Nasi czytelnicy – Ania i Paweł – swój wymarzony dom postanowili wybudować pod Warszawą. Działkę, która im odpowiadała, zaoferowała im agencja pośrednictwa PL Nieruchomości. Grunt miał trzech właścicieli. Jednym z nich była kobieta chora na alzheimera. W jej imieniu umowę przedwstępną kupna-sprzedaży podpisał z naszymi czytelnikami we wrześniu 2008 r. mąż, którego sąd ustanowił jej pełnomocnikiem prawnym.
Niedoszli kupujący zapłacili kilkadziesiąt tysięcy złotych zadatku, a po trzech miesiącach transakcja miała być sfinalizowana. Ania z Pawłem sprzedali więc mieszkanie w Warszawie i czekali na moment, gdy będą mogli zacząć załatwiać formalności budowlane. Na kilka dni przed podpisaniem ostatecznej umowy kupna działki okazało się jednak, że chora współwłaścicielka musi mieć ustanowionego przez sąd kuratora, bo pełnomocnictwo męża nie wystarcza, by podpisać umowę sprzedaży.
Pół roku kupujący czekali aż sąd ustanowi kuratora. Kiedy miało to nastąpić, zmarł mąż sprzedającej, który miał być tym kuratorem. Trzeba więc czekać na kolejne orzeczenia sądu, tym razem w sprawie spadku.
– Przy umowie przedwstępnej zapłaciliśmy agencji PL Nieruchomości połowę należnej prowizji, czyli ok. 5,7 tys. zł. Całość to 2,9 procent ceny transakcji. Za co więc pośrednicy biorą pieniądze, skoro nawet nie wiedzą, czy rzeczywiście daną nieruchomość można bez kłopotu sprzedać – mówi rozgoryczona Ania.
Agencja pośrednicząca w transakcji nie czuje się odpowiedzialna za przeciąganie się sprawy. Tłumaczy, że nie zajmuje się poradnictwem prawnym.