Przed nową wicepremier Tusk stawia bardzo duże wyzwania związane z kierowaniem nowym super resortem jakim będzie Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (powstaje z połączenia Ministerstwa Rozwoju Regionalnego oraz Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej).

Abstrahując jednak od tych zmian i koncentrując się tylko na inwestycjach kolejowych finansowanych z pieniędzy europejskich można powiedzieć: albo teraz albo nigdy. Dotychczas Elżbieta Bieńkowska jako minister rozwoju regionalnego zarządzała pieniędzmi na projekty kolejowe, ale działo się to za pośrednictwem ministerstwa transportu, które bezpośrednio nadzoruje spółki kolejowe. Teraz nadzór będzie bezpośredni. Ponadto, Bieńkowska realnie oceniając możliwości spożytkowania unijnych euro przez kolej od dawna postuluje przesunięcie części pieniędzy na inwestycje drogowe, a Sławomir Nowak, były już minister transportu uparcie zapewniał, że kolej wykorzysta wszystkie euro z UE. Teraz dwugłosu już nie będzie. Wszystko będzie leżało w gestii jednego resortu i jednego ministra (do tego Bieńkowska  jest wicepremierem). Zapewne więc sprawa przesunięcia unijnych pieniędzy odżyje i koniec końców, aby ich nie stracić Polska ponownie wystąpi do Komisji Europejskiej o ich przesunięcie na drogi.

Jest jednak i ważniejszy aspekt tej sprawy. Kolej z wykorzystaniem pieniędzy unijnych borykała się w okresie 2004-2006 i dramatycznie boryka się teraz, w latach 2007-2013. Kolejarze (tak jak i pozostali beneficjenci pomocy europejskiej, w tym przedsiębiorcy i samorządowcy) czas na wykorzystanie euro z obecnego budżetu mają do końca 2015 r. Muszą też jednocześnie przygotowywać projekty na okres 2014-2020. Budżet UE w tych latach jest nazywany kolejowym (Unia chce mocno promować inwestycje kolejowe). Jeśli więc teraz pod kierownictwem jednego mocnego ministra (a nawet wicepremiera) doskonale znającego się na funduszach europejskich jakim jest Bieńkowska projekty kolejowe współfinansowane przez Unię nie ruszą to już chyba nikt, ani nic kolejarzom nie pomoże i w okresie 2014-2020 będą oni co najwyżej mogli obserwować jak inni sięgają po dotacje UE.