Jeśli dane za wrzesień będą wskazywać recesję, to można oczekiwać kolejnych niepokojów na rynkach. Słabsze dane oznaczają niższe oczekiwane zyski firm. Dodatkowo, gorszy stan gospodarki oznaczałby ograniczanie ekonomicznych i politycznych możliwości Europy do reagowania na kryzys zadłużenia.
Taka sytuacja odbija się także na ocenie naszego regionu. Historycznie produkcja przemysłowa Polski, Czech i Węgier była skorelowana z niemieckim wskaźnikiem oczekiwań IFO. Kryzys strefy euro zwiększa niepewność, w efekcie inwestorzy ograniczają inwestycje na rynkach rozwijających się, szczególnie tych potencjalnie najbardziej dotkniętych perturbacjami w Unii.
Inwestorzy przygotowują się na przesilenie w strefie euro. Narastające zadłużenie Grecji przekraczające już 150 proc. PKB i jednocześnie spadek PKB w tym kraju o 7 proc. w II kwartale wymusza podjęcie kroków przynoszących trwałe rozwiązanie problemu, do których może należeć także restrukturyzacja zadłużenia.
Najgorszym scenariuszem byłoby jednostronne ogłoszenie niewypłacalności przez Grecję bez odpowiednich programów pomocowych i funduszy na ewentualną pomoc dla m.in. Portugalii oraz dokapitalizowanie banków europejskich. Najprawdopodobniej doprowadziłoby to do efektu domina uderzającego w zagrożone państwa strefy euro i banki europejskie. Spekulacje, że Grecja doprowadzi do rozpadu strefy euro, są przesadzone, stąd tylko w chwilach paniki inwestorzy wracają do takich rozważań.
W sytuacji, gdy słaby (mały) partner zagraża projektowi wielu dużo większych partnerów i ten projekt jest dla nich kluczowy, to w ostateczności mając do wyboru usunięcie partnera (Grecji) czy kosztowną klęskę projektu (euro) usuną tego partnera ze strefy euro. Ustabilizowanie sytuacji w Unii wydaje się kluczowe dla trwałej poprawy koniunktury na rynkach oraz zmniejszenia niepewności w gospodarce, co z kolei korzystnie wpłynęłoby na wzrost gospodarczy.