Za dużo cięć w polityce spójności

Rozmowa: Danuta Hübner, europoseł, b. komisarz UE

Publikacja: 29.10.2012 23:42

Za dużo cięć w polityce spójności

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Prezydencja cypryjska ujawniła liczby dotyczące nowego budżetu Unii, proponując jego cięcie o co najmniej 50 mld euro. Co to oznacza?

Danuta Hübner

: Propozycja cypryjska nie jest zaskoczeniem. Cypr od dawna zapowiadał oszczędności. To dopiero początek prawdzi- wych negocjacji i szukania oszczędności, na co w dokumencie przedstawionym przez Cypryjczyków wskazuje zapis 50 mld euro ze znakiem plusa. Ten plus to właśnie zapowiedź szukania dalszych cięć.

Kto ich będzie szukał?

Już nie Cypryjczycy, czego z punktu widzenia Polski można żałować. Teraz stery negocjacji przejmuje Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej. W ciągu najbliższych tygodni będzie on prowadził dwustronne rozmowy ze wszystkimi 27 krajami członkowskimi Unii. Zapewne po ich zakończeniu na stole pojawią się nowe, zmodyfikowane liczby.

Na co polski rząd powinien zwrócić uwagę podczas wizyty Van Rompuya w Warszawie?

Z punktu widzenia polityki spójności i co za tym idzie Polski, propozycja cypryjska nie jest najgorsza. Z tych 50 mld euro mniej więcej 1/3, czyli 17 mld euro miałoby dotyczyć polityki spójności. Polska musi jednak jasno postawić sprawę podczas rozmów z Hermanem Van Rompuyem, że jest to już trzeci raz, kiedy zmniejszane są pieniądze na politykę spójności. Już dawno wskazywałam, że wystarczy już oszczędności na tej polityce. To już zbyt wiele, tym bardziej że wszystkie kraje w Unii Europejskiej oczekują wzrostu gospodarczego, tnąc jednocześnie budżet najbardziej prorozwojowej polityki unijnej. Jest to nieco śmieszne.

Co może zrobić Polska, by temu zaradzić?

Polska nie może się zgodzić na kolejne cięcia, bo te proponowane przez Cypr nie zaburzają jeszcze architektury polityki spójności, ale w przypadku kolejnych oszczędności trzeba by już z czegoś rezygnować. Byłoby to groźne tak dla tej polityki, jak i dla interesów Polski.

Polska działa w grupie tzw. przyjaciół tej polityki i dodatkowo wspiera ją w ramach Grupy Wyszehradzkiej. To mocne sojusze?

To wartościowe alianse, które na razie działają, i które trzeba popierać. Obecnie jedność skupionych w nich państw jest dość mocna. Trzeba się jednak mieć na baczności do końca negocjacji, mając na uwadze fakt, że poszczególne kraje zechcą w ostatniej chwili zmienić front, gdy otrzymają ciekawą indywidualną ofertę. To przejaw mniej oficjalnych, zakulisowych rozgrywek, które mają miejsce do samego końca negocjacji budżetowych. Polska musi uważać na tego typu działania. Ich skutki mogą być tyle nieoczekiwane, co i niekorzystne.

Są szanse na zgodę budżetową podczas specjalnego szczytu pod koniec listopada, Wielka Brytania grozi wetem?

Sytuacja jest naprawdę napięta także z powodu Wielkiej Brytanii. Historycznie kraj ten nigdy nie zgodził się na kwoty proponowane podczas pierwszych podejść do kolejnych budżetów Unii. Co istotne, działo się tak zawsze, mimo że tzw. rabat brytyjski nigdy nie był poważnie zagrożony. Tym razem jest inaczej. Nie dość, że Wielka Brytania chce ostrych cięć, to na stole leży też propozycja zamiany rabatu brytyjskiego na inne rodzaje korekt finansowych. W związku z tym ryzyko, że Wielka Brytania zgłosi weto na szczycie w listopadzie jest, niestety, ogromne.

Prezydencja cypryjska ujawniła liczby dotyczące nowego budżetu Unii, proponując jego cięcie o co najmniej 50 mld euro. Co to oznacza?

Danuta Hübner

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację