Nawet 99 proc. kadry fizjoterapeutów z 29 szpitali i jednego uzdrowiska od tygodnia przebywa na zwolnieniu lekarskim, a w 40 placówkach na zwolnienie poszło 50 proc. – takie dane przedstawia Ogólnopolski Związek Zawodowy Pracowników Fizjoterapii (OZZPF). Zdaniem resortu zdrowia protest dotyczy dwóch ośrodków na Śląsku – Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji Repty oraz uzdrowiska w Goczałkowicach, jednak tamtejsi pacjenci są już pod opieką zastępczą.
Czytaj także: Fizjoterapeuci i diagności dostana podwyżki
Narracja związkowców i ministerstwa rozbieżna jest nie tylko, jeśli chodzi o liczbę protestujących w ramach akcji „Maj bez fizjoterapeuty". Przedstawiciele ministerstwa twierdzą, że dyrektorzy szpitali mogą podnieść pensje w ramach dodatkowych 680 mln zł, jakie w tym roku przeznaczono na podwyżkę wycen procedur.
Fizjoterapeuci twierdzą, że szpitale wykorzystają nadwyżkę do załatania dziur w budżecie, a podwyżki powinny zostać przekazane w ramach „znaczonych" pieniędzy z NFZ, tak jak dla pielęgniarek.
– Zarobki w publicznej służbie zdrowia wynoszą od 1,6 do 2,2 tys. zł netto dla fizjoterapeuty z dziesięcioletnim stażem. By przeżyć, pracujemy na dwóch–trzech etatach – mówi Tomasz Dybek, przewodniczący OZZPF. – Fizjoterapia jest ważnym elementem leczenia w każdej dziedzinie medycyny. Mimo to minister zdrowia nas lekceważy. O spotkanie zespołu trójstronnego ds. zdrowia zabiegamy od marca. Dlatego bierzemy L4 albo stosujemy strajk włoski, jednocześnie informując pacjentów o akcji – mówi i zapowiada głodówkę.