Co nie znaczy, że nie ma w tym pieniędzy. Wręcz przeciwnie.
Z przetwarzania w chmurze korzystamy wszyscy, od kiedy pojawiły się pierwsze serwisy e-mail i pierwsze banki internetowe. Od kilkunastu lat firmy wynajmują wirtualne serwery od wyspecjalizowanych dostawców, aby świadczyć usługi internetowe. Serwis zdjęciowy Google'a Picasa to nic innego jak przetwarzanie w chmurze. Na przetwarzaniu w chmurze wyrosła siła rodzimych firm hostingowych, takich jak szczeciński Home.pl czy krakowski NetArt. W tym są pieniądze.
Będzie ich jeszcze więcej, jeżeli trendy określane jako przetwarzanie w chmurze umocnią się zgodnie z prognozami. Ideałem byłoby, gdybyśmy zrezygnowali z tradycyjnych komputerów, edytora tekstu używali online, a zdjęcia przechowywali tylko na wirtualnych dyskach. Firmy powinny przestać kupować oprogramowanie finansowo-księgowe i tylko płacić za dostęp do takich aplikacji online. Zamiast dokupować dysk lub procesor do serwera, będą zamawiały więcej powierzchni dyskowej lub mocy obliczeniowej. Marzenia dostawców technologii? Tak, ale w tym są pieniądze.
Pieniądze czekają na innowacyjne firmy, które będą potrafiły wykreować nowe usługi online. Czekają na polskie firmy IT i telekomunikacyjne, jeżeli te potrafią przyciągnąć klientów z zagranicy na swoje, coraz większe, powierzchnie w ośrodkach przetwarzania danych. Zamiast śmiać się z marketingowców, spróbujmy zarobić na trendzie, który kreują.