Gdy minister śpi, uciekają miliardy

Im więcej przedstawiciele rządu wypowiadają się na temat afery ze spóźnioną publikacją ustawy podatkowej, tym bardziej jestem przekonany, że sprawa powinna być wyjaśniona przez wyspecjalizowane organy, a nie przez samych zainteresowanych. Niektóre okoliczności wskazują za to, że doszło co najmniej do rażącego niedbalstwa.

Publikacja: 06.10.2014 02:23

Paweł Jabłoński

Paweł Jabłoński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Opisana przez „Rzeczpospolitą" słynna ustawa podatkowa, która miała zapewnić budżetowi dodatkowe wpływy (szacowane przez nas na ponad 3 mld zł), została opublikowana w Dzienniku Ustaw w piątek 3 października, czyli trzy dni za późno, by wejść w życie od 1 stycznia 2015 r. Od podpisania jej przez prezydenta (co nastąpiło 17 września) upłynęło więc 15 dni.

Co ciekawe, dwa dni przed publikacją ustawy podatkowej w Dzienniku opublikowano ustawę o autostradach, którą prezydent podpisał 18 września. Jeszcze wcześniej, bo 30 września, opublikowano ustawę o upadłościach podpisaną przez prezydenta ?19 września. Nie wspominając już ?o publikacji kodeksu postępowania cywilnego 26 września, podpisanego przez głowę państwa 18. dnia tego miesiąca. Wtedy wystarczyło zaledwie osiem dni. Jak widać, harmonogram publikacji ustaw jest co najmniej elastyczny.

Wszystko wskazuje na to, że zainteresowany tą kwestią resort finansów nie kontrolował procesu publikacji. Pierwszy po naszym tekście komentarz ministra Szczurka (w RMF FM) zaczynał się od słów „jeśli to prawda". A więc pan minister nic jeszcze wówczas nie wiedział o losach ustawy i nie miał świadomości, że budżetowi uciekają duże pieniądze. W końcu ta wiedza dotarła do niego i jeszcze tego samego dnia wieczorem odbyła się dość kuriozalna konferencja prasowa. W jej trakcie najważniejsze było stwierdzenie, że nie doszło do żadnego błędu. Nie ma winnych.

Wydaje się jednak, że zaspało Ministerstwo Finansów – niezależnie od zajmującego się publikacją Rządowego Centrum Legislacji. ?W oświadczeniu prezesa RCL wyraźnie napisano, że nikt nie informował jego instytucji o potrzebie przyspieszenia publikacji feralnej ustawy.

Wygląda na to, że resort finansów od uchwalenia nowych przepisów nie interesował się nimi. Teraz jednak w ciągu jednego dnia potrafił przygotować nowelizację, która ma uratować budżetowe pieniądze. Jak sądzę, tym razem na pewno przypilnuje jej szybkiej publikacji.

Wiemy, że ostatnie dni – w związku z powoływaniem nowego rządu – były dla ministrów i rządowych urzędników bardzo trudne. Ale poczucie niepewności nie tłumaczy takich błędów. Dlatego – nazywając to delikatnie – konieczne są decyzje personalne.

Opisana przez „Rzeczpospolitą" słynna ustawa podatkowa, która miała zapewnić budżetowi dodatkowe wpływy (szacowane przez nas na ponad 3 mld zł), została opublikowana w Dzienniku Ustaw w piątek 3 października, czyli trzy dni za późno, by wejść w życie od 1 stycznia 2015 r. Od podpisania jej przez prezydenta (co nastąpiło 17 września) upłynęło więc 15 dni.

Co ciekawe, dwa dni przed publikacją ustawy podatkowej w Dzienniku opublikowano ustawę o autostradach, którą prezydent podpisał 18 września. Jeszcze wcześniej, bo 30 września, opublikowano ustawę o upadłościach podpisaną przez prezydenta ?19 września. Nie wspominając już ?o publikacji kodeksu postępowania cywilnego 26 września, podpisanego przez głowę państwa 18. dnia tego miesiąca. Wtedy wystarczyło zaledwie osiem dni. Jak widać, harmonogram publikacji ustaw jest co najmniej elastyczny.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne