Nasze prognozy to sygnał ostrzegawczy

- Gdy weźmiemy pod uwagę poziom siły nabywczej, to będziemy musieli przyznać, że energia u nas jest bardzo droga - mówi Mirosław Duda, ekspert Agencji Rynku Energii

Publikacja: 11.03.2009 02:59

W 2009 r. energia ze źródeł odnawialnych będzie kosztować 450 zł za MWh, a z węgla – poniżej 200 zł

W 2009 r. energia ze źródeł odnawialnych będzie kosztować 450 zł za MWh, a z węgla – poniżej 200 zł

Foto: Archiwum

[b]Rz: Agencja przewiduje, że ceny energii elektrycznej po 2020 r. się podwoją. Informacja, że Kowalski ma płacić po 600 zł za megawatogodzinę, a zakład przemysłowy ponad 450 zł, jest szokująca. Jaka gospodarka i jakie społeczeństwo to wytrzyma?[/b]

[b]Mirosław Duda:[/b] Ceny elektryczności dla gospodarstw domowych w Polsce w porównaniu z cenami w państwach zachodnich nie są drastycznie wysokie, ale gdy weźmiemy pod uwagę poziom siły nabywczej, to będziemy musieli przyznać, że energia u nas jest bardzo droga. Po 2013 r. największy wpływ na ceny będą miały koszty zakupu uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub]. Ponieważ w naszej energetyce dominuje zużycie węgla, dostosowanie się do wymagań unijnych będzie dla nas bardziej kosztowne niż dla innych członków Wspólnoty. Mam jednak nadzieję, że za kilka lat Unia złagodzi ostre wymagania, gdy się okaże, że koszty związane z ograniczeniem emisji zanieczyszczeń są ogromne, a efekty w końcowym bilansie dla świata mizerne. Zwłaszcza że nic nie wskazuje na to, by do walki o klimat włączyły się Indie czy Chiny, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych. Może się okazać, że w wyniku ostrych wymagań ekologicznych firmy unijne znacznie stracą na konkurencyjności wobec innych wytwórców, np. chińskich, i produkcja będzie przenoszona do krajów, w których takich restrykcji nie będzie.

[b]Nic nie wskazuje na zmianę podejścia Unii. Być może kryzys przyczyni się do zweryfikowania niektórych decyzji. W każdym razie wasze prognozy dotyczące cen elektryczności w naszym kraju są biciem na alarm.[/b]

Chciałbym, żeby zostały potraktowane jako sygnał ostrzegawczy. Jeśli pozwolenia na emisję CO[sub]2[/sub] będą kosztować, jak niektórzy przewidują, 60 euro za tonę, to ceny energii elektrycznej w Polsce po 2020 r. podwoją się i nie da się tego uniknąć. Należy podkreślić, że ceny wzrosną również wtedy, gdy uda się wdrożyć technologie wychwycania i składowania dwutlenku węgla, bo będą one bardzo drogie.

[b]Do wzrostu cen przyczynią się nie tylko koszty zakupu uprawnień, ale i większy udział w produkcji drogiej energii zielonej. Koszty wytwarzania energii z odnawialnych źródeł znacznie przewyższają te ponoszone w elektrowniach węglowych.[/b]

Teraz ta różnica jest rzeczywiście bardzo duża. W 2009 r. energia ze źródeł odnawialnych będzie kosztować ok. 450 zł za MWh, a z węgla – poniżej 200 zł. Ale gdy elektrownie węglowe będą musiały kupować pozwolenia na emisję, różnica ta zmaleje. Nie należy mieć złudzeń, że koszty wytwarzania energii ze źródeł odnawialnych będą istotnie malały. Wiele krajów dostrzega ten problem i dlatego zwraca się w stronę energetyki jądrowej. Obecnie koszty produkcji energii w elektrowniach atomowych są zbliżone do tych, jakie mają elektrownie węglowe, a przecież nie dojdą koszty zakupu pozwoleń na emisję. Jeśli przyjmiemy, że elektrownie węglowe będą musiały płacić 10 euro za uprawnienia do emisji tony CO[sub]2[/sub], to energia z elektrowni jądrowych okaże się bezkonkurencyjna. Dlatego liczymy, że po 2020 r., dzięki wzrastającemu udziałowi elektrowni jądrowych w wytwarzaniu energii, uda się w Polsce złagodzić skutki wprowadzenia obowiązkowych pozwoleń na emisję i ustabilizować, a nawet obniżyć realne ceny.[b]Ale budowa elektrowni jądrowej kosztuje znacznie więcej niż nowy blok w elektrowni węglowej. Dlatego nie bardzo wierzę, że energetyka jądrowa pomoże ograniczyć podwyżki cen elektryczności.[/b]

Nie można oceniać konkurencyjności technologii, porównując tylko nakłady inwestycyjne. Porównuje się koszty wytwarzania. Jeżeli będą wchodzić do eksploatacji elektrownie z instalacjami CCS, czyli wychwytywania i składowania CO[sub]2[/sub], i trzeba będzie je budować na większą skalę, to jednostkowe nakłady na te inwestycje będą porównywalne, jeśli nie wyższe od nakładów na elektrownie jądrowe. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w produkcji energii koszty węgla stanowią prawie połowę, natomiast koszty paliwa w elektrowni jądrowej to ok. 15 proc. kosztów wytwarzania, a w przypadku surowca uranowego – tylko ok. 10 proc. Zatem nawet dwukrotny wzrost ceny takiego paliwa w końcowym efekcie ma mniejsze znaczenie niż podniesienie cen węgla o 20 proc. Ceny energii wytwarzanej w elektrowniach jądrowych są więc mało wrażliwe na ewentualny wzrost cen uranu.

[b]Rz: Agencja przewiduje, że ceny energii elektrycznej po 2020 r. się podwoją. Informacja, że Kowalski ma płacić po 600 zł za megawatogodzinę, a zakład przemysłowy ponad 450 zł, jest szokująca. Jaka gospodarka i jakie społeczeństwo to wytrzyma?[/b]

[b]Mirosław Duda:[/b] Ceny elektryczności dla gospodarstw domowych w Polsce w porównaniu z cenami w państwach zachodnich nie są drastycznie wysokie, ale gdy weźmiemy pod uwagę poziom siły nabywczej, to będziemy musieli przyznać, że energia u nas jest bardzo droga. Po 2013 r. największy wpływ na ceny będą miały koszty zakupu uprawnień do emisji CO[sub]2[/sub]. Ponieważ w naszej energetyce dominuje zużycie węgla, dostosowanie się do wymagań unijnych będzie dla nas bardziej kosztowne niż dla innych członków Wspólnoty. Mam jednak nadzieję, że za kilka lat Unia złagodzi ostre wymagania, gdy się okaże, że koszty związane z ograniczeniem emisji zanieczyszczeń są ogromne, a efekty w końcowym bilansie dla świata mizerne. Zwłaszcza że nic nie wskazuje na to, by do walki o klimat włączyły się Indie czy Chiny, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych. Może się okazać, że w wyniku ostrych wymagań ekologicznych firmy unijne znacznie stracą na konkurencyjności wobec innych wytwórców, np. chińskich, i produkcja będzie przenoszona do krajów, w których takich restrykcji nie będzie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację