Jeśli nie mamy w co inwestować albo obawiamy się, że dotychczasowy sposób oszczędzania jest mało opłacalny,  to wycofujemy pieniądze i angażujemy je gdzie indziej. Dodatkowo, jeśli w coś zainwestowaliśmy, to staramy się uzyskać jak najszybszy zwrot kapitału. To, co wydaje się dość oczywiste, gdy zajmujemy się indywidualnym inwestowaniem, nabiera innych odcieni, gdy do finansów i biznesu wpleciona jest polityka.

A tak jest w przypadku powszechnych towarzystw emerytalnych i systemu emerytalnego. Właśnie od dzisiaj otwarte fundusze emerytalne dostają mniejszą składkę swoich klientów. Zamiast ponad 7 procent płacy ubezpieczonego – 2 procent. Ta zmiana w długim czasie będzie miała wpływ na pieniądze ubezpieczonych, ale już w tym roku przełoży się na wyniki finansowe towarzystw emerytalnych, które nimi zarządzają. Przychody PTE zmniejszą się o kilkanaście procent. A w przyszłym roku (i zapewne w kolejnych) o kilkadziesiąt. Większość towarzystw, które nie mają strat, chce akcjonariuszom wypłacić wyższe dywidendy.

Nie ma w takim postępowaniu nic zdrożnego. Tak postępują akcjonariusze różnych firm z różnych branż. Gdy widzą szanse rozwoju – inwestują, gdy czują się niepewni – zabierają pieniądze. I między ich postępowaniem a korzyściami klientów nie musi być sprzeczności. Ale może ich zachowanie powinno skłonić do chwili zadumy tych, którzy zdecydowali się na zmianę warunków prowadzenia biznesu. I to zanim zaczną wprowadzać kolejne zmiany.