Część pośredników wieszczy, że obowiązek wprowadzenia od stycznia 2009 roku certyfikatów energetycznych dla nieruchomości wywoła ogromne zamieszanie. Według niektórych brakuje audytorów uprawnionych do wydawania paszportów, nie ma też szczegółowego rozporządzenia. Inni uspokajają, że powodów do paniki nie ma. A uprawnionych do sporządzania świadectw jest w sam raz.
Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse przyznaje jednak, że certyfikaty energetyczne w dobie wzrastających cen energii elektrycznej uświadomią nabywcom i właścicielom mieszkań wartość energooszczędnych projektów. – Dotychczas była to kwestia niesłusznie pomijana między stronami transakcji – mówi Marcin Jańczuk.
[srodtytul]Atut dla nielicznych[/srodtytul]
Czy certyfikaty mogą mieć wpływ na cenę mieszkań? – Myślę, że tak, jednak nie będą powodować ich wzrostu – uważa przedstawiciel Metrohouse. – Znając nasze budynki, większość otrzyma niskie noty certyfikacyjne, co dla kupującego może stanowić kolejny argument za negocjowaniem ceny – tłumaczy Marcin Jańczuk. Według niego dla wielu potencjalnych sprzedających mieszkania byłoby lepiej, gdyby certyfikaty nie weszły w życie zbyt szybko. Mogą one bowiem tylko osłabić atrakcyjność oferty na i tak bardzo konkurencyjnym rynku.
– Oczywiście w przypadku najwyższych ocen, szczególnie jeśli chodzi o domy wolno stojące, dla ich właścicieli będzie to sygnał, że mogą spokojnie przystąpić do sprzedaży, mając w kieszeni atut w postaci np. niskich kosztów utrzymania – zastrzega Marcin Jańczuk.