, że oceny dotyczące spełnienia kryteriów z Maastricht przygotowane przez KE i EBC są dokonywane na ogół w maju. A przynajmniej dwuletni okres przebywania w ERM2 jest jednym z kryteriów przyjęcia do strefy euro. Gdybyśmy weszli latem tego roku do ERM2 to okres przebywania mógłby być za krótki. Są przypadki krajów, które weszły później, np. Słowenia przystąpiła do ERM2 w czerwcu. Ale tam był zupełnie inny reżim kursowy i bardziej stabilny kurs przed wejściem do ERM2.

W przypadku Polski, w ostatnim roku wahania kursu były bardzo duże - w pierwszej połowie roku złoty wzmocnił się o ok.10%, by następnie osłabić się o ponad 20%. Istotne jest też, że przed formalnym złożeniem wniosku przez ministra finansów i prezesa NBP do przewodniczącego Rady Ecofin, musi nastąpić faza konsultacji z EBC i KE. Szczególnie rola EBC jest bardzo duża, bo na tym etapie, w przeciwieństwie do procedury uchylenia derogacji, dysponuje on swego rodzaju prawem weta.

Ma on dwóch przedstawicieli w Komitecie ERM2 i może np. zablokować nasze wejście do ERM2. Negocjacje trzeba by rozpocząć bardzo szybko. Bardzo ważne jest przy tym by polskie władze, w tym zwłaszcza NBP i Ministerstwo Finansów mówiło w tych negocjacjach jednym głosem, a konkretne stanowisko przygotowane było przy udziale RPP, która zgodnie z ustawą o NBP wspólnie z Radą Ministrów ustala zasady polityki kursowej.

[b]W jakiej sytuacji EBC może zawetować wejście kraju do ERM2?[/b]

Argumentów może być wiele. W przypadku Polski dla EBC bardzo ważne może być, co było już komunikowane wcześniej, zminimalizowanie ryzyka prawnego wynikającego ze zmiany konstytucji. Ostatnie zaburzenia na rynkach finansowych oznaczać też mogą trudności w ustaleniu kursu centralnego. Praktyka jest taka, że jest on na ogół zbliżony do kursu rynkowego. Ale w przeszłości, waluty które wchodziły do ERM2, nie wahały się tak bardzo, jak złoty w ostatnich miesiącach. Przedmiotem dyskusji może więc być problem czy w takich warunkach kurs, wybrany przez Polskę, powinien być bliski kursowi rynkowemu, który dziś prawdopodobnie odbiega od poziomu równowagi.

[b]A czy konstytucja musi być zmieniona, czy jest jakiś zapis w dokumentach europejskich?[/b]

W przypadku Polski zmiany w Konstytucji przed wejściem do strefy euro są konieczne, dotyczy to zwłaszcza art. 198, 203 i 227, ale z formalnego punktu widzenia nie muszą być one wprowadzone przed wejściem do ERM2. Praktyka jest różna. Cypr dokonał zmiany konstytucji przed wejściem do ERM2. W przypadku Litwy i Estonii, zmiany zostały dokonane po wejściu do tego systemu, przy czym w Estonii miało to charakter orzeczenia Sądu Najwyższego.

Należy jednak pamiętać, że w krajach tych od wielu lat obowiązywał sztywny kurs walutowy. W przypadku Polski zmiany konstytucji w trakcie przebywania w ERM2 mogą wiązać się z ryzykiem ekonomicznym, ponieważ procedura zmiany konstytucji jest dość długa. Przy zachowaniu minimalnych terminów jest to ok. 3 miesięcy, a w praktyce proces jest jeszcze dłuższy. Przy braku konsensusu politycznego mogłoby to prowadzić do napięć na rynku walutowym i tym samym zagrozić spełnieniu kryterium kursu walutowego.

[b]Zakładając, że wchodzimy do ERM2, to jak organy europejskie sprawdzają, czy kurs jest stabilny. Czy nadmierne interwencje mogą być uznane jako "istotne napięcia' i mogą być podstawą do decyzji o niespełnieniu tego kryterium?[/b]

Warto wspomnieć w tym miejscu o tym jak są oceniane kryteria z Masstricht, bo jest tu pole do dyskrecjonalnej interpretacji niektórych zapisów, co może zwiększać niepewność, nawet jeśli wartości referencyjne są osiągnięte. Np. w ostatnim raporcie o konwergencji KE stwierdzono, że inflacja była co prawda poniżej wartości referencyjnej, ale Polska nie spełniła kryterium inflacyjnego.

Przy ocenie kluczowa jest interpretacja trzech wyrażeń: trwałość, bliskość parytetu i brak poważnych napięć. W przypadku ERM2 oznacza to w zasadzie konieczność unikania deprecjacji kursu poniżej parytetu centralnego, aprecjacja jest możliwa, co pokazuje przykład Słowacji, której waluta wzmocniła się w ERM2 o ponad 20 proc. Przy ocenie brane jest także pod uwagę to, co było źródłem zmian kursu.

Jeżeli chodzi o problem braku poważnych napięć, to obok wahań kursu istotne są dwie rzeczy: skala ewentualnych interwencji i ich cel. Jak wynika z doświadczeń Słowacji dla pozytywnej oceny istotnym było, że interwencje miały głównie na celu zmniejszenie zmienności kursu, a nie zmianę poziomu kursu. Co do skali interwencji to w przypadku Słowacji istotne było, że ich wartość netto w okresie przebywania w ERM2 była bliska zeru. Podczas pobytu w ERM2 bardzo ważna jest komunikacja banku centralnego z EBC przed podjęciem interwencji na rynku walutowym. Poza tym bardzo ostrożnie trzeba postępować z interwencjami słownymi. Z pozostałymi kryteriami sprawa wygląda podobnie. W przypadku kryterium inflacyjnego ważna jest ocena trwałości jego spełnienia.

A to zależy np. od tego na ile to kurs walutowy odpowiada za obniżenie inflacji. Bardzo ważne jest także, jak wyglądają prognozy na następne 2 lata. Podobnie jest w przypadku kryterium budżetowego. Z analiz wynika, że obniżenie tempa wzrostu PKB o 1 pkt. proc. w stosunku do aktualnie zakładanej ścieżki w ustawie budżetowej skutkowałoby wzrostem deficytu sektora finansów publicznych w 2010 i 2011 r. do powyżej 3proc. Abstrahując od spraw bieżących, istotne jest też to, że wraz z wejściem do do ERM2 Polska będzie w pełni objęta Paktem Stabilności i Rozwoju, co wzmocni konieczność dostosowania deficytu strukturalnego do celu średniookresowego, który dla Polski KE szacuje na poziomie 1 proc. PKB.

Prognozy pokazują, że w najbliższych latach deficyt strukturalny wyniesie ok. 2 proc PKB. Oznaczałoby to, że byłby on wyższy nie tylko od celu średniookresowego, ale też przekraczałby tzw. margines bezpieczeństwa, czyli taki poziom deficytu który w przypadku spowolnienia koniunktury zapewnia swobodne działanie automatycznych stabilizatorów. Istotna sprawa nie tylko dla samego wejścia do strefy euro, ale też możliwości sprawnego przebywania we wspólnym obszarze walutowym.

[b]Czy będąc w ERM2 możemy liczyć na pomoc EBC ?[/b]

Co do zasady interwencje na krańcach pasma plus minus 15 proc. są automatyczne i Polska będzie miała dostęp do krótkookresowego kredytowania z EBC. W ramach pasma Polska musiałaby jednak korzystać z własnych rezerw walutowych, ale mało prawdopodobne jest by NBP pozbył się większości rezerw broniąc kursu złotego. Ważną zasadą ERM2 jest bowiem to, aby w celu ograniczenia napięć dokonywać szybkich i elastycznych korekt kursu centralnego. A prawo do inicjowania takiej zmiany ma zarówno krajowy bank centralny, jak i EBC.

[b]Mieszkańcy krajów, które przyjęły euro, skarżyli się na wzrost cen. Czy takie zjawisko rzeczywiście występuje?[/b]

Efekt generalnie występuje, ale jest znacznie mniejszy niż się powszechnie uważa. W dużej mierze jest to problem wzrostu tzw. inflacji postrzeganej, a tylko częściowo realnych zmian cen. Pierwszy problem ma podłoże psychologiczne i związany jest np. z trudnością w przyzwyczajeniu się do liczenia w nowej walucie. Drugi problem wynika głównie z zaokrągleń tzw. cen atrakcyjnych. Są to takie ceny, których zadaniem jest wpłynięcie na percepcję klientów tak, aby ceny wydawały się niższe niż są one w rzeczywistości, np. 2,99, albo takie, które pozwalają na łatwiejsze wydawanie reszty, np. 2 czy 2,5. Ceny atrakcyjne to w Polsce ok. 80 proc. wszystkich cen.

Efekty zaokrągleń ich wpływ na inflację postrzeganą można minimalizować, co widać na przykładzie Malty i Cypru, gdzie były one mniejsze niż w krajach które wprowadziły euro w 2002 roku.

Żeby przeciwdziałać tym efektom stosuje się tzw. podwójną ekspozycję cen, tworzy się specjalne instytucje obserwatorów, którzy monitorują zmiany cen. Innym instrumentem może być też nieformalne porozumienie przedsiębiorców, którzy nie podnoszą w sposób nadmierny cen, a w zamian mogą ze specjalnego logo, które wykorzystają w celach marketingowych. Do rozważenia jest też przesunięcie zmian cen regulowanych na inny miesiąc niż styczeń, kiedy następuje kumulacja efektów cenowych. Ważna jest też dobra kampania informacyjna.

[b]A czy określenie takiego czy innego kursu wymiany może pomóc?[/b]

Podstawową przesłanką ustalenia kursu konwersji są oczywiście czynniki makroekonomiczne, bo kurs ten powinien być jak najbliżej kursu równowagi. Niewielkie różnice w kursie konwersji mogą mieć jednak duży wpływ na postrzeganie inflacji. Np. w Niemczech, gdzie oficjalny kurs wynosił 1,95 marek za euro, ludzie przeliczali ceny po kursie przybliżonym 2 marki za euro, co prowadziło do błędnego zawyżenia cen o ok. 2% i miało wpływ na wzrost percepcji inflacji.

Z tego punktu widzenie, w Polsce lepszy byłby np.: kurs 4,05 zamiast 3,95, czy 3,55 zamiast 3,45. Dla efektów cenowych szczególne znaczenie mają towary najczęściej kupowane, o niskiej cenie. Z badań wynika, że w Polsce 50 proc. produktów ma cenę jednostkową poniżej 7,6 zł. Zmiany cen w tym segmencie mają ogromy wpływ na postrzeganie inflacji.

A postrzeganie inflacji jest istotne, bo jeżeli wzrośnie, to wzrosną oczekiwania inflacyjne, a poza tym ludzie mogą wtedy mieć wrażenie, że ich realne dochody spadły, co z kolei może wpłynąć na konsumpcję, zagregowany popyt

[b]Kiedy pracował Pan w resorcie finansów, w raporcie o euro napisał Pan, że potrzeba ok. trzech lat od deklaracji o przyjęciu euro do samego wstąpienia do strefy euro. Oznaczałoby to, że kilka miesięcy już minęło, a postępu prac nie widać...[/b]

To nie oznacza, że nie ma już szans na zrealizowanie tego procesu w projektowanym przez Rząd terminie. We wspomnianym przez Pana raporcie założono, że konsultacje z EBC przed wejściem do ERM2 trwają ok. 6 m-cy. Ostatnie doświadczenia pokazują, że przy dobrej współpracy okres ten może być skrócony do 2-3 m-cy.

Przy o obecnej sytuacji na rynkach i sporych wahaniach złotego może być to trudne, ale zakładając że się uda, to ostatnim momentem na zainicjowanie procedury wejścia do ERM2 byłby luty. Odrębną sprawą jest logistyczna operacja wymiany waluty. Słowenia potrzebowała ok. 2,5 lat. To prawda, że jest wielokrotnie mniejszym krajem, ale trzeba pamiętać, że Polska ma doświadczenia w tym zakresie, chociażby w związku z denominacją w 1995 roku. To nie oznacza, że czasu jest dużo i do pracy trzeba przystąpić jak najszybciej.

W zakresie organizacyjnym należy przystąpić do opracowania Narodowego Planu Przyjęcia Euro. Jak pokazują doświadczenia innych krajów powinien on być przygotowany najpóźniej na ok. 2 lata przed wejściem do strefy euro. Obecnie powinniśmy jednak wypracować strategię przystąpienia do strefy euro, dokument który byłby podstawą negocjacji z EBC i KE o wejściu do ERM2 i jednocześnie zalążkiem Narodowego Planu.

[b]Co powinno być w takim programie?[/b]

Strategia powinna określać główne działania w zakresie polityki gospodarczej zapewniające trwałe wypełnienie kryteriów, a następnie sprawne funkcjonowanie w strefie euro oraz ramowy harmonogram ich realizacji. Narodowy Plan skupiać się wtedy będzie głównie na sprawach organizacyjnych: określenie celów, obszarów zadaniowych, struktur koordynacyjnych, z konkretnymi ustaleniami, kto jest za co odpowiedzialny i jak mają wyglądać poszczególne etapy przygotowania do wprowadzenia euro do obiegu.

Już niedługo podjęte musiałyby być także bardzo ważne decyzje, np. dotyczące scenariusza według którego wprowadzimy bilon i banknoty, ponieważ ze względu na skalę kraju w Polsce operacja ta będzie trudniejsza niż to było w przypadku Słowacji czy Słowenii.

Narodowy Plan powinien zostać przygotowany we współpracy z NBP i poszczególnymi resortami, a następnie skonsultowany z partnerami społecznymi, organizacjami konsumenckimi czy Związkiem Banków Polskich, a następnie na bieżąco aktualizowany. Potrzebna jest zatem zgodna współpraca władz odpowiedzialnych za integrację walutową, jasny cel, konkretne zadania i sprawna koordynacja prac.

[ramka]Dr Cezary Wójcik jest pracownikiem naukowym PAN i SGH. Był pracownikiem Europejskiego Banku Centralnego i Narodowego Banku Austrii. W latach 2004-2006 był członkiem Rady Makroekonomicznej i doradcą Ministra Finansów. Ostatnio pełnił funkcję Dyrektora Biura ds. Integracji ze Strefą Euro NBP. [/ramka]

[b]Czy wejście do ERM2 w pierwszej połowie tego roku jest realne, czy wejście w ciągu najbliższych miesięcy umożliwi nam dotrzymanie 2012 roku jako daty przystąpienia do strefy euro?[/b]

[b]Cezary Wójcik:[/b] Z technicznego punktu widzenia ciągle jest to możliwe, ale czasu jest coraz mniej, bo trzeba byłoby wejść do ERM2 w kwietniu, lub najpóźniej w pierwszych dniach maja. Wynika to z faktu, że oceny dotyczące spełnienia kryteriów z Maastricht przygotowane przez KE i EBC są dokonywane na ogół w maju. A przynajmniej dwuletni okres przebywania w ERM2 jest jednym z kryteriów przyjęcia do strefy euro. Gdybyśmy weszli latem tego roku do ERM2 to okres przebywania mógłby być za krótki. Są przypadki krajów, które weszły później, np. Słowenia przystąpiła do ERM2 w czerwcu. Ale tam był zupełnie inny reżim kursowy i bardziej stabilny kurs przed wejściem do ERM2.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację