Polak, Węgier dwa bratanki

Hedge funds, czyli fundusze o wysokim ryzyku inwestycyjnym, szukają nowych ofiar

Publikacja: 10.10.2011 03:06

Polak, Węgier dwa bratanki

Foto: ROL

 

Tak przynajmniej twierdzi „New York Times" i sugeruje, że kolejnym krajem, który może odczuć ich ryzykowną grę, będą Węgry.

Od roku staram się obserwować to, co dzieje się na Węgrzech. Po pierwsze dlatego, że niektóre pomysły rządu Viktora Orbana po jakimś czasie zaczynają być  rozważane – w czystej albo zmodyfikowanej formie – przez polskich polityków. Po drugie dlatego, że ten kraj jest na tyle blisko nas, że wszelkie zawirowania na tamtejszym rynku  mogą natychmiast odbić się czy to na naszej giełdzie, czy to na rynku papierów dłużnych, czy wreszcie na rynku walutowym. Po trzecie, bo Węgry są jednym z pierwszych państw objętych pomocą międzynarodową w następstwie kryzysu z 2008 r.

W oczach ekonomistów Węgry są kolejnym krajem, którego ocena wiarygodności kredytowej zostanie obniżona. Tak przynajmniej wynika z ankiety przeprowadzonej przez węgierski portal finansowy Portfolio.hu. Gama powodów do obniżki ratingu (dziś jest na poziomie Baa3 (Moody's) i BBB- (Standard & Poor's oraz Fitch) jest olbrzymia.

Gdy popatrzymy na poziom CDS, czyli instrumentów finansowych będących ubezpieczeniem od ryzyka bankructwa kraju, to w przypadku Węgier przekroczył on 500 pkt bazowych, a prawdopodobieństwo bankructwa szacowane jest na 31 proc. Węgry jako jedyny kraj Europy Środkowej i Wschodniej znalazły się w pierwszej dziesiątce sporządzanej co kwartał przez CMA Datavision – listy krajów o największym ryzyku bankructwa. Listę z raportu CMA otwiera – co pewnie nikogo nie dziwi – Grecja (prawdopodobieństwo bankructwa blisko 91 proc.), druga jest Portugalia (61,3 proc.). Spośród państw europejskich w pierwszej dziesiątce są jeszcze Ukraina (szósta, 46,9 proc.), Irlandia (siódma, 42,6 proc.) i Włochy (ósme, 33,3 proc.). Polska z prawdopodobieństwem bankructwa na poziomie 18,1 proc. jest w środku stawki. Węgry są dziewiąte.

Jakby tego było mało, deficyt budżetowy Węgier aktualnie wynosi 133 proc. planowanego na ten rok (jest nieco niższy od oczekiwanego przez rząd), a dług przekracza 110 proc. PKB, co jest jednym z najwyższych wskaźników na świecie. Połowa węgierskiego długu znajduje się w rękach inwestorów zagranicznych. Wszystkie te czynniki sprawiają, że Węgry mogą być następnym obiektem ataku spekulacyjnego kapitału. A nam pozostaje obserwowanie tego, co będzie się działo na Węgrzech.

Autor jest publicystą ekonomicznym

Tak przynajmniej twierdzi „New York Times" i sugeruje, że kolejnym krajem, który może odczuć ich ryzykowną grę, będą Węgry.

Od roku staram się obserwować to, co dzieje się na Węgrzech. Po pierwsze dlatego, że niektóre pomysły rządu Viktora Orbana po jakimś czasie zaczynają być  rozważane – w czystej albo zmodyfikowanej formie – przez polskich polityków. Po drugie dlatego, że ten kraj jest na tyle blisko nas, że wszelkie zawirowania na tamtejszym rynku  mogą natychmiast odbić się czy to na naszej giełdzie, czy to na rynku papierów dłużnych, czy wreszcie na rynku walutowym. Po trzecie, bo Węgry są jednym z pierwszych państw objętych pomocą międzynarodową w następstwie kryzysu z 2008 r.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację