W 2007 roku jego firma miała 33 mln euro obrotu. W ubiegłym już tylko nieco ponad 20 mln euro.
Ten inżynier rolnik z wykształcenia i pierwszy burmistrz Olecka wybrany w wolnych wyborach zaczynał od budowania z bratem łódek. W ciągu 20 lat stworzył jedną z największych firm budujących w Polsce luksusowe jachty. Teraz musi zapewnić jej przetrwanie najgorszego kryzysu w historii branży.
Delphia Yachts zatrudnia dziś 250 osób. Jeszcze pół roku temu liczba pracowników sięgała 500. Dla liczącego 22 tys. mieszkańców Olecka Delphia Yachts to jeden z najważniejszych pracodawców. – Wiele okolicznych firm to poddostawcy Delphii. Dlatego liczba osób zależnych od tej firmy jest znacznie większa – podkreśla Celina Górska, dyrektor PUP w Olecku. To nie wszystko. Delphia wspiera w mieście działalność kulturalną, dofinansowuje sport. Dlatego kłopoty firmy odczuwają wszyscy mieszkańcy Olecka.
Gdy w październiku ubiegłego roku olecki PUP powiadomił, że właściciele spółki zamierzają zwolnić połowę zatrudnionych, w branży powiało sensacją. Kot dziś przyznaje, że ta informacja bardzo utrudniła rozmowy z kontrahentami. Miał pretensje do urzędników, że powiedzieli o zwolnieniach mediom. Ale decyzji nie żałuje. Dzięki temu Delphia mogła wejść w nowy rok z zatrudnieniem dostosowanym do niewielkiego popytu.
Do ubiegłego roku Wojciech i Piotr Kotowie cieszyli się przeżywanym przez branżę okresem prosperity. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zainwestowali w firmę ok. 40 mln złotych. Jeszcze w 2008 roku Delphia produkowała miesięcznie ok. 20 jachtów. Ponad 90 proc. z nich kupowali klienci z zagranicy, m.in. z USA, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. W 2007 roku jeden z produkowanych w Olecku jachtów zdobył tytuł najlepszej łodzi importowanej do USA przyznany przez branżowy „Cruising World Magazine”. Teraz miesięczna produkcja spadła do 12 sztuk.