Powinniśmy jak najdłużej pozostawać poza strefą euro?
Z punktu widzenia resortu rozwoju i naszych kontaktów z Ministerstwem Finansów łatwiej byłoby, abyśmy nie musieli dokonywać ciągłych przeliczeń pieniędzy europejskich. Kurs stale się zmienia, co nie ułatwia nam planowania i zarządzania tymi środkami. Według obecnego kursu mamy sporo więcej pieniędzy niż rok temu i moglibyśmy podpisywać umowy z beneficjentami na znacznie wyższe kwoty. Jeśli jednak za kolejne pół rok kurs przechyli się w drugą stronę, a kontrakty będą już zawarte, to wtedy te zobowiązania musiałby wziąć na siebie budżet państwa. Mogłoby się okazać, że np. w perspektywie dwóch lat budżet będzie musiał dołożyć ogromne pieniądze. Z punktu widzenia funduszy europejskich lepiej byłoby operować w euro, ale to jednak tylko wąski wycinek szerszego kontekstu.
A czy stanowisko Wielkiej Brytanii na ostatnim szczycie przywódców UE może odbić się na negocjacjach co do przyszłego budżetu i polityce spójności?
Obserwując sytuację od środka mam mieszane uczucia. Z jednej strony z ust premiera Camerona padają wielkie słowa, a moim najlepszym rozmówcą jest minister brytyjski. We wszystkich sprawach mamy podobne zdanie. Nie ma między nami kontrowersji.
To jednak Brytyjczycy nie chcą zmniejszać budżetu na politykę spójności?
Widać, że premier Cameron chce. Jego ministrowie tak stanowczo tego nie stawiają. Postawa Camerona to przejaw wielkiej polityki w czystej postaci. Brytyjczycy również biorą pieniądze z polityki spójności. Całe doki w Londynie były z niej finansowane, Liverpool i inne miasta przemysłowe w Anglii oraz cała Walia i Szkocja. Przebywając w latach 90-tych na stażu z Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, obserwowałam jak działa polityka spójności właśnie w Wielkiej Brytanii. Trafiły tam ogromne pieniądze.
Polska nie przewodniczy już Radzie UE i może formułować swą opinię co do propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej podziału środków na lata 2014-2020. Co nie podoba się rządowi w projektach nowych regulacji?
Nowy fundusz „Łącząc Europę" oraz warunkowość makroekonomiczna, czyli sankcje polegające na zawieszeniu płatności z UE jeśli dane państwo wejdzie w procedurę nadmiernego deficytu lub utraci równowagę makroekonomiczną. Nie podobają się nam również wszelkie procentowe limity nakładane przez Brukselę, w tym ustanowienie minimalnego limitu pomocy z Europejskiego Funduszu Społecznego na poziomie 25 proc. budżetu w najbiedniejszych regionach, a więc w piętnastu z naszych województw.
Tylko tyle?
To sprawy zasadnicze, na które wskazuje większość krajów, ale to co warto podkreślić to detale. Są takie zapisy w regulacjach, które nawet jeśli negocjacje zakończą się sukcesem to mogą uprzykrzyć nam życie. Ciągle wszyscy mówimy, że procedury związane z funduszami europejskimi powinny być prostsze, bardziej przyjazne. Niepokoją nas konsekwencje planowanego systemu rocznego „czyszczenia rachunków", czyli corocznego zamykania wydatków w programach operacyjnych. System ten przewiduje możliwość nakładania przez Komisję korekt netto. Konsekwencją byłaby utrata alokacji za wszelkie błędy wykryte w wydatkach, które podlegały rocznemu zamknięciu. Taki system wymusi na państwie członkowskim uszczelnienie i zwielokrotnienie kontroli wobec beneficjentów projektów, aby zapobiec corocznemu uszczuplaniu alokacji. A to byłby kierunek przeciwny deklarowanemu przez KE upraszczaniu i zmniejszaniu obciążeń administracyjnych wobec beneficjentów. Podobnych przykładów w propozycji Brukseli jest więcej. Wskazaliśmy te słabe punkty polskim europarlamentarzystom. Na szczęście Parlament Europejski bardzo nam pomaga. Mam nadzieję, że i w tej sprawie pomoże, gdyż w przeciwnym razie zostaniemy z pieniędzmi i ogromnymi stosami papierów.
CV
Elżbieta Bieńkowska
przed objęciem funkcji ministra rozwoju regionalnego pracowała m.in. jako dyrektor Wydziału Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego. Ukończyła filologię orientalną na Uniwersytecie Jagiellońskim, Krajową Szkołę Administracji Publicznej oraz studia podyplomowe MBA w Szkole Głównej Handlowej. W ostatnich wyborach parlamentarnych została wybrana senatorem z listy Platformy Obywatelskiej. Był to jej pierwszy start w wyborach do Parlamentu.