[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/04/26/andrzej-krakowiak-marzenia-o-potedze-odeszly-do-lamusa/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Jednak lata mijały, a kolejne inwestycje – KIA, Hyundaia czy Toyoty – trafiały do naszych sąsiadów. Przyczyną najczęściej były niewystarczające zachęty, jakie – w ocenie inwestorów – proponowały im polskie władze.
Niedawny kryzys zmienił całkowicie obraz branży samochodowej. Amerykańskie ikony motoryzacyjne – GM i Chrysler – otarły się o bankructwo. Pierwszy uratowała pomoc państwa, drugi – przejęcie przez włoskiego Fiata. Nie zmieniło się jedno: wielkie samochodowe inwestycje nadal uparcie omijają Polskę. Przykład? Tyska fabryka uznawana jest za najlepszą i najbardziej efektywną w europejskich strukturach Fiata, ale wart 700 mln euro zakład produkujący nową pandę powstanie jednak we Włoszech.
Gdyby nie wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy, mógłby to być kolejny powód do drwin z nieudolności polskich władz w ściąganiu prestiżowych inwestycji. Kryzys pokazał jednak, że motoryzacyjni giganci mogą opierać się na glinianych nogach.
Mimo załamania w branży, do Polski napływają wciąż jednak nowe inwestycje dostawców koncernów motoryzacyjnych. Co więcej, oszczędności wymuszone w międzynarodowych koncernach przez kryzys mogą sprawić, że do naszego kraju będą trafiać projekty bardziej zaawansowane technologicznie. Firmy takie jak Faurecia, Brembo czy Lear Corp. nie są tak znane jak Fiat, Toyota, Volkswagen czy Peugeot, ale tworzą takie same miejsca pracy.