Sezon grypowy jeszcze się nie rozpoczął, a w aptekach trudno kupić szczepionkę przeciwko grypie – rozchodzą się one w kilkanaście minut, klienci zapisują się na listy. To sytuacja niespotykana.
Mgr Mariusz Politowicz, farmaceuta i właściciel apteki w Pleszewie, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, siedem pierwszych szczepionek z 20- tu zamówionych w hurtowni, sprzedał trzy dni temu w ciągu 20 minut. - Kolejne siedem mam dostać 10 września i sześć w październiku - wylicza. Dopytywał czy jest możliwość zamówienia większej liczby, ale usłyszał, że „raczej nie".
Podobnie mgr Marcin Piątek z Okręgowej Izby Aptekarskiej w Bydgoszczy z zamówionych 60 sztuk dostał tylko dwie. – Hurtownia zastrzegła, że nie gwarantuje, że będzie w stanie zrealizować w pełni. To tyle, ile ostrożnie zamówiłem w zeszłym roku, kiedy dziesięć wyrzuciłem. Teraz zeszłyby na pniu, bo zainteresowanie jest dużo większe niż rok temu. Zresztą, podobnie jak szczepionkami przeciwko pneumokokom, których już nie ma – mówi mgr Piątek.
Mgr Kamil Furtak z Wrocławia, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej, usłyszał w hurtowni, że limit na aptekę to jedna szczepionka dziennie.
Tomasz Rosiński, dyrektor ds. handlowych Centrali Farmaceutycznej CEFARM (jeden z największych dystrybutorów leków na polskim rynku) przyznaje, że szczepionkę przeciwko grypie hurtownie dopiero zaczynają dostawać. – Będzie ona dostarczana przez producentów partiami. Ile otrzymamy finalnie – nie można tego na dzień dzisiejszy określić. Zapotrzebowanie – dzisiaj ogromne, ale nie można się dziś temu dziwić, gdyż producenci dopiero zaczynają lub planują zacząć dostarczać szczepionkę – tłumaczy Rosiński.