Tak podał w ostatni wtorek „Wall Street Journal", dodając, że całkiem spore grono prezesów amerykańskich spółek na spotkania z inwestorami, w tym spotkania w cztery oczy i przygotowanie się do nich, poświęca nawet do 30 proc. swego czasu.
Statystyczny prezes na spotkaniach z inwestorami spędza jedynie 14 dni w roku, czyli nieco ponad jeden dzień w miesiącu. Statystycznemu dyrektorowi finansowemu takie spotkania zajmują 17 dni w roku. Niestety nie udało mi się znaleźć danych, ile czasu na spotkania z inwestorami przeznaczają menedżerowie polskich spółek giełdowych. Albo nie potrafiłem zadać odpowiedniego pytania w wyszukiwarce Google, albo po prostu takich badań nikt nie robił. To drugie wydaje mi się bardziej prawdopodobne.
Zawsze zastanawiałem się, dlaczego inwestorzy zainteresowani są spotkaniami w cztery oczy z zarządem spółek. Z tekstu w „WSJ" wynika, że dla amerykańskich funduszy jest to niepisana reguła przed zainwestowaniem w akcje firmy. Czyli rytuał. Mogę sobie wyobrazić, że inwestorzy w czasie spotkania z prezesem czy innym z członków zarządu liczą, że usłyszą jakieś informacje, które pomogą im lepiej ocenić sytuację spółki albo dowiedzieć się o czymś wcześniej niż inni. I jak sądzę, uzyskują takie dane. Tyle tylko, że wykorzystanie w handlu akcjami informacji, które nie zostały podane do publicznej wiadomości, jest przestępstwem.
Potrafię sobie także wyobrazić, że maklerzy i analitycy namawiają inwestorów do spotykania się z zarządami i sami takie spotkania dla nich aranżują. Wszak w ten sposób pokazują klientom, że mają dobre relacje ze spółkami i tym samym zachęcają ich do korzystania ze swoich usług.
Okazuje się jednak, że częste spotkania inwestorów z menedżerami mają też wpływ na wyniki inwestycji. Tak przynajmniej twierdzi dziennik światowej finansjery, cytując wyniki badań Eugene Soltes, profesora Harvard Business School. Inwestorom po serii takich spotkań – nawet jak nie dowiedzą się w czasie ich trwania nic poza tym, co jest w komunikatach i raportach spółki – wydaje się, że lepiej znają firmę. Chętniej kupują jej akcje i nie pozbywają się ich panicznie, gdy zaczyna się spadek kursu.