Tak uznał w czwartek Sąd Najwyższy (I CSK 533/13), co jest istotne w szczególności dla warszawiaków, posiadaczy dekretowych nieruchomości. ?Chodzi o głośną akcję warszawskiego magistratu z 2005 r. polegającą na wniesieniu kilku tysięcy pozwów o wydanie nieruchomości, co miało przerwać bieg zasiedzenia na rzecz ich posiadaczy, często następców przedwojennych właścicieli, którzy utracili własność na skutek tzw. dekretu Bieruta z 1945 r.
Tak też było w sprawie Bogdana S., który 2 czerwca 1978 r. kupił zabudowaną posesję w stolicy od przedwojennego właściciela (wciąż tam wtedy mieszkającego) wraz z roszczeniami reprywatyzacyjnymi. Nie stał się jednak – bo nie mógł – właścicielem działki.
Stał się natomiast obiektem akcji magistratu, który dwa dni przed terminem zasiedzenia, tj. 29 września 2005 r., wystąpił z wnioskiem o wydanie nieruchomości. Sąd wniosek miasta oddalił, uznając, że – złożony w ostatniej chwili – stanowi nadużycie prawa (art. 5 kodeksu cywilnego).
W tej sytuacji rodzina Bogdana S. wystąpiła do sądu z wnioskiem o stwierdzenie zasiedzenia działki na ich rzecz – i to jest ta sprawa. Sąd rejonowy uwzględnił wniosek, ale najwyraźniej źle liczył 30-letni termin, gdyż od dnia kupna posesji przez Bogdana S. Przez 29 ostatnich lat PRL obowiązywał bowiem zakaz zasiedzenia nieruchomości Skarbu Państwa, który to zakaz został zniesiony dopiero 1 października 1990 r. (przez art. 10 ustawy z 28 lipca 1990 r. o zmianie ustawy – Kodeks cywilny). Nowe przepisy pozwalają do okresu zasiedzenia doliczyć posiadanie w PRL, ale nie więcej niż 15 lat, zatem do zasiedzenia mogło dojść dopiero 1 października 2005 r. I z tą datą była związana akcja magistratu. Ponieważ wniosek miasto złożyło dwa dni wcześniej, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że bieg zasiedzenia został przerwany, a to, iż wniosek został oddalony, nie ma znaczenia. Ważne, że został rozpatrzony.
– Mamy absurdalną sytuację, że miasto nie może odzyskać nieruchomości, a moi klienci, którzy razem z poprzednikami (a to w wypadku zasiedzenia ma znaczenie) posiadają ją od 100 lat, nie mogą jej zasiedzieć. Wniosek miasta nie powinien, jako nadużycie prawa, zasiedzenia przerywać – argumentował adwokat Stanisław Wiśniewski.