Choć ma 46 lat, w gronie szefów banków centralnych będzie uchodzić za młodzieniaszka. Jest najmłodszą osobą, która zasiądzie za biurkiem szefa [link=http://www.snb.ch/de]Narodowego Banku Szwajcarii[/link] (SNB). Ale ma już za sobą podobne rekordy w tej instytucji. W 2003 r. został najmłodszym członkiem zarządu NBS. Dwa lata później był już wiceprezesem. Przy takim tempie kariery było jasne, że zwieńczy ją, zajmując fotel prezesa.
Oficjalnie stanie się to dopiero z końcem roku, gdy na emeryturę przejdzie długoletni prezes Jean-Pierre Roth (ponad
30 lat w banku centralnym). Jego następca uchodzi za zwolennika niestandardowych rozwiązań w polityce monetarnej, co dobrze rokuje, bo zadanie do wykonania ma historyczne: wyprowadzić Szwajcarię z kryzysu i największej od 1975 r. recesji gospodarczej. W kraju rośnie bezrobocie, a na ten rok prognozowany jest 3-proc. spadek PKB. – Hildebrand to właściwy człowiek do takiego przedsięwzięcia. Wyniki banku centralnego i jego innowacyjne posunięcia w ostatnich tygodniach to w dużym stopniu zasługa Hildebranda – oceniał dla agencji Bloomberg Jan Amrit Poser, główny ekonomista Banku Sarasin w Zurychu.
– Bardzo dobry wybór – wtóruje Janwillem Acket, ekonomista Bank of Julius Baer.
Sam Hildebrand jeszcze jako szef departamentu stabilizacji finansowej w banku centralnym zapowiedział, że SNB będzie kontynuował politykę interwencji na rynku walutowym. I to tak długo, jak długo w kraju będzie utrzymywać się ryzyko deflacji. A w marcu ceny towarów konsumpcyjnych spadły w Szwajcarii o 0,4 proc. rok do roku – najwięcej od 1959 r. – SNB sięgnął po nietypowe środki w polityce pieniężnej. Będziemy je stosować agresywnie i tak długo, jak to będzie konieczne – mówił Hildebrand 2 kwietnia podczas bankowego forum antykryzysowego w Bernie.