Rozważamy bardziej agresywne inwestycje

Z prezesem PZU, Andrzejem Klesykiem rozmawiają Jakub Kurasz i Zuzanna Reda

Publikacja: 06.02.2011 17:14

Andrzej Klesyk

Andrzej Klesyk

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

[b]Na jakim etapie są plany szukania firm, które chcielibyście kupić w regionie?[/b]

Sytuacja jest trudna, chcemy bowiem coś kupić, a zwyczajnie nie ma w czym wybierać. To, co było do kupienia w naszej części Europy, jest już sprzedane. I oprócz przypadku AIG nie było sytuacji, by rozmowy były na tak zaawansowanym etapie, bym mógł poinformować właściciela, że jest możliwość przejęcia danej firmy. Za mojej kadencji trzykrotnie przyglądaliśmy się różnym podmiotom, jednak za każdym razem dochodziliśmy do wniosku, że nie są one odpowiednim celem. Po prostu wiemy, co chcemy kupić, mamy środki i obrazowo można powiedzieć, że sklep jest zamknięty, a my wciąż czekamy na jego otwarcie.

[b]Może to moment, by przyjrzeć się możliwościom przejęć na rynku emerytalnym? Ze względu na zmiany systemowe mniejsze fundusze będą zapewne wystawiane na sprzedaż.[/b]

Podmioty, których udział w tym rynku jest mniejszy niż 5 proc. mogą mieć niedługo problemy z rentownością. Dotąd regulator nie był specjalnie przychylny planom konsolidacji na rynku powszechnych towarzystw emerytalnych. Zasady rządzące tym rynkiem, a więc kwestia wysokości składek i prowizji, sprawiają, że przejmowanie konkurentów może nam się nie opłacać.

[b]Ale zmiany w OFE wpłyną na wycenę giełdową PZU.[/b]

Oczywiście. Według mnie już wpłynęły. Wartość biznesu życiowego mierzona jest za pomocą tzw. embedded value (wartość zagnieżdżona). O ile w biznesie majątkowym wiemy ile statystycznie zarobimy na koniec roku, to zawierając ubezpieczenie na życie kontrakt najczęściej ma charakter wieloletni, stąd potrzeba pomiaru wartości za pomocą specjalnego wskaźnika. Szacujemy, że potencjalne zmiany w systemie funkcjonowania OFE zdejmą lub już zdjęły z kapitalizacji PZU między 500 a 750 mln zł.

[b]Ale czy na bazie zmiany OFE PZU widzi pan szanse na zwiększenie dochodowości? W końcu ma mocniej też ruszyć III filar emerytalny?[/b]

Mam nadzieję, że potencjalne rozwiązania zwiększą dochodowość ubezpieczycieli, w tym naszą. PZU jest w dobrej sytuacji, mamy ciekawą ofertę i świetną sieć sprzedaży. Jednak obietnice, że w przyszłości wydarzy się coś pozytywnego, niestety nie przekładają się na obecną wycenę spółki. Inwestorów, analityków interesuje to, co się dzieje ze spółką i jej otoczeniem biznesowym w najbliższej przyszłości, a zatem tu i teraz.

[b]Czy w sporze o OFE popiera pan rząd czy zgadza się z argumentacją Leszka Balcerowicza, który korektę systemu OFE uważa za atak na nasze pieniądze.[/b]

Uważam, że dyskusja o OFE jest bardzo potrzebna. Natomiast niefortunnie 1,5 roku temu zaczęła się ona od tematu zastępczego, czyli wysokości prowizji dla OFE. Zmniejszono zatem jej wysokość, jednak ciągle nie dotknięto podstawowego problemu. Potem okazało się, że OFE znów są na celowniku, bo Polska ma problemy budżetowe. Według mnie bez uświadomienia sobie, w jakim stanie są państwowe finanse, jak wysokie jest nasze zadłużenie, jakie mamy konstytucyjne możliwości ruchu, dyskusja o OFE i w ogóle o systemie emerytalnym nie ma sensu. Ponadto ważną kwestią jest także otwarta komunikacja – społeczeństwo powinno zostać bardzo wyraźnie poinformowane na co, w danym okresie rozwoju i biorąc pod uwagę trendy demograficzne, nas stać, a na co zwyczajnie nam nie starcza.

Gdybyśmy byli Indiami czy innym krajem, którego piramida demograficzna nie jest odwrócona, bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji. Zgodnie z przysłowiem, z pustego i Salomon nie naleje. Zawsze można dodrukować pieniędzy, ale oczywiście nie tędy droga. Trzeba szukać innych rozwiązań. Podsumowując: dyskusja o OFE nie może abstrahować od m.in. sytuacji budżetowej, otoczenia makroekonomicznego. Zrobiono pierwszy krok, ale nie można twierdzić, że temat został wyczerpany. To powinien być dopiero początek rozmowy.

[b]Przy debiucie PZU na giełdzie mówił pan o nadwyżce kapitałowej rzędu kilku miliardów złotych. Albo te pieniądze pójdą na przejęcia, albo na dywidendę. Co z nimi będzie?[/b]

Gdy dziewięć miesięcy temu PZU debiutował na giełdzie mówiliśmy, że mamy nadwyżkę, której nie potrzebujemy na działalność bieżącą, i że z rekomendacjami chcemy poczekać ok. 18 miesięcy. Dziś jesteśmy w połowie tego okresu. W celu podjęcia decyzji w tym zakresie należy wziąć pod uwagę wiele czynników, także tych zewnętrznych. Wciąż np. nie wiemy jak będzie wyglądać Solvency II, czyli nowy reżim kapitałowy. Rok temu w Davos ubezpieczeniowcy uwierzyli, że są w tej materii bliżej znalezienia rozwiązania niż bankierzy. A stało się inaczej – dziś prace w sektorze bankowym są dużo bardziej zaawansowane. Ubezpieczyciele stanęli w miejscu. Drugi czynnik, z którym musimy się liczyć, to fakt, iż ciągle mamy nadzieję na akwizycje.

[b]Zapewne minister finansów Jacek Rostowski liczy na te ekstra pieniądze od was?[/b]

Być może, ale minister skarbu, Eureko i PZU podpisując umowę o ugodzie i dezinwestycji określili pewien poziom dywidendy. To 25 – 45 proc. Umowa ta jest dla zarządu PZU wciąż obowiązująca. Jak już zapowiedziałem, trudno mi wyobrazić sobie sytuację, że zarząd nie będzie rekomendował wypłaty dywidendy zbliżonej do 45 proc. Najpóźniej za dziewięć miesięcy wyjdziemy z propozycjami dla akcjonariuszy i zaprezentujemy jak będziemy zarządzać naszym kapitałem, w tym także nadwyżką kapitałową.

[b]Czy PZU planuje zmianę polityki inwestycyjnej i przejście na agresywniejsze lokowanie kapitału?[/b]

Warto w tym miejscu przypomnieć, że PZU zdecydował, że nie będzie brał na siebie ryzyka kursowego. Powyżej 95 proc. naszych aktywów jest zainwestowane w instrumenty denominowane w złotych. Powyżej 85 proc. naszych aktywów jest ulokowane w obligacjach Skarbu Państwa. Mówimy tu o sumie znacznie przekraczającej 35 mld zł. A więc nawet w przypadku chęci zainwestowania 20 – 30 proc. z tych środków w inne niż rządowe papiery dłużne, mówimy o kwocie 10 mld zł. Obecnie rynek papierów dłużnych innych niż skarbowe jest zdecydowanie za płytki w stosunku do naszego apetytu. Bardzo chcielibyśmy, aby ten rynek urósł. Zarząd rozmawia z radą nadzorczą o długofalowej polityce inwestycyjnej oraz bardziej agresywnej alokacji aktywów. Zmuszają nas do tego spadki stóp procentowych i niesatysfakcjonujący zwrot na papierach dłużnych.

[b]Czy były pomysły na udział w emisjach związanych z rozwojem kraju, z infrastrukturą?[/b]

Bardzo chętnie zainwestowalibyśmy w takie instrumenty, natomiast ich podaż jest mocno ograniczona. Inną kwestią pozostaje private plecement polskich obligacji o długim okresie zapadalności. Współpracowaliśmy nawet z Ministerstwem Finansów w zakresie stworzenia mechanizmów wydłużających zapadalność niektórych obligacji. Dla nas byłoby to pożądane rozwiązanie. Dla przykładu, rząd Meksyku wypuścił obligacje 99-letnie, które okazały się genialnym ruchem marketingowym, a dodatkowo rozeszły się na pniu. Tego typu papiery pomogłoby nam lepiej dopasować strukturę naszych aktywów w stosunku do naszych zobowiązań.

[b]Jak wygląda proces restrukturyzacji spółki. Czy w roku wyborczym trudniej będzie panu zwalniać pracowników?[/b]

Politykiem nie jestem, nie zamierzam kandydować na żadne stanowisko polityczne, więc na moje decyzje kalendarz wyborczy nie ma wpływu. W ostatnich dwóch latach przeprowadziliśmy dwie fale zwolnień grupowych. Jedną np. mimo wyborów samorządowych. Chciałbym tutaj podkreślić, że dla mnie restrukturyzacja to nie tylko zwolnienia pracowników. To także dobrze zorganizowany proces zmiany funkcjonowania firmy. I ten proces jeszcze się nie zakończył. Jednak żadne decyzje odnośnie 2011 r. jeszcze nie zapadły.

[b]Jaki będzie zysk na koniec 2010 roku?[/b]

Jak wielokrotnie powtarzałem wynik za 2010 r. będzie gorszy, niż za rok 2009, który był rekordowy i wyniósł 3 mld 762 mln zł. Stanie się tak z dwóch powodów. Po pierwsze, z bilansu zniknęło 12 mld 750 mln zł [efekt ugody z Eureko – red.], a to pieniądze, które wypracowywały 700 – 800 mln zł czystego zysku. Drugi powód to znacząco mniejsze zyski z rozwiązywania rezerw z umów ubezpieczeń grupowych. Dodatkowo w ubiegłym roku dotknęły nas dwie klęski żywiołowe, a wiec sroga, śnieżna zima i powódź. O szczegółach będziemy jednak informować w odpowiednim czasie, czyli w połowie marca. Nie przewiduję jednak tutaj żadnych niespodzianek.

[b]A jak wygląda wasza pozycja na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych?[/b]

W 2008 r. zapowiedzieliśmy, że do 2012 r. postaramy się zatrzymać spadek udziału w rynku. W 2010 r. po raz pierwszy w historii w segmencie masowym udało nam się zarobić więcej składki niż w roku poprzednim, więc na tym polu sytuacja wygląda doskonale i skutecznie realizujemy długofalową strategię. Druga noga to sektor klienta korporacyjnego, w którym PZU tracił pieniądze. Średnio do każdej zebranej złotówki składki dokładaliśmy 25 gr. Im więcej zatem zbieraliśmy składki, tym więcej pieniędzy traciliśmy. Rozpoczął się proces restrukturyzacyjny, którego celem jest, aby do 2012 r. odzyskać rentowność w tym segmencie.

[b]Z komunikacyjnego OC korzysta w Polsce ponad 12 mln osób. Czy wzrost cen jest nieunikniony?[/b]

Szacuje się, że w ubiegłym roku cały rynek majątkowy stracił ok. 1 mld zł tylko na ubezpieczeniach komunikacyjnych. Trudno sobie wyobrazić, by wszystkie firmy dalej dokładały do tego biznesu. Wzrost cen jest więc pewny, jednak zmieni się jego dynamika. PZU już jest bardzo konkurencyjny cenowo, ale nie będziemy walczyć wyłącznie ceną, ale przede wszystkim jakością. Niedawno zakończyliśmy projekt zatytułowany „nowa era sprzedaży”. Dzięki niemu po raz pierwszy od lat nie spadł nasz udział w rynku. Wdrażamy też filozofię PZU Pomoc i wkrótce zaprezentujemy innowacyjną, nieobecną jak dotąd na polskim rynku ofertę.

[b]Czy w Davos rzeczywiście było aż tak nudno jak sugerują niektórzy? Czy Polacy są w Davos niepotrzebni?[/b]

Uważam, że Davos jest niezwykłe z tego chociażby powodu, że to miejsce, w którym w jednym momencie zbierają się wszyscy ci, którzy w danym sektorze stanowią prawo, ustanawiają trendy rynkowe oraz decydują o kształcie sektora. Proszę sobie wyobrazić sytuację, że siedziałem przy ośmioosobowym stole i wyliczyłem, że wartość instytucji finansowych, jakie były przy nim reprezentowane wynosiła ok. 500 mld dol. To naprawdę unikalne miejsce i reprezentowanie tam Polski i polskich firm jest wręcz obowiązkiem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację