Ministerstwo Zdrowia zabrało głos w sprawie rezydentów, którzy skarżą się, że dyrekcja szpitali przymusowo oddelegowuje ich do samodzielnego dyżurowania na oddziałach ratunkowych. Problem sygnalizowała Naczelna Rada Lekarska.
Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało samorządowi lekarskiemu, że medycy robiący specjalizacje wcale nie muszą samodzielnie dyżurować na szpitalnych oddziałach ratunkowych.
„[...] dyżury medyczne, o ile nie są uwzględnione w programie specjalizacji, mogą być realizowane jedynie za zgodą zainteresowanego lekarza, zgodnie z obowiązującymi normami czasu pracy i o ile nie utrudnia to realizacji programu specjalizacji" – napisali urzędnicy resortu zdrowia Naczelnej Radzie Lekarskiej.
Krótko mówiąc, młody medyk nie musi brać ostrych dyżurów, jeśli jego program specjalizacji tego nie wymaga.
Co więcej, przedstawiciele resortu zdrowia zaznaczają, że jeśli dyrektorzy zmuszają rezydentów do dyżurowania, to łamią zapisy umów z ministerstwem. Za zatrudnienie rezydentów szpitalom płaci właśnie minister. Jeśli będą oni robić specjalizację dłużej, bo zamiast jej programowi poświęcą czas oddziałowi ratunkowemu, to okaże się, że wydaje pieniądze nieefektywnie. Dlatego Ministerstwo Zdrowia grozi, że rozwiąże umowy ze szpitalami, a one będą musiały zwracać pieniądze, które dostały za zatrudnianie rezydentów.