Aptekarze w sprzeciwie wobec ustawy refundacyjnej od tygodnia codziennie zamykali na godzinę apteki. Obradujący w ostatni weekend Krajowy Zjazd Aptekarzy zrezygnował z tej formy protestu. Za to podtrzymał drugą: farmaceuci nadal będą rygorystycznie przestrzegać prawa i realizować tylko recepty wypisane bez żadnych błędów.

Ta forma najbardziej odbija się na pacjentach, bo pomyłek np. w numerze ich PESEL albo w międzynarodowej nazwie leku jest na drukach bardzo dużo. - Lekarze, którzy też protestują przeciw ustawie refundacyjnej, od pewnego czasu wpisują na receptach nazwę międzynarodową leku, a nie handlową. Od lat o to zabiegaliśmy - opowiada jeden z warszawskich aptekarzy. - Problem w tym, że w tych nazwach robią mnóstwo błędów, np. zamieniają literę "v" na "w". Właściwie tych recept nie powinniśmy realizować. NFZ jest tak restrykcyjny, że nawet gdy litera "R" oznaczająca ryczałt jest otoczona kółeczkiem albo podkreślona, uważa to za błąd.

O tym, jak będą wyglądać kontrole w aptekach, minister zdrowia ma rozmawiać z farmaceutami od dziś. W piątek obiecał im, że razem będą pracować nad rozporządzeniami, które to określają.

W weekend aptekarze wybierali też władze swojego samorządu. Dotychczasowego szefa Grzegorza Kucharewicza wybrano na kolejną kadencję.