Strony procesu były małżeństwem przez 24 lata. W tym czasie wybudowały dom na działce należącej do mężczyzny. Gdy po rozwodzie żona z córkami mieszkała tam nadal, mężczyzna sprzedał dom kuzynce po zaniżonej cenie. Mimo że w postępowaniu karnym za niesnaski, zresztą umorzonym, zobowiązał się udostępnić byłej żonie piętro i ustanowić dla niej odrębną własność, do czego nie doszło. Byli małżonkowie nie dokonali też podziału majątku wspólnego i nie rozliczyli nakładów żony na budowę domu.
Czytaj więcej
Hipoteki na wspólnym dorobku nadal wiszą nad byłymi małżonkami mimo wielu orzeczeń Sądu Najwyższego.
Sąd Rejonowy, a następnie Sąd Okręgowy w Kielcach uznały, że umowa została zawarta we właściwej formie, nie można mieć zastrzeżeń do notariusza, była zrozumiała, a cena odbiegała od rynkowych, gdyż rozliczenia między byłymi małżonkami nie były jeszcze dokonane. Sprzedaż pozbawiała byłą żonę i córki prawa do mieszkania w domu, ale był on wyłącznie własnością mężczyzny. Jego zobowiązanie w toku postępowania karnego nie gwarantowało kobiecie prawa własności do części domu i nie zastępuje postępowania o podział majątku, które z powodu procesu o sprzedaż domu jest zawieszone.
Kobieta nie dała za wygraną i odwołała się do Sądu Najwyższego. A ten zgodził się z sądami niższych instancji, że nierozliczenie nakładów z osobistego majątku nie zakazuje sprzedaży nieruchomości należącej do majątku osobistego małżonka (dom dzieli bowiem los gruntu – zasada superficies solo cedit). Jednocześnie SN uznał, że sprzedaż naruszała zasady współżycia społecznego.
– Sprzedającemu chodziło najwyraźniej o pozbawienie byłej żony oraz dzieci prawa do zamieszkiwania tej nieruchomości. Dlatego ze względu na konstytucyjną zasadę ochrony dobra rodziny i dobra dziecka należy uznać rozporządzenie byłego męża za bezwzględnie nieważne – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Krzysztof Pietrzykowski.