Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku orzekł na niekorzyść Wspólnoty mieszkaniowej. Zanim sprawa trafiła do sądu Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał Wspólnocie zlikwidować parking, który urządziła kosztem swoich terenów zielonych. Jednocześnie nakazał na nowo urządzić w tym samym miejscu tereny zielone. Wspólnota zaprotestowała. Jej zdaniem drzewa i krzewy wycięła legalnie. Ma na to zezwolenie z miasta. Natomiast nakaz inspektora nadzoru powiatowego jest nielegalny i został wydany bez właściwej podstawy prawnej.
Wspólnota poskarżyła się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego. Ten uchylił decyzję powiatowego inspektora. Ale zrobił to tylko po to, by nałożyć na Wspólnotę swoje własne nakazy. Chciał, by usunęła część wykonanego utwardzenia gruntu oraz wykonała zabezpieczenia utwardzenia gruntu w taki sposób, by woda opadowa nie spływała na sąsiednie nieruchomości.
Wspólnota nie pogodziła się z przegraną. Wystąpiła ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W skardze tłumaczyła, że wolą jej mieszkańców było wykonanie utwardzenia i zwiększenie ilości miejsc parkingowych. Z ekspertyz, jakie posiada, jasno wynika, że utwardzenie terenu i wysypanie tłucznia nie zmieniło kierunku spływu wód opadowych. A to oznacza, zdaniem Wspólnoty, że nie zalewa sąsiednich nieruchomości.
Nic jednak nie wskórała. WSA uznał, że skarga nie zasługuje na uwzględnienie. Przyznał, że wykonane utwardzenia terenu nie wymagało pozwolenia na budowę ani zgłoszenia. Nie oznacza to jednak, że nadzór nie może kontrolować jakości wykonania utwardzenia. Art. 50 ust. 1 pkt 4 prawa budowlanego daje nadzorowi budowlanemu uprawnienia do ingerencji także wówczas, gdy roboty budowlane nie wymagają załatwienia formalności budowlanych.
Zdaniem WSA wykonanie utwardzenia było wadliwe. Woda zaczęła inaczej spływać i zalewać sąsiadów. Wynika to ze zgromadzonego materiału dowodowego (oględzin, dokumentacji fotograficznej oraz ekspertyz).