Protestujesz? Wpłać milion na nasze konto

1,2 mln zł odszkodowania domagała się spółka Developer House od właścicielki działki leżącej obok nowej inwestycji firmy. Sąsiadka sprzeciwia się bowiem budowie. – Ale nie ma podstaw prawnych, by składać protesty – tłumaczy deweloper

Publikacja: 26.04.2010 02:35

Sąsiadka nowej inwestycji obawia się, że utrudni ona dojazd do jej działki. Deweloper zapewnia, że n

Sąsiadka nowej inwestycji obawia się, że utrudni ona dojazd do jej działki. Deweloper zapewnia, że nie będzie żadnych problemów. Spór jednak trwa

Foto: Archiwum

Przy ul. Celulozy w Wawrze Deweloper House chce wybudować osiedle 23 domów w zabudowie bliźniaczej. Budynki mają mieć po dwie kondygnacje. Pozwolenie na ich budowę firma dostała dwa lata temu. Wcześniej, w 2007 roku, były wydane warunki zabudowy pod tę inwestycję. Od decyzji zezwalającej na budowę odwołanie złożyli najbliżsi sąsiedzi.

– W tym rejonie są domy wolno stojące. Gęsta zabudowa zupełnie nie pasuje do tej części dzielnicy. Nowe domy staną na niewielkich skrawkach ziemi. Zasada dobrego sąsiedztwa została w tym przypadku naruszona – uważa nasza czytelniczka, Zofia Woźniak, właścicielka działki sąsiadującej z inwestycją dewelopera. – Dla mnie największym problemem będzie jednak dojazd do części mojej posesji. Kiedy budynki wyrosną i osiedle zostanie ogrodzone na długości ok. 850 metrów, będzie on praktycznie niemożliwy – twierdzi.

Do naszej czytelniczki należy ok. 7 tys. mkw. ziemi. Działka jest długa i wąska – ma zaledwie 14 m szerokości. – Podzielenie terenu i wydzielenie drogi dojazdowej, która zajęłaby połowę szerokości, jest niemożliwe – martwi się właścicielka nieruchomości.

Katarzyna Majewska z Deweloper House zapewnia tymczasem, że działka należąca do sąsiadki ma dostęp do drogi publicznej, więc inwestycja nie powoduje utrudnień w komunikacji.

– Sąsiadka przez wiele lat korzystała jednak z naszej działki, dojeżdżając do swojej posesji. Teraz nie może już tego robić – tłumaczy przedstawicielka dewelopera.

Właścicielka sąsiedniej parceli podkreśla, że co prawda nie ma służebności drogi, ale przez lata korzystali z niej wszyscy rolnicy, którzy dojeżdżali nią do swoich pól. – Kilkanaście lat temu urzędnicy z Wawra planowali zresztą, że stara droga polna zostanie utwardzona i stanie się drogą publiczną – wspomina nasza czytelniczka. Przyznaje jednak, że z planów nic nie wyszło.

[srodtytul]Umarzają odwołania[/srodtytul]

Urzędnicy z wawerskiego wydziału architektury i budownictwa przypominają, że pozwolenie na budowę wydano w czerwcu 2008 r. – Od tej decyzji do wojewody mazowieckiego odwołała się pani Woźniak – tłumaczy Anna Zmorska z wawerskiego urzędu.

Skarga dotyczyła utrudnień i uciążliwości, jakie powoduje inwestycja dla najbliższego sąsiedztwa. – Wojewoda mazowiecki umarzał jednak postępowania odwoławcze, ponieważ wnioskodawcy nie przysługiwało prawo do wniesienia odwołania – mówi Tomasz Pietrasieński z urzędu wojewody mazowieckiego.

Wojewoda uznał bowiem, że nasza czytelniczka nie jest stroną postępowania. Według niego samo posiadanie nieruchomości w sąsiedztwie inwestycji nie wystarcza, by zostać uznanym za stronę.

Zaznacza, że ponieważ osoba składająca odwołanie nie została uznana za stronę również przez dzielnicę, pozwolenie na budowę jest prawomocne.

W 2009 r. deweloper uzyskał zamienny projekt budowlany. Jak tłumaczą urzędnicy, starał się o niego, bo postanowił budować mniejsze budynki, które się lepiej sprzedają. Także od tego nowego pozwolenia na budowę do wojewody odwołała się właścicielka działki. Wojewoda stwierdził niedopuszczalność wniesienia tego odwołania, na co do wojewódzkiego sądu administracyjnego poskarżyła się nasza czytelniczka. Sąd skierował sprawę ponownie do wojewody. Ten zajmie się nią po uprawomocnieniu się wyroku.

Urzędnicy z Wawra przyznają, że wojewoda może uchylić decyzję o pozwoleniu na budowę.

Tymczasem Developer House rozpoczął już budowę osiedla. Jak tłumaczy Katarzyna Majewska, przedstawicielka tej firmy, sprzedaż domów jeszcze nie ruszyła. Deweloper nie ustalił też ceny nieruchomości.

[srodtytul]Odszkodowanie bez wyroku[/srodtytul]

W ubiegłym roku adwokat reprezentujący dewelopera wysłał do pani Woźniak pismo, w którym zwrócił się o zapłatę 1,2 mln zł. „Wskutek pani działań reprezentowana przeze mnie spółka poniosła (i każdego dnia nadal ponosi) znaczne szkody” (...). Prawnik podnosił, że deweloper nie mógł rozpocząć budowy domów, bo sąsiadka odwoływała się od decyzji zezwalających na inwestycję.

Adwokat napisał, że deweloper będzie się starał o odszkodowanie na drodze sądowej, a roszczenia wpisze do księgi wieczystej nieruchomości należącej do Zofii Woźniak. Od razu też, mimo że nie było jeszcze wyroku sądowego, podał nr konta dewelopera, na które... w ciągu dwóch tygodni powinny wpłynąć pieniądze. „Spółka zrezygnuje z roszczeń odszkodowawczych tylko w przypadku cofnięcia (...) w terminie 14 dni odwołania (dotyczącego pozwolenia na budowę – red.) i złożenia spółce kserokopii wysłanego do wojewody mazowieckiego pisma w tym przedmiocie” – pisał adwokat.

Czy zdaniem dewelopera sąsiad nie ma prawa odwoływać się od decyzji w sprawie budowy osiedla?

– Sąsiadka utrudniała i utrudnia nam prowadzenie inwestycji, składając protesty – tłumaczy Katarzyna Majewska. – Spółka ponosi ogromne straty. Nasz mecenas skierował więc do niej pismo z informacją, że będziemy wnioskowali o odszkodowanie. Nie złożyliśmy jednak takiego wniosku.

Podkreśla, że sąsiedzi nie mają podstaw prawnych, aby składać jakiekolwiek protesty.

Tymczasem nasza czytelniczka opowiada, że kiedy dostała pismo mówiące, że ma wpłacić ponad 1 mln zł na konto dewelopera w ciągu dwóch tygodni, była przerażona.

– Jak można kazać komuś cokolwiek wpłacać bez sądowych wyroków? Dlaczego deweloper straszy mnie, że obciąży hipotekę mojej działki? Przecież każdy ma prawo odwoływać się od decyzji administracyjnych.

[ramka][b]Anita Woźniak, radca prawny, Kancelaria Chajec, Don-Siemion & Żyto[/b]

– Polskie prawo administracyjne – a takie będzie miało zastosowanie przy zaskarżaniu decyzji o pozwoleniu na budowę – pozwala każdemu, kto ma interes prawny, na korzystanie z uprawnień do kwestionowania prawidłowości rozstrzygnięcia organu wydającego decyzję administracyjną. Osoba, która uważa, że wznoszona na sąsiedniej działce budowa faktycznie wpłynie niekorzystnie na możliwość korzystania z jej własnej nieruchomości, ma zatem prawo protestować. Składając odwołanie od decyzji wydanej na rzecz dewelopera, osoba taka korzysta z przysługujących jej praw. Nie ma więc, co do zasady, podstaw, by przypisywać działaniom takiej osoby charakter bezprawności. W konsekwencji, po stronie dewelopera nie powstaje prawo do domagania się od protestującego odszkodowania w związku z przedłużeniem terminu realizacji jego inwestycji. Inaczej przedstawia się sytuacja, gdy deweloper zawarł z taką osobą porozumienie, w ramach którego, w zamian za określone świadczenie dewelopera, osoba zobowiązała się do niekorzystania z przysługujących jej uprawnień do zaskarżania decyzji. Jeśli zatem, mimo zawarcia takiego porozumienia, sąsiad zaskarży uzyskane przez dewelopera decyzje, ten drugi będzie mógł dochodzić od takiej osoby odszkodowania z tytułu niewykonania przyjętych zobowiązań. —aig [/ramka]

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Zawody prawnicze
Stowarzyszenia prawnicze chcą odwołania Adama Bodnara. Wnioskują do prezydenta
Prawo dla Ciebie
Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Prawo karne
Wyłudził od Romario miliony. Oszust z Biłgoraja wrócił do Polski
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku