Kiedyś zgubiła mnie moja pycha

Z Janem Kulczykiem, najbogatszym Polakiem, rozmawiają Jakub Kurasz i Adam Woźniak

Publikacja: 25.06.2009 21:40

Jan Kulczyk

Jan Kulczyk

Foto: Rzeczpospolita, Marek Wiśniewski Marek Wiśniewski

[b]Tylko cztery dni pozostały do podpisania z rządem umowy na finansowanie budowy autostrady A2. Czy tym razem uda wam się dogadać?

Jan Kulczyk:[/b] Wierzę, że ranga projektu pozwoli wypracować kompromis.

[b]Czemu tak późno? [/b]

Nie wiem, nie rozumiem tego. Zmieniały się rządy, koncepcje, a niezmienny pozostawał tylko strach przed podjęciem decyzji. Przypomnę, że jeszcze siedem lat temu mogliśmy wybudować naszą autostradę za niecałe 5 mln euro za kilometr.

[b]Za to teraz będziemy budować za 12 mln euro. [/b]

Ale zbudujemy drogę betonową. Droższą, za to bardziej trwałą, bardziej ekologiczną. Same inwestycje związane z ochroną środowiska pochłoną 10 proc. wszystkich kosztów. W dodatku wsparcie Europejskiego Banku Inwestycyjnego przekroczy magiczne 50 proc. wartości inwestycji. To najwyższy kredyt w historii EBI przyznany na projekt infrastrukturalny i jednocześnie największy, jaki ten bank udzielił kiedykolwiek prywatnemu inwestorowi.

[b]Kulczyk Holding objął prawie 4 proc. udziałów w SABMiller wartych ponad 1 mld dol. Czy to pana transakcja życia? [/b]

Nie, tę najważniejszą mam wciąż przed sobą. Nie wybieram się jeszcze na emeryturę. Ale zamiana akcji Kompanii Piwowarskiej na pakiet SABMiller, koncernu zarządzającego niemal 140 browarami na świecie, to rzeczywiście wydarzenie historycznie. Jesteśmy bezpośrednim akcjonariuszem firmy o ogromnym potencjale rozwojowym, bo browary w Ameryce Południowej, Afryce czy Chinach najlepsze lata mają przed sobą.

[b]Czy ten pakiet ma pozwolić na finansowanie nowych inwestycji? Jakie branże są dla pana najbardziej perspektywiczne? [/b]

Energetyka, infrastruktura, surowce energetyczne, czyli ropa i gaz oraz minerały.

[b]Czy w przypadku realizowanych projektów zakłada pan określony, minimalny poziom zysku z inwestycji, horyzont czasowy? [/b]

Nie podchodzimy do projektów w ten sposób. Zastanawiam się raczej z zarządem, jaki potencjał ma dane przedsięwzięcie, a mówimy z reguły o perspektywie nie krótszej niż 10 – 15 lat. Szukamy spółek oraz sektorów rynku o najwyższym potencjale wzrostu. Jesteśmy inwestorem długoterminowym. Bardzo często liczby, raporty i symulacje finansowe nie są najważniejsze. Liczy się też intuicja.

[b]Ale w interesach może być czasem zawodna.[/b]

Mnie nie zawiodła. Jeśli już, to zabrakło zdrowego rozsądku, trzeźwej oceny sytuacji. Złym doradcą bywała także pycha.

[b]Powszechnie znane są pańskie dobre relacje z politykami. Jaka jest rola takich relacji w biznesie? Czy to pański główny know-how? [/b]

Nie, ale relacje są bardzo ważne, w wielu przypadkach kluczowe. Tak jest wszędzie: w Polsce, Ameryce, na Bliskim Wschodzie czy w Afryce.

[b]Tymczasem nie tak dawno oglądaliśmy spoty wyborcze z oligarchami w roli głównej. [/b]

Pułapką w tych relacjach jest skłonność rządzących do tego, żeby korzystając z siły aparatu państwa, próbować "sprawdzić się w biznesie". Recepta na to jest niezmienna od lat: prywatyzacja i eliminacja polityków ze spółek Skarbu Państwa.

[b]Dlaczego więc przedsiębiorcy tak pchają się do państwowych spółek, wiedząc, że będą działać pod presją polityków? W pana przypadku to był Orlen, gdzie po Skarbie Państwa należał pan do największych akcjonariuszy. Warto było?[/b]

I tak, i nie. W kategoriach czysto księgowych tak, bo zaangażowanie w akcje Orlenu było jedną z najlepszych naszych inwestycji kapitałowych. Ten kij ma dwa końce. To też było fiasko mojej koncepcji zbudowania silnego, międzynarodowego koncernu w Europie Środkowo-Wschodniej. Gdyby zrealizowano nasz plan, czyli połączono Orlen z węgierskim MOL i austriackim OMV, to dzisiaj nie byłoby gorącej dyskusji o zaangażowaniu Rosjan w MOL. Firma miałaby zupełnie inną pozycję w negocjacjach cenowych jeśli chodzi o ropę, większe możliwości dywersyfikacji dostaw. Wybrano inny wariant. Orlen kupił rafinerię Możejki, fundując sobie dziesiątki nowych problemów, a nie rozwiązując żadnego z istniejących.

[b]Ale pan na zamieszaniu wokół Orlenu dobrze zarobił. Podobno nawet miliard złotych? [/b]

Pozwolę sobie nie skomentować tych wątków. Powtórzę tylko, że dzisiaj Orlen mógł być częścią silnego, międzynarodowego koncernu. Skoro nie liczono się z głosem największego prywatnego akcjonariusza, nie pozostało mi nic innego, jak się wycofać, ale nie mam wątpliwości, że gra Skarbu Państwa nie była wtedy czysta.

[b]Po wycofaniu się z Orlenu zniknął pan z Polski. Dlaczego?[/b]

Nie zniknąłem z Polski, choć nie ukrywam, że byłem rozgoryczony. Jednak nie miałem wątpliwości, że realizacja projektów w Polsce na miarę moich ambicji jest praktycznie wykluczona. Podjąłem więc decyzję o wypłynięciu na szersze wody. I nie żałuję, bo obecnie realizujemy projekty w zupełnie innym otoczeniu i wymiarze jakościowym. Mieszkam w Londynie już ponad sześć lat. To miasto pozwala spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy.

[b]I daje możliwość poznania wpływowych ludzi, do czego przywykł pan w Polsce. [/b]

Pewnie tak, ale naprawdę nie to jest najważniejsze. Trzeba wiedzieć, co się chce robić i z kim. A dopiero potem pojawiają się banki, doradcy, prawnicy i czasem politycy.

[b]Czy zamierza pan wrócić do Polski?[/b]

Mentalnie zawsze tu jestem. Prowadzimy w Polsce wiele inwestycji, choćby wspomniana autostrada, grupa samochodowa, Polenergia, zakłady chemiczne, nieruchomości. Ale powtórzę, to – co próbujemy obecnie zrobić – wymaga innego otoczenia, innych kompetencji, innych ludzi. W Londynie wszystko, czego potrzebujemy, jest w zasięgu ręki.

[b]W "Rz" szacowaliśmy wartość pana majątku na ok. 5 mld zł. Za dużo czy za mało? [/b]

To nie ma znaczenia. Liczą się przede wszystkim środki na realizację kolejnych projektów. A tych nie brakuje. Nieskromnie sądzę, że mój potencjał może być jednak nieco większy niż wspomniane 5 mld zł.

[b]Pańska dominacja w rankingu najbogatszych Polaków trwa. Czy to znaczy, że kryzys obszedł się z panem stosunkowo łagodnie? [/b]

Powtórzę – nasza strategia zakłada koncentrację na branżach, które są kluczowe: infrastruktura, surowce czy energetyka. Myślimy o naszych projektach perspektywicznie. Wybieramy te odporne na zawirowania koniunktury. Zresztą kryzys był dla światowej gospodarki konieczny. To, co się działo, było jedną wielką spekulacją. Niektóre banki i instytucje finansowe działały jak wymyślony przez spółkę Art -B oscylator. Sytuacja musiała się oczyścić. Nieunikniona była korekta nierealnych wycen, sprowadzenie cen akcji do rozsądnych wartości. Pamiętajmy, że po hossie zawsze następuje bessa. Ta, z którą mamy obecnie do czynienia, ma tak gwałtowny przebieg, bo zbyt długo karmiliśmy się złudzeniami o nieustających zwyżkach.

[b]Czy polska gospodarka może w jakikolwiek sposób zdyskontować kryzys? [/b]

Nie mam wątpliwości. Polska wciąż ma szanse być gospodarczym pomostem między Wschodem i Zachodem. I to właśnie teraz powinniśmy na tym polu robić najwięcej, bo najwięcej możemy na tym wygrać. Ukraina czy Białoruś to kraje skazane na rozwój, rewolucję infrastrukturalną, energetyczną. Z kolei na Zachodzie pojawiają się okazje do zakupów, właśnie teraz, w dobie powszechnej przeceny. Ten, kto ma wizję, spójną strategię, odwagę, doświadczenie oraz własny kapitał, może rozdawać karty. Atutem może być nawet słabszy złoty, bo pozwala na podtrzymanie eksportu i napędza inwestycje zagraniczne. Nasze wejście do strefy euro też byłoby bardziej efektywne.

[b]A kiedy powinniśmy przyjąć euro?[/b]

To nie jest kwestia dat, ale warunków. Najważniejsze, żeby polska gospodarka na tym skorzystała, żeby rezygnacja z własnej waluty oznaczała otwarcie nowego, dynamicznego etapu w rozwoju Polski. Europa ma prawo się nas obawiać, naszej przebojowości, pracowitości, umiejętności adaptowania się do zmieniających realiów gospodarczych.

[b]Czy ceny akcji polskich spółek giełdowych są dziś atrakcyjne dla inwestorów? [/b]

Jeśli wyniki finansowe tych spółek na to wskazują, to pewnie tak.

[b]A pan zainwestowałby? [/b]

Jeśli chodzi o giełdę, to mam nadzieję, że przygotujemy dla polskich inwestorów spółkę, która będzie warta ich uwagi oraz pieniędzy. Myślę o Kulczyk Oil Ventures.

[b]Co doradziłby pan obecnie inwestorom? Kupować, sprzedawać czy odkładać pieniądze na lepsze czasy? [/b]

Kryzys skończy się, gdy przestaniemy o nim mówić. Generalnie jestem zwolennikiem inwestowania właśnie w trudnych czasach. A wracając do pytania, czy poradzimy sobie z kryzysem. Oczywiście, przecież polscy przedsiębiorcy przez 50 lat socjalizmu funkcjonowali w permanentnym kryzysie. Kto ma sobie z nim poradzić, jeśli nie my?

[ramka]Jan Kulczyk od 2000 r. (z przerwą w roku 2007) jest na pierwszym miejscu listy najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost". Uznawany jest także za jednego z najbardziej wpływowych polskich przedsiębiorców. Swoje imperium finansowe zaczął tworzyć na początku lat 90. Jego firma Kulczyk-Tradex była wówczas jedynym importerem audi i VW w Polsce. Teraz jego inwestycje koncentrują się głównie na branży paliwowej i energetycznej oraz w infrastrukturze. Obecnie mieszka w Londynie. [/ramka]

[b]Tylko cztery dni pozostały do podpisania z rządem umowy na finansowanie budowy autostrady A2. Czy tym razem uda wam się dogadać?

Jan Kulczyk:[/b] Wierzę, że ranga projektu pozwoli wypracować kompromis.

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację