Kryzys może być zdrowym impulsem

Sławomir Skrzypek, prezes Narodowego Banku Polskiego mówi nam o potrzebie odważnych, zdecydowanych działań reformatorskich

Publikacja: 09.11.2009 00:58

Kryzys może być zdrowym impulsem

Foto: ROL

[b]"Rz":[/b] Co pan sądzi o planowanych zmianach w systemie emerytalnym, które sprawią, że do funduszy będzie trafiać mniejsza część składki? Wielu ekonomistów mówi o odwróceniu idei reformy, którą przeprowadzono ponad dziesięć lat temu.

[b]Sławomir Skrzypek:[/b] Jest to błędna propozycja, ponieważ nie tylko prowadzi do osłabienia systemu emerytalnego i wyniku finansowego, ale także podważa wiarygodność państwa w oczach obywateli i wszystkich uczestników rynku.

[b]Komisja Europejska podniosła przewidywania co do wzrostu PKB w Polsce. Najnowsze prognozy wskazują, że polskie PKB w 2009 roku wzrośnie o 1,2 proc., w 2010 roku o 1,8 proc., a w 2011 o 3,2 proc. Zgadza się pan z prognozą?[/b]

Jest ona w miarę zbieżna z projekcjami NBP, w tym ostatnią, październikową.

[b]Ale dużo lepsza od poprzedniej, która przewidywała spadek PKB w naszym kraju.[/b]

O tak, absolutnie! Patrząc na średni i dłuższy okres, trudniej jest dzisiaj prognozować przebieg ścieżki wzrostu gospodarczego. Niemniej sygnały nadchodzące z rynku są optymistyczne i pozwalają budować dobry obraz naszej gospodarki. Cieszy nas to, bo postrzeganie Polski na zewnątrz stabilizuje postawy inwestorów, a co za tym idzie – stabilizuje między innymi kurs walutowy.

W średnim okresie spodziewam się więc zwiększenia poziomu bezpośrednich inwestycji zagranicznych i polepszenia stanu naszej gospodarki. Jednym z pozytywnych elementów naszego wzrostu gospodarczego jest jeszcze ciągle dodatnia dynamika konsumpcji – choć spadła ona już mniej więcej o połowę i znajduje się na poziomie nieco poniżej 2 procent.

Co prawda spadły też inwestycje, ale mniej, niż się spodziewaliśmy. Lecz choć mamy lepszą sytuację niż inni – poziom tempa wzrostu powyżej 1 proc. jest imponujący w porównaniu ze średnią europejską wynoszącą minus 4,7 proc. – to musimy pamiętać, że mamy jeszcze dużo do zrobienia, by ten zrównoważony wzrost był trwały.

[b]Co pan ma na myśli?[/b]

Konieczna jest zmiana polityki fiskalnej. Mówi się o tym od lat i trzeba wreszcie położyć na stół konkretny projekt. Na reformy czeka m.in. rynek pracy czy szeroko pojęte regulacje, które wciąż ograniczają właściwy rozwój procesów gospodarczych w naszym kraju. Kryzys jest czasem zdrowym impulsem, który powinien inspirować do odważnych, zdecydowanych działań i zmian, które są Polsce potrzebne.

[b]Powiedział pan, że zagraniczni inwestorzy mogą teraz lepiej postrzegać Polskę. Ale bacznie obserwują oni też rosnącą wartość długu publicznego. Co sądzi pan o pomyśle zawieszenia obowiązywania progu długu publicznego, który jest ustawiony na poziomie 55 proc. PKB?[/b]

Posłużę się metaforą. Jeśli jedziemy samochodem prosto na ścianę, za którą w jakiejś odległości stoi kolejna ściana, to trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy przesunięcie pierwszej przeszkody rzeczywiście zmieni naszą sytuację. Jeśli więc rządzący chcieliby znieść barierę 55 proc., to powinni przedstawić konkretne sposoby, które pozwolą Polsce wypełnić chociaż kryteria z Maastricht. I to powinien być plan minimum. Naszym celem powinien być jednak budżet zrównoważony, w którym ewentualne wyższe wydatki byłyby wyłącznie wydatkami na inwestycje i rozwój. Niestety w obecnym stanie finansów państwa wiele kosztów po prostu bezproduktywnie przecieka między palcami, co obciąża przyszłe pokolenia.

[b]To znaczy, że tymczasowe zawieszenie tego progu byłoby dopuszczalne?[/b]

Może się zdarzyć, bo w każdej gospodarce są takie sytuacje, kiedy deficyt zostaje przekroczony. Musimy jednak jednocześnie przyjąć wiarygodny i rzetelny plan, który pozwoli nam rozwiązać problem długu. Wówczas zawieszenie progu mogłoby być dobrze skomunikowane z rynkami, co pozwoliłoby bezpiecznie pokonać trudności.

Jeśli jednak przesunięcie progu ma być tylko jednym z doraźnych działań, to jest to działanie niekorzystne dla gospodarki. Bo jest to wówczas tylko odkładanie problemu w czasie. Oczywiście są kraje europejskie, które mają znacznie wyższy deficyt, dochodzący czasem nawet do 100 procent. Takie przykłady nie powinny nas jednak uspokajać.

[b]Nie obawia się pan, że po zawieszeniu tego progu inwestorzy znów zaczną prognozować, iż za euro zapłacimy 5 złotych?[/b]

Jeśli warunek, o którym powiedziałem, zostałby spełniony, to jestem przekonany, że inwestorzy normalnie przyjęliby taką sytuację. Jeżeli nie, musielibyśmy się liczyć z konsekwencjami takiej decyzji. Wierzę jednak, że politycy zachowają się w sposób odpowiedzialny.

[i]—rozmawiał Jacek Przybylski[/i]

[b]"Rz":[/b] Co pan sądzi o planowanych zmianach w systemie emerytalnym, które sprawią, że do funduszy będzie trafiać mniejsza część składki? Wielu ekonomistów mówi o odwróceniu idei reformy, którą przeprowadzono ponad dziesięć lat temu.

[b]Sławomir Skrzypek:[/b] Jest to błędna propozycja, ponieważ nie tylko prowadzi do osłabienia systemu emerytalnego i wyniku finansowego, ale także podważa wiarygodność państwa w oczach obywateli i wszystkich uczestników rynku.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację