Na rynku ważne jest, czy produkt, który dana linia dostarczała, jest nadal potrzebny. Jeśli linia nie jest w stanie wyróżnić się od konkurencji, to potrzeby rynku zostaną spełnione przez innych. Widać to zwłaszcza w Europie Środkowej.
Ryanair jest już największym przewoźnikiem nie tylko w Polsce, ale i w Hiszpanii, i na Słowacji. Czy sądzi pan, że w przypadku upadku LOT, byłby go w stanie zastąpić?
Linie lotnicze nie są jedynymi odbiorcami pomocy publicznej wśród firm należących do państwa
Nie mówmy o pojedynczej linii, ale o całym segmencie low-costów w Europie. Tak, są pasażerowie, którzy chcą latać jak najtaniej. Ale są również klienci szukający przede wszystkim wygody, zwłaszcza dogodnych przesiadek. I ten podział oczekiwań klientów w stosunku do przewoźnika pozostanie. Natomiast rynek polski jest w większości nastawiony na niskie ceny połączeń.
Jak pan sądzi, jakie linie będą głównymi graczami w konsolidacji w Europie? Czy Lufthansa powróci do gry po zrobieniu porządku w swojej grupie? Czy pojawi się znów Air France, czy też ostatecznie wszystko będą rozgrywać linie z dalszego i bliższego Wschodu?
Trudno mi mówić o poszczególnych firmach. Obecnie duże linie lotnicze, które miałyby wziąć udział w tej konsolidacji, stoją przed wyborem strategii rozwoju. Z jednej strony wejście na najlepsze rynki można zapewnić, kupując linię, która dotychczas tam działała. Z drugiej strony korzystniejsze może się okazać stworzenie konkurencyjnej lokalnej sieci połączeń od podstaw. Dzisiaj widać dwie tendencje: stawianie na samodzielność, bo pozwala na to wystarczająca liczba samolotów i możliwości rozbudowania siatki połączeń, bądź filozofia stawiająca na akwizycje. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że przejmowanie linii lotniczej nie jest łatwym procesem. To wielkie wyzwanie, aby dobrze dopasować inną instytucję do już istniejącej. Nie ma znaczenia, że w liniach lotniczych wszyscy mają praktycznie takie same samoloty, pilotów, personel pokładowy. Może się okazać, że kulturowe zaplecze jest tak różne, że nie da się ich dopasować. Przy przejęciu linii lotniczych często powstaje tyle problemów, że znacznie prościej byłoby budować od podstaw.