Wizjonerstwo Jobsa największym majątkiem Apple’a

Steve Jobs zbudował markę na własnej osobowości i charyzmie. Tylko czy przygotował ją na samodzielność?

Publikacja: 26.08.2011 09:30

Steve Jobs, wielki wizjoner, już 15 lat temu opowiadał w wywiadach o gadżetach, które teraz ujrzały

Steve Jobs, wielki wizjoner, już 15 lat temu opowiadał w wywiadach o gadżetach, które teraz ujrzały światło dzienne

Foto: AP

Silny, charyzmatyczny, wizjonerski – tak światowe media określają twórcę i wieloletniego przywódcę Apple'a. Gdyby nie ciężka choroba – rak trzustki, na którego Jobs cierpi od około ośmiu lat – lider ten jeszcze długo trząsłby branżą technologiczną i dyktował jej główne trendy.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że osiągnie wiele. Został wyrzucony (lub też sam zrezygnował, jak utrzymuje) z Reed College w Kalifornii, nie wytrwał też na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Mimo braków w wykształceniu Jobs został przyjęty do pracy w legendarnej już dzisiaj firmie Atari, produkującej komputery. Na spotkaniach klubu komputerowego Homebrew poznał Steve'a Wozniaka, wspólnie z którym postanowił robić komputery lepsze od Atari.

Ten zamiar się powiódł. Założona w 1976 roku firma Apple powstała w garażu w Dolinie Krzemowej, a produkowane przez nią nowatorskie komputery biurkowe przekształciły ją w jednego z najważniejszych graczy w branży. Komputery Apple'a sprzedawały się jak świeże bułeczki, ale już nowatorski Macintosh – komputer all-in-one będący dziś wizytówką Apple'a i wykreowany przez Steve'a Jobsa – zawiódł pokładane w nim nadzieje. Broniący bliskiego sercu produktu Jobs skłócił się z pozostałymi członkami zarządu i odszedł z firmy w 1985 roku. Dla Apple'a rozpoczęły się ciężkie chwile. Tymczasem Jobs założył własną firmę informatyczną NEXT, która zasłynęła ze stworzenia nowatorskiego systemu operacyjnego do komputerów. W tym czasie kupił Pixar, wytwórnię filmów animowanych, która – po odsprzedaniu jej Disneyowi za 7,4 mld dol. – stała się głównym źródłem majątku Jobsa.

O tym, kogo stracił, Apple przekonał się po 11 latach, kiedy stał na krawędzi bankructwa. Firma z logo jabłuszka kupiła firmę NEXT, a potem zwerbowała do pracy samego Jobsa – początkowo jako konsultanta, potem jako dyrektora generalnego. Od chwili, kiedy to się stało, z niszowego producenta komputerów Apple wyrósł na międzynarodową potęgę. To Jobs zdecydował, żeby w 1997 roku wypuścić na rynek iMaca, komputer all-in-one, pierwszy z produktów, w którym położono tak duży nacisk na wygląd. Dzięki temu Apple cudem wywinął się od bankructwa.

Jednak to nie komputery, ale mobilne urządzenia elektroniczne – a właściwie ich wizja, która powstała w głowie Steve'a Jobsa – wyniosły firmę na dzisiejsze szczyty. Już 15 lat temu charyzmatyczny szef Apple'a opowiadał w wywiadach o pomysłach na gadżety, które dopiero teraz ujrzały światło dzienne. Premiery kolejnych urządzeń – od odtwarzacza muzyki iPoda przez smartfon iPhone po tablet iPad – wywoływały kolejne zwyżki wyników finansowych firmy. Wyznaczały też trendy, za którymi podążała konkurencja.

Za ich sukcesem w dużym stopniu stoi ich estetyczny wygląd, oczko w głowie Jobsa.

– Kultowość urządzeń Apple'a podbudowana jest świetnym designem, a jest to zasługą samego Jobsa, który wręcz obsesyjnie dba o wygląd tych urządzeń i innowacyjność interfejsów użytkownika – mówi Tomasz Kulisiewicz, analityk z firmy Audytel.

Jednak w 2004 roku Jobs przeszedł operację z powodu raka trzustki i na kilka miesięcy zniknął z firmy. Podobna przerwa powtórzyła się w 2009 roku i na początku tego roku. Z tego urlopu zdrowotnego Jobs już do firmy nie wrócił. Od stycznia zastępuje go Tim Cook.

Czy podoła temu zadaniu? Nie jest tajemnicą, że w Apple'u nic nie działo się bez zgody i błogosławieństwa żelaznego Steve'a. Niektórzy analitycy określają to mianem rządów autorytarnych. Apple zapewne bez nich przetrwa. Tylko czy zniosą to klienci? Wygląda na to, że lubią rządy silnej ręki.

 

Silny, charyzmatyczny, wizjonerski – tak światowe media określają twórcę i wieloletniego przywódcę Apple'a. Gdyby nie ciężka choroba – rak trzustki, na którego Jobs cierpi od około ośmiu lat – lider ten jeszcze długo trząsłby branżą technologiczną i dyktował jej główne trendy.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że osiągnie wiele. Został wyrzucony (lub też sam zrezygnował, jak utrzymuje) z Reed College w Kalifornii, nie wytrwał też na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Mimo braków w wykształceniu Jobs został przyjęty do pracy w legendarnej już dzisiaj firmie Atari, produkującej komputery. Na spotkaniach klubu komputerowego Homebrew poznał Steve'a Wozniaka, wspólnie z którym postanowił robić komputery lepsze od Atari.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne