Z euro warto trochę poczekać

- Mamy szansę wyjść z tego kryzysu w miarę suchą nogą oraz w dużo lepszym stanie niż nasi sąsiedzi - mówi Mateusz Morawiecki, prezes Banku Zachodniego WBK

Publikacja: 12.08.2009 05:12

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

[b]Rz: Czy ze względu na sytuację naszych firm i niedobory kapitałowe w bankach nie można wykluczyć, że jakiś polski bank będzie miał poważne problemy i upadnie? Czy dziś polski system bankowy jest nadal zdrowy?[/b]

[b]Mateusz Morawiecki:[/b] Jest w dość w dobrej kondycji, ale temperatura jest lekko podniesiona, powiedziałbym, że jest w stanie podgorączkowym. Ten stan nie wyrządza nam wielkich szkód, ale ogranicza aktywność systemu bankowego. Nie podzielam najczarniejszych scenariuszy, wydaje mi się jednak, że nie jest to jeszcze moment, w którym można łatwo rozwijać akcję kredytową. Cały czas problemem są kapitały i płynność. Część instytucji finansowych, jak wynika z ogłoszonych już przez niektóre banki raportów półrocznych, boryka się z problemem rezerw. Ale to stan, którego oczywiście nijak nie można porównać np. do położenia gospodarczego państw bałtyckich.

[b]Ale w Irlandii, skąd pochodzi główny akcjonariusz pana banku Allied Irish Banks, atmosfera wokół banków jest gorąca. Nastroje społeczne są złe, wiele osób, zresztą nie tylko w Irlandii, uważa, że to same banki wytworzyły obecny kryzys finansowy i to banki są winne faktu, że mamy do czynienia z globalnym spowolnieniem. Co pan na to? [/b]

To jest daleko idące uproszczenie. Myślę, że ciężko wskazać jednego, konkretnego winnego. Choćby dlatego, że gospodarka jest zbyt skomplikowanym organizmem. Ani banki irlandzkie nie są temu winne, ani banki polskie. Bank AIB w niczym nie zawinił, padł po prostu ofiarą globalnych zjawisk. Wiadomo: kredyty subprime, za niskie stopy procentowe, za bardzo zlewarowana gospodarka, czyli za dużo kredytów zarówno dla firm, jak i klientów indywidualnych. Z tego powodu wychodzenie z kryzysu będzie dla Irlandii bolesnym procesem. Wracając na krajowe podwórko – w Polsce proces „ukredytowienia” gospodarki pozostaje na poziomie 80 proc. PKB, podczas gdy w Irlandii przekracza 300 proc. w stosunku do PKB, a w Wielkiej Brytanii wynosi ponad 400 proc. Ta dysproporcja wskazuje, że w Polsce nie mamy do czynienia z tak dramatycznym problemem jak w krajach wysokorozwiniętych. Więc aż takiego kłopotu z akcją kredytową nie będzie, choć możemy jeszcze mieć pewne problemy związane np. ze zwiększającym się bezrobociem i z rosnącą liczbą upadłości firm, bo sądzę, że ona w najbliższym czasie wzrośnie.

[b]Ostatnio prezes ING Banku Śląskiego Bruno Bartkiewicz powiedział, że środowisko bankowców powinno się oczyścić ze złych nawyków. Postawił wiele zarzutów, że banki oszukują klientów, nie przyznając się do właściwych warunków lokat. Pokazując promocyjne stawki, a nie stawki rzeczywiste. Zgadza się pan z tym?[/b]

To było nowe i wielce zdumiewające stwierdzenie, na które moim zdaniem wpływ miały emocje. Polski system bankowy w porównaniu z innymi krajami, jest bardzo transparentny i przyzwoity. Oczywiście zawsze można jakąś drzazgę w oku brata zauważyć, ale przy tej ilości pozycji w ofercie banków zawsze znajdzie się jakiś kontrowersyjny drobiazg. Oczywiście każdy chce zarobić i niektórzy chcą nadrobić ostatnio słabsze wyniki finansowe, ale nie sądzę, aby niezgodne z zasadami i prawem praktyki promocyjne były rozpowszechnione.

Wiele negatywnych prognoz dotyczących Polski zaczyna się zmieniać. Nawet negatywny wobec polskiego złotego bank JP Morgan ostatnio podwyższył swój tegoroczny szacunek dla gospodarki naszego kraju. Dziś oczekuje zerowej dynamiki wzrostu PKB, wcześniej prognozował 1-procentową recesję. Jakie są pana oczekiwania?

Będziemy na lekkim plusie w tym roku i to będzie psychologicznie bardzo ważne. To, że radzimy sobie tak dobrze, jest zasługą handlu zagranicznego. Najpierw eksport ruszył do przodu, a już dziś mamy nadzieję, ze ruszą także inwestycje. Być może już w IV kw. tego roku, by przyspieszyć w przyszłym roku. Z pewnym opóźnieniem, ale jednak dość szeroką falą wpływają do nas fundusze unijne i będą one stanowiły kolejny impuls inwestycyjny. Jest też szansa, że zacznie rosnąć konsumpcja. Mamy więc szansę wyjść z kryzysu w miarę suchą nogą oraz w dużo lepszym stanie niż nasi sąsiedzi. Oczywiście, by w pełni ocenić perspektywy, musimy jeszcze na pewno poczekać, aż się obudzi gospodarka niemiecka, gospodarka europejska i w ogóle światowa.

[b]Wspomniał pan o dobrej kondycji polskich eksporterów. Myśli pan, że to, iż nie mamy euro np. jak Słowacy, pomogło gospodarce?[/b]

Eksporterom bardzo, gospodarce też.

[wyimek]Mamy szansę wyjść z tego kryzysu w miarę suchą nogą oraz w dużo lepszym stanie niż nasi sąsiedzi. Jednak by w pełni ocenić perspektywy, musimy jeszcze na pewno poczekać, aż się obudzi gospodarka niemiecka, gospodarka europejska i w ogóle światowa[/wyimek]

[b]Jest pan za tym, żeby szybko zastąpić złotego euro czy dać sobie jeszcze kilka lat? [/b]

Chyba warto poczekać. Nie aż np. do 2017 r., ale też nie jestem zwolennikiem forsowania tego projektu na siłę. Widać bowiem, jak bardzo nam teraz pomaga osłabienie złotego. Choć z drugiej strony ten przykład pokazuje, jak bardzo krótką pamięć mają ludzie, nie wyłączając ekspertów. Pamiętajmy, że w marcu groził nam kryzys walutowy, którego uniknęliśmy m.in. dzięki wsparciu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który wspierając inne państwa, pomógł i nam. Te państwa, które były już wtedy w strefie euro, tak jak Słowacja, mogły się czuć bardziej bezpiecznie.

[b]Co według pana na wrześniowym forum ekonomicznym w Krynicy powinien powiedzieć premier? W zeszłym roku mówił właśnie, że w 2012 r. złoty powinien być zastąpiony przez euro.[/b]

Tak, ale premier to powiedział cztery dni przed upadkiem banku Lehman Brothers, a tego nikt nie przewidział, łącznie z głównymi aktorami amerykańskiej sceny gospodarczej. Nie wracałbym więc do tej deklaracji premiera z taką nutką sarkazmu, jak to niektórzy robią. Uważam, że był to dobry krok, tylko pechowo się złożyło, że akurat kilka dni później zaczął się kryzys na skalę światową, jakiego nikt z nas nie pamięta.

[b]To pozwoliło też podać konkretny cel polityce ekonomicznej rządu. Czy spodziewa się pan, że pojawi się jakiś nowy cel właśnie teraz?[/b]

Na pewno teraz nikt nie będzie podawał żadnej konkretnej daty. Polityka, którą prowadzi premier i polski rząd, jest dobrą polityką gospodarczą i fiskalną. Obietnica stabilności i nieuginania się przed krzykliwymi żądaniami, płynącymi z różnych stron, to dobra polityka. Premier odgrywa ważną, stabilizującą rolę. Dbałość o poziom deficytu budżetowego i o konstytucyjne zapisy dotyczące zadłużenia publicznego to naprawdę zagadnienia, których my czasami nie doceniamy, ale są one ważne. Pokazuje to, że żyjemy w warunkach w miarę stabilnych, a to w świecie dużych turbulencji jest cenne.

[b]Z uwagi na dbałość o to, by państwo się bardziej nie zadłużało, ma ruszyć ważny projekt dla gospodarki i finansów publicznych, czyli prywatyzacja. Do 2010 r. ma on objąć sprzedaż państwowego majątku i dać dochody rzędu aż 37 mld zł. Myśli pan, że tak wyśrubowane parametry tego programu są realne?[/b]

Dobrze jest stosować kilka instrumentów równocześnie. Zakres komplikacji naszego systemu jest duży i nie ma wątpliwości, że prywatyzacja nie załatwi wszystkich problemów budżetowych, że całej dziury budżetowej w ten sposób nie załatamy. Nie jestem też zwolennikiem prywatyzacji za wszelką cenę. Warto natomiast przyspieszyć ten proces i niektóre niestrategiczne przedsiębiorstwa sprzedać. W ten sposób nie będziemy musieli podnosić podatków, a to bardzo ważne przy obecnym stanie gospodarki.

[b]A czy w przypadku KGHM Polska Miedź Skarb Państwa powinien sprzedać cały posiadany pakiet akcji (ponad 40 proc.) czy tylko część, a może wcale?[/b]

Sprzedaż części udziałów KGHM – tak, ale z zachowaniem kontroli Skarbu Państwa, czyli można to zrobić, wzorując się na prywatyzacji PKN Orlen. Opowiadałbym się za częściową dalszą prywatyzacją KGHM, która zmniejszyłaby także rolę bardzo silnych dziś związków zawodowych.

[b]A jakie rekomendacje dałby pan potencjalnym klientom banków: czy brać kredyty hipoteczne, bo ceny nieruchomości już spadły, czy poczekać?[/b]

Nie jestem zwolennikiem powrotu do okresu radosnej twórczości sprzed kilku lat, kiedy każdy brał kredyt hipoteczny, niezależnie od wysokości dochodów i sytuacji zawodowej. Natomiast te osoby, które mają w miarę stabilną przyszłość z punktu widzenia zawodowego, mogą i powinny spokojnie rozglądać się za mieszkaniem. Być może to jest już ten właściwy moment?

[ramka][srodtytul]CV[/srodtytul]

Mateusz Morawiecki pracuje w Banku Zachodnim od 1998 r. Zaczął jako doradca prezesa, by następnie awansować na stanowisko członka zarządu i dyrektora zarządzającego. W czerwcu 2001 r. Morawiecki wszedł do zarządu połączonego Banku Zachodniego WBK, od 1 maja 2007 r. kieruje tą instytucją.

Skończył historię na Uniwersytecie Wrocławskim, ekonomię oraz MBA na wrocławskiej Akademii Ekonomicznej, studiował prawo na Uniwersytecie w Bazylei. Ma dyplom podyplomowych studiów menedżerskich i z finansów na Uniwersytecie w Hamburgu, Central Connecticut State University.

[i]el[/i][/ramka]

[b]Rz: Czy ze względu na sytuację naszych firm i niedobory kapitałowe w bankach nie można wykluczyć, że jakiś polski bank będzie miał poważne problemy i upadnie? Czy dziś polski system bankowy jest nadal zdrowy?[/b]

[b]Mateusz Morawiecki:[/b] Jest w dość w dobrej kondycji, ale temperatura jest lekko podniesiona, powiedziałbym, że jest w stanie podgorączkowym. Ten stan nie wyrządza nam wielkich szkód, ale ogranicza aktywność systemu bankowego. Nie podzielam najczarniejszych scenariuszy, wydaje mi się jednak, że nie jest to jeszcze moment, w którym można łatwo rozwijać akcję kredytową. Cały czas problemem są kapitały i płynność. Część instytucji finansowych, jak wynika z ogłoszonych już przez niektóre banki raportów półrocznych, boryka się z problemem rezerw. Ale to stan, którego oczywiście nijak nie można porównać np. do położenia gospodarczego państw bałtyckich.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację